Nowy rok szkolny rozpoczynamy z wielkim niepokojem. Ministerstwo edukacji Tusk oddał trzem lewicowym aktywistkom, które mają raczej mizerne pojęcie o szkole, za to wielki zapał do narzucania swojej chorej ideologii. Sejmowe koleżanki Platformy lub lewicy, dostały zielone światło na antynarodową rewolucję w szkole. Zaczęły od cięcia programów i obniżenia wymagań wobec uczniów, aby doraźnie pozyskać ich sympatię, a w przyszłości głosy w wyborach. Czy dzisiejszy uczeń przejmie się tym, że będzie mniej umiał i mniej wiedział? A czy przejmą się tym jego rodzice, zainteresowani głównie sprawnym przechodzeniem ich dziecka z klasy do klasy? Bogatsi mają przynajmniej możliwość wysłania dziecka do prywatnej szkoły (największym zainteresowaniem cieszą się szkoły katolickie), większość będzie musiała pogodzić się z faktem, że ich dziecko, gdy dorośnie, będzie miało kłopoty na studiach i na rynku pracy.
Ale nie tylko niski poziom wiedzy uczniów jest celem pań, które obsiadły ministerstwo edukacji. Ze szkół usunięto przedmiot Historia i Teraźniejszość, który miał przygotować uczniów do roli świadomych obywateli, znających i rozumiejących zawiłości politycznych sporów. Teraz uczniowie mają słuchać TVN i przyjmować papkę jednostronnych komentarzy, które pozorują informację. Młodzi ludzie, którzy nie mają pojęcia o świecie, łatwo poddają się wszelkim manipulacjom, także wyborczym. I o to chodzi lewicy oraz koalicji, która ten program popiera. A pamiętajmy, że ten rok szkolny dopiero zapowiada zmiany, które na dobre ruszą od przyszