Nawigacja
· Strona główna
· Nowohuckie Linki
· Fotohistorie
· Szukaj
· Dzielnice
· NH - Miejsce dobre do życia
W Głosie
 Felietony
 Miss Nowej Huty -
XXI edycja

 Nowohucianie
 Humor
 Prawnik radzi
Ostatnie artykuły
· [2025.07.11] No to m...
· [2025.07.11] O pamię...
· [2025.07.11] Byle ni...
· [2025.07.04] Na szcz...
· [2025.07.04] 25 lat IPN
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Na sprzedaż działka ...
· Akcja poboru krwi
· Krótkie włosy - piel...
· Sekcja rekreacyjna G...
· TBS w nowej hucie?
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum
Pobożni fundatorzy ruszczańskich kościołów (I)
Na stromym wzniesieniu przy ul. Jeziorko w Ruszczy wznosi się gotycki kościół pod wezwaniem Świętego Grzegorza Wielkiego. Zbudowana z czerwonej cegły świątynia nie jest jednak pierwszym chrześcijańskim kościołem stojącym w tym miejscu. Już w 1299 roku kroniki wspominają o rektorze świątyni w tej miejscowości. Nie dziwi to w zestawieniu z faktem, że to właśnie Ruszcza była w średniowieczu gniazdem rodzinnym możnego i zasłużonego dla Małopolski rodu Gryfitów. Wielcy dostojnicy zapewne chcieli mieć w swych włościach kościół i chrześcijańskich kapłanów.
Wzmianki zamieszczone w średniowiecznych kronikach potwierdziły się w 2003 roku kiedy to podczas wykopalisk archeologicznych odkryto fundamenty kamiennej budowli, która powstała na kilka wieków przed wzniesieniem kościoła, który możemy oglądać obecnie.
Z najstarszej chrześcijańskiej świątyni w Ruszczy zachowały się tylko niewielkie fragmenty, dlatego trudno było określić czas jej powstania. Jednak pomiary kamiennych bloków, tak zwanych ciosów, z których została wymurowana wskazały, że z takiego samego budulca postawiono romański kościół pod wezwaniem Świętego Wojciecha na krakowskim Rynku, romańską katedrę na Wawelu oraz mury romańskiego klasztoru w Tyńcu. Wszystkie wymienione budowle powstały w czasach schyłku XI – początku XII wieku. Zapewne z tego samego okresu pochodzą również odkryte w Ruszczy pozostałości pierwszego kościoła. Prawdopodobnie wzniosła go ta sama ekipa budowniczych, która wymurowała wymienione kościoły i klasztor.
Kto z możnych Gryfitów mógł zlecić budowę świątyni, wyłożyć środki na jej wzniesienie i utrzymanie? Nie wiemy dziś, niestety, kto był jej fundatorem. Niektórzy badacze uważają, że mógł to być znany ze średniowiecznych kronik Jaksa Gryfita fundator klasztoru norbertanek na krakowskim Zwierzyńcu oraz klasztoru bożogrobców w Miechowie, uczestnik wyprawy do Ziemi Świętej, dobrodziej licznych polskich klasztorów. Teoria taka jest bardzo kusząca, jednak pamiętać należy, że człowiek ten żył w latach około 1120 – 1176 i być może urodził się, lub był jeszcze dzieckiem w czasach, gdy budowano kościół w Ruszczy.
Jak wyglądał pierwszy kościół stojący na wzgórzu w Ruszczy? Wzniesiony z białych bloków wapienia był mniejszy od obecnej świątyni. Odkryte narożniki jego nawy wskazują, że jej szerokość wynosiła około 8 metrów. Najprawdopodobniej ruszczańska świątynia była bardzo podobna do kościółka pod wezwaniem Świętego Wojciecha na krakowskim Rynku i tak też możemy ją sobie wyobrażać.
Co spowodowało, że nie przetrwała do naszych czasów, a na jej miejscu stoi znany nam ceglany kościół gotycki? Może stara, pochodząca z XI/XII wieku świątynia była po prostu za mała dla potrzeb parafii, która na początku XV wieku liczyła więcej wiernych niż w czasach budowy kamiennego kościółka? Dlatego został on rozebrany, by ustąpić miejsca przestronniejszej świątyni? Jednak badania pochodzących ze starszego kościoła ciosów wapiennych, wykorzystanych powtórnie jako budulec w najniższych częściach ceglanej wieży wskazują także na inną, dramatyczną wersję końca istnienia starego kościoła. Na wielu spośród tych ciosów widać różowe ślady powstałe w wyniku działania ognia. Najstarsza świątynia mogła więc spłonąć. W chwili obecnej nie wiadomo czy spaliła się w trakcie jakiś walk, czy też w czasie jednego z licznych pożarów, jakie nawet w czasie pokoju zdarzały się często w zabudowanych drewnianymi chatami średniowiecznych wsiach.
Decyzję budowy nowego kościoła podjął na początku XV wieku kolejny możny przedstawiciel rodu Gryfitów, ale o tym w następnym odcinku.
Ewa Kubica-Kabacińska


Fot. Janusz Bober
Fragment kamienno-ziemnego fundamentu najstarszego kościoła w Ruszczy odkryty w czasie wykopalisk archeologicznych.
Na turystycznym szlaku – Dzień Grębałowa
8 lipca odbyły się obchody Dnia Grebałowa, których organizatorami byli: Rada Dzielnicy XVII Wzgórza Krzesławickie, Klub "Dukat" Ośrodka Kultury Kraków Nowa Huta oraz Towarzystwo Przyjaciół Grębałowa. Święto osiedla poprzedziła uroczysta Msza Święta w intencji mieszkańców, odprawiona w kościele pw. Miłosierdzia Bożego na Wzgórzach Krzesławickich. W programie imprezy znalazł się między innymi blok zabaw sportowo-rekreacyjnych dla dzieci i młodzieży, a w nim konkurs rzutów osobistych do kosza i turniej rzutek. Jak co roku zorganizowano również Drużynowy Turniej Strzelecki z broni pneumatycznej o Puchar Towarzystwa Przyjaciół Grębałowa oraz Indywidualny Turniej Strzelecki o Puchar Ośrodka Kultury Kraków Nowa Huta. Tematykę imprezy uczestnikom przybliżył konkurs plastyczny Wakacyjna wędrówka. Na imprezie nie zabrakło również festynowych atrakcji dla najmłodszych i dorosłych. Powitania uczestników obchodów święta osiedla dokonał pełniący obowiązki kierownika Klubu "Dukat" Janusz Rojek, życząc zebranym udanej zabawy. Następnie przy akompaniamencie Barbary Anny Brzezińskiej został odśpiewany Hymn Grębałowa. Oficjalnego rozpoczęcia i powitania gości dokonali w imieniu Ośrodka Kultury Kraków Nowa Huta jego dyrektor Małgorzata Jezutek oraz w imieniu Towarzystwa Przyjaciół Grębałowa prezes Andrzej Dziedzic. W festynie uczestniczyli także radni z Dzielnicy XVII oraz przedstawiciele Towarzystwa Sztuk Wszelakich. W części oficjalnej wręczono także trofea sportowe w rozgrywanych turniejach i zawodach. Puchar Towarzystwa Przyjaciół Grębałowa otrzymała reprezentacja Stowarzyszenia Przyjaciół Luboczy, a najlepszym strzelcem została Sylwia Jurek, otrzymując Puchar Ośrodka Kultury Kraków Nowa Huta. Kolejnym punktem programu był blok zabaw rodzinnych pod hasłem "Na turystycznym szlaku". Nie zabrakło w nim humorystycznych konkursów z wykorzystaniem turystycznych akcesoriów takich jak: plecak, manierka, menażka. Zwycięzcy otrzymali nagrody rzeczowe w postaci sprzętu sportowego i rodzinne zestawy słodkości. Podczas imprezy można było zobaczyć miniatury grębałowskich kapliczek wykonane przez Franciszka Nowaka - honorowego prezesa Towarzystwa Przyjaciół Grębałowa i pasjonata historii dzielnicy. Obchody Dnia Grębałowa zakończyła zabawa taneczna przy muzyce zespołu "Joker". Realizacja imprezy w tej formie była możliwa dzięki wsparciu Rady Dzielnicy XVII Wzgórza Krzesławickie, sponsorom oraz darczyńcom. Organizatorzy dziękują sponsorom: Firmie Auto Gaz Kar Gaz Dariusz Sajka oraz Firmie Krupińscy, a także darczyńcom: Firmie Plus Anna Święchowicz, Lidii i Janowi Michalikom, Zofii Chmiel, Dorocie Doroz, Elżbiecie Rachwał, Wiesławowi Wojnarskiemu, Jerzemu Łachowi, Arturowi Cyganowi, Władysławowi Kaimowi, Jerzemu Wojtusikowi, Mieczysławowi Leśniakowi, Andrzejowi Dziedzicowi i Kazimierzowi Niemierce. Organizatorzy dziękują również wszystkim osobom za ich zaangażowanie w przygotowanie imprezy, a także uczestnikom za hojność podczas kwesty, z której zebrane środki zostaną przeznaczone na realizację zajęć i imprez o charakterze artystycznym w Ośrodku Kultury Kraków Nowa Huta.
(p)

Na pożegnanie wystawy „Modernizm w Nowej Hucie” – MEBEL – ŚCIANA, CZYLI MEBLOŚCIANKA
Meblościanka - mebel na każde mieszkanie, a najchętniej małe. Gdzie na niewielkiej powierzchni miało się zmieścić kilkuosobowa rodzina. Mebel uniwersalny – kombajn łączący w sobie wszystko: półkę na książki, szafę, stolik a nawet łóżko. Innymi słowy – „meblościanka Kowalskich”. Mebel - marzenie, po który w latach sześćdziesiątych stało się godzinami przed salonem meblowym w os. B-31, sławnym z mebli nowoczesnych na całe województwo.


Na wystawie udało się zgromadzić nowoczesne meble z lat sześćdziesiątych , ale meblościanki ni udało się wypożyczyć, bo nadal służy jako praktyczny mebel…
W III Liceum Ogólnokształcącym – STREFA KIBICÓW TWÓRCZOŚCI ADAMA MIKLASZA
Wielu uczniów, absolwentów, profesorów Trójki, czyli III LO im. J. Kochanowskiego, zgromadziło się w XVIII. Salonie Trójkowe Czwartki, który w jedno z czerwcowych popołudni przekształcił się w biało-niebiesko-granatową strefę kibiców twórczości Adama Miklasza.
Ów oczekiwany gość, absolwent Trójki, odwiedził swą dawna szkołę, by zaprezentować drugą już przez siebie napisaną powieść „Ostatni mecz” - poświęconą meandrom historii klubu sportowego HKS Hutnik Kraków oraz jego kibicom.
Wśród zgromadzonych w strefie kibiców twórczości Adama Miklasza znaleźli się jego młodsi koledzy i koleżanki, ale także osoby szczególnie mu bliskie: jego wychowawczyni - prof. Anna Filipiuk, polonistka - prof. Ligia Wirtel (dziś wicedyrektor szkoły), artysta plastyk - prof. Bogusław Serczyk oraz dyrektor III LO - prof. Marta Łój. Wszystkich gości serdecznie przywitała moderatorka Salonu - prof. Beata Nawrot.
Pierwszą część spotkania stanowił wywiad, jaki z Gościem Salonu przeprowadził Michał Stanisławczyk(kl. II c). Wszyscy zgromadzeni z uwagą wsłuchiwali się w pytania, które dotyczyły: okoliczności, w jakich książka powstała, ale także początków drogi pisarskiej, warsztatu pracy, powodów pisania. Odpowiedzi pana Adama były szczere, bezpośrednie i często podane w humorystycznej formie, co wywoływało żywy odbiór całej sali. Druga część pytań dotyczyła Hutnika, którego wielkim fanem, od lat niemal dziecięcych, jest autor „Ostatniego meczu”. Gość wyjaśnił, skąd wzięła się u niego fascynacja Hutnikiem. Z dużymi emocjami opowiadał zgromadzonym w Sali Pod Oknem, jak duże znaczenie miała dla niego i wielu innych nowohuckich dzieci piłka nożna oraz kibicowanie. Z wielkim znawstwem opowiadał nie tylko o losach biało-niebiesko-granatowych, ale także o historii piłki nożnej, ujawniając przy okazji swój plan napisania książki, która dotyczyłaby początków piłki nożnej w Środkowej Europie.
Ostatnią część rozmowy zdominował temat Nowej Huty. Absolwent Trójki bardzo mocno podkreślał swój związek z dzielnicą Krakowa, która trzy lata temu obchodziła jubileusz 60-lecia swojego istnienia. Adam Miklasz przyznał, że sam w swojej przeszłości doświadczył owego stygmatu mieszkańca Nowej Huty, ale dziś sytuacja zupełnie się zmieniła. Wyraźnie widać pozytywne przemiany w postrzeganiu Nowej Huty, która dla wielu młodych mieszkańców jest atrakcyjną i swojską przestrzenią życia.
Agnieszka Łoboda (kl. I c)

FESTYN RODZINNY W MOGILE
W minioną niedzielę, 24 czerwca br., w ogrodach klasztoru OO. Cystersów w Mogile odbył się Festyn Rodzinny. Przygotowano wiele atrakcji dla dzieci i dorosłych; konkursy zręcznościowe, sportowe, plastyczne i muzyczne. Każdemu chętnemu dziecku do wzięcia udziału w konkursach wręczano karnet, który po zaliczeniu ośmiu dowolnych konkurencji brał udział w losowaniu nagrody głównej, którą był rower górski. Parafiada cieszyła się dużym zainteresowaniem uczestników. Naprawdę odczuć można było atmosferę festynu rodzinnego. Dopisała również pogoda. Organizatorzy, o. proboszcz Wincenty Zakrzewski i Oaza Mogilska zadbali o organizację całości i ciekawą oprawę muzyczną.
(ak)


Fot. Andrzej Kalinowski
W parafii św. Maksymiliana w Mistrzejowicach – JUBILEUSZOWA MSZA ZA OJCZYZNĘ
W ubiegły czwartek, 21 czerwca br., w parafii św. Maksymiliana M. Kolbego w Mistrzejowicach odbyła się uroczysta Msza św. w 30. rocznicę odprawienia pierwszej, czwartkowej Mszy św. za Ojczyznę przez ks. Kazimierza Jancarza. Na uroczystość przybyli m. in. uczestniczy historycznych nabożeństw z czasów stanu wojennego, działacze podziemnej „Solidarności”, internowani, delegacja Komisji Robotniczej Hutników NSZZ „Solidarność”, przedstawiciele Duszpasterstwa Ludzi Pracy, a także delegacja młodzieży ze Szkoły Podstawowej nr 85 im. ks. Kazimierza Jancarza z os. Złotego Wieku. Koncelebrowanej Mszy św. przewodniczył ks. Czesław Stożek. Przybyłych do świątyni powitał ks. prałat Józef Łuszczek, proboszcz parafii, który przypomniał postaci wybitnych mistrzejowickich kapłanów: Sługę Bożego ks. Józefa Kurzeję, ks. Mikołaja Kuczkowskiego i ks. Kazimierza Jancarza. Zebrani na nabożeństwie modlili się w intencji Ojczyzny oraz o rychłą beatyfikację ks. Józefa.
Po Mszy św. red. Jan L. Franczyk przypomniał okoliczności inauguracji czwartkowych Mszy św. za Ojczyznę, a także scharakteryzował fenomen Mistrzejowic w latach 1982-1989. Na zakończenie uroczystości zebrani ucałowali relikwie błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, przechowywane w mistrzejowickiej parafii.
(f)


Fot. Zbigniew Galiński
SIATKÓWKA PLAŻOWA NAD ZALEWEM
W przyszłym roku w Polsce odbędą się Mistrzostwa Świata w Piłce Plażowej. W Nowej Hucie, na obiektach Wandy, gdzie w dawnych nieckach basenowych urządzono boiska do siatkówki, w miniony weekend po raz kolejny mieliśmy okazję gościć V Grand Prix Polski w Siatkówce Plażowej. Triumfowali w nim Damian Wojtasik i Jarosław Lech zdobywając Puchar Prezydenta Miasta Krakowa. Podczas turnieju, który zakończył się w niedzielę 24 czerwca wygrali wszystkie mecze, w finale pokonali Sebastiana Sobczaka i Piotra Janiaka 2:0 (21:16, 21:17). (l)

W księgarni „Skarbnica” – SPOTKANIE Z LEGENDAMI
Potworna ulewa chciała zatrzymać tych, którzy jednak zjawili się w księgarni Skarbnica przy pl. Centralnym, aby spotkać się z Ryszardem Dzieszyńskim, autorem książki „Wino, skrzydła i ogień – legendy nowohuckie”. Tutaj pokaz prawdziwie spartańskiej postawy dał pan major Mieczysław Herod, liczący 95 wiosen, żołnierz spod Pszczyny w 1939 roku, a potem Tobruku i Monte Cassino, który stwierdził, że nie taki deszcz padał na jego szlaku bojowym. Pan Mieczysław Herod, to żywa legenda Nowej Huty, pracujący tu niemal od samego początku istnienia. Z kolei Stanisław Gawliński, to kolejna żywa legenda nowohucka, król tutejszych fotoreporterów. Uczestnikiem spotkania był też legendarny filmowiec Nowej Huty Jerzy Ridan. Jak stwierdził prowadzący je dr Jan l. Franczyk, redaktor naczelny „Głosu-Tygodnika Nowohuckiego”, legendy żyją tutaj z nami i w nas. Nawet księgarnia Skarbnica stanowi żywą legendę, tak jak Plac Centralny i bliskie okolice, gdzie tyle tu się działo! Dlatego pytał autora, ile nowohuckich legend pozostało do opisania. No cóż ciągle rodzą się nowe, więc zapewne autor nie omieszka o nich napisać. A na razie dyskutowano o tych, o których napisał. Wzięte razem tworzą nową wielką legendę: Nowej Huty, jako miasta, czy jak kto woli zbioru kilku dzielnic Krakowa, które historią przerasta wszystkie inne miasta Polski. Tu przecież pochowano królową Wandę, tu kiedyś znajdowały się baśniowe mini królestwa, jak Szklana Góra, czy Ufa i Zbieraj. Tu wydziedziczony książę z Dalekiego Wschodu szykował się do odzyskania swego dziedzictwa. Tu kasztelan zyskał zięcia w postaci niedoszłego kata. Tutaj inny kasztelan oszukał diabła, ale z kolei biedny kmiotek został przez diabła oszukany. Tu znajdował się Krzyż Mogilski, którego szukał ocalony przezeń koło Cecory rycerz. Tu ten sam krzyż przepowiadał klęskę arcyksięciu Maksymilianowi, a także tu zaczął się zmierzch księcia siedmiogrodzkiego Jerzego Rakoczego. Czy tu rzeczywiście cesarz Aleksander I został podmieniony? I z legend bliższych naszym czasom o duchu w forcie w Grębałowie i dwóch lotnikach, którzy choć martwi pomagali kolegom i ratowali im życie. Mieszkańcy Nowej Huty mogą być dumni ze swej historii sięgającej prapoczątków naszej państwowości, a nawet dalej. Szczególnie zaś te legendy powinna poznawać młodzież. Zaproszenie do księgarni Skarbnica jest ciągle aktualne.
Bogusław Czantar

FESTYN PARAFIALNY W RUSZCZY
W niedzielę, 17 czerwca br. w Ruszczy odbył się festyn z okazji 700-lecia parafii św. Grzegorza Wielkiego. Po uroczystej Mszy św., w ogrodzie plebańskim, rozpoczął się parafialny festyn, na którym licznie prezentowały się dziecięce, młodzieżowe i parafialne zespoły. Na zakończenie obył się koncert Eleni, która została gorąco powitana przez zebranych. Główny organizator festynu, ks. proboszcz Andrzej Kott zasługuje na złoty medal za fantastyczne przygotowanie tak niecodziennego wydarzenia.


Tekst i foto: Jakub Kalinowski
KIBIC W SUTANNIE
27 maja 1990 r. w kościele św. Bartłomieja w Mogile z okazji 40-lecia działalności KS Hutnik ks. Stanisław Wajdziak odprawił mszę św. w intencji piłkarzy. Jak na tamte czasy było to coś wyjątkowego. I chyba od tego momentu stał się kapelanem tego klubu sportowego. Byli na mszy działacze i wszyscy piłkarze. Co w tym jest wyjątkowego? No właśnie tamten czas i to, że wtedy ks. St. Wajdziak był wikariuszem w parafii św. Maksymiliana Kolbego w Mistrzejowicach. Pisaliśmy w „Głosie” o Arcybractwie Straży Honorowej istniejącym przy kościele Sióstr Wizytek w Krakowie, propagującym kult Najświętszego Serca Pana Jezusa. Był wówczas dyrektorem tego arcybractwa. I pewno tak przy okazji zostałam zaproszona przez proboszcza mogilskiej parafii ks. Bolesława Kozyrę na odprawioną 5 lipca w intencji piłkarzy tego klubu mszę św., odprawioną w zabytkowym klasztorze cystersów. Chyba wtedy nie za bardzo zdawałam sobie sprawę z tego że, ks. Wajdziak sprawuje opiekę duchową nad piłkarzami z Suchych Stawów. Ani z tego, że jest aż tak zagorzałym kibicem. Ale zapamiętałam tłum siedzących w ławkach wiernych, śpiew chóralny w klasztorze Cystersów i piłkarzy Hutnika, którzy w z cudów słynącym Sanktuarium Jezusa Ukrzyżowanego oddali Mu cześć. Potem była kolacja w refektarzu, do którego kobiety nie miały wstępu. W tym dniu zrobiono wyjątek. W czasie tego spotkania ks. Stanisław powiedział m.in., że nastają czasy dla prawdziwie czystego i moralnie zdrowego sportu, że wyczyny, zwycięstwa nie mogą kaleczyć dusz zawodników (...). Mijały lata...


Od lewej ksiądz Stanisław Wajdziak, w środku trener Kazimierz Górski.

ZMARŁ O. NORBERT TADEUSZ PACIORA OCIST.
Z Pilzna do Krakowa-Mogiły… Tę drogę przeszedł śp. O. Norbert Tadeusz Paciora. Urodził się 1 września 1934 r. w Pilźnie. Zmarł 13 maja 2012 r. w szpitalu im. Jana Pawła II.
Był najmłodszym dzieckiem rodziców, którzy przyjęli siedmioro dzieci. Szkołę powszechną ukończył w rodzinnym mieście. Po wojnie, w 1952 r. ukończył Liceum Ogólnokształcące w Pilźnie. Zaraz po maturze wstąpił do Wyższego Seminarium w Tarnowie. Po dwóch latach przeniósł się do Opactwa Cystersów w Mogile. Biały habit nowicjusza przyjął w uroczystość św. Bernarda 20 sierpnia 1954 r. Podczas obłóczyn otrzymał nowe imię św. Norberta. Odtąd będzie znany i nazywany tym imieniem. Uroczyste śluby zakonne złożył w Opactwie Mogilskim w 1958 r. Po ukończeniu studiów teologicznych święcenia kapłańskie przyjął z rąk ks. bpa Karola Wojtyły w 1959 r.
Po święceniach kapłańskich rozpoczął pracę katechetyczną. Wcześniej jako kleryk pomagał w katechezie o. Zygmuntowi Gajdzie w szkole nr 86 w os. Zgody i o. Markowi Chwastkowi w szkole nr 88 w os. Szklane Domy. Z pewnym już doświadczeniem pedagogicznym rozpoczął regularną katechezę dzieci ze szkoły nr 88 i 91 w sali urządzonej w pomieszczeniach opactwa.
W pierwszych latach pracy katechetycznej O. Norbert nawiązał bardzo żywy i serdeczny kontakt z księdzem biskupem Karolem Wojtyłą, oddanym całym sercem młodzieży oraz ks. Franciszkiem Blachnickim – twórcą programu młodzieżowego OAZA, czyli Ruchu Światło-Życie. O. Norbert włączył się w nurt rekolekcji wakacyjnych, które w latach 70-tych objęły ok. 10 tys. młodzieży krakowskiej. Będąc duszpasterzem młodzieży oazowej odbył rekolekcje wędrowne. Ten okres pracy z młodymi określał wspominając jako „wspaniałe lata”. Należy jeszcze dodać, że przez 10 lat (1960-1970) był wychowawcą młodzieży zakonnej: nowicjuszy i kleryków w Opactwie Mogilskim.
W stanie wojennym starszyzna harcerska z centrum Krakowa powierzyła O. Norbertowi założenie i prowadzenie duszpasterstwa harcerek i harcerzy w Nowej Hucie. Pod jego duchową opieką powstał w parafii MB Częstochowskiej w os. Szklane Domy Ewangelizacyjny zespół instrumentalno-wokalny pod przewodnictwem Marka Kluzy „Zwiastun”.
W rozmowie, którą przeprowadzono ze śp. O. Norbertem 13 maja 2012r. wyznał: „W 53-cią rocznicę święceń kapłańskich dziękuję Panu Bogu za tyle łask i darów, jakie otrzymałem z ręki Bożej Opatrzności. Bardzo sobie cenię pamięć kierownictwa naszej diecezji za pracę w Ruchu Światło-Życie oraz za odznaczenie krzyżem złotym za wiele lat gorliwej pracy w tym Ruchu. Dziękuje również za 500 oazowiczów, za 70 małżeństw oazowych, za wspaniałe obozy harcerskie, za cztery szkoły nowohuckie, za 10 tysięcy młodych ludzi, których poznałem w czasie katechezy, również w Technikum Mechanicznym nad Zalewem w Nowej Hucie, w ciągu 47-miu lat pracy duszpasterskiej”.
Żegnamy kapłana-zakonnika, robotnika Pańskiego, który przez to podwójne opowiedzenie się za Bogiem – chrzcielne i w akcie ślubów zakonnych – oraz przez przyjęcie kapłaństwa sakramentalnego żył i działał i jako szczególny świadek Chrystusa

o. Augustyn Spasowicz OCist.


Fot. Andrzej Kalinowski
 
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Reklama


Wygenerowano w sekund: 0.10 31,530,297 unikalnych wizyt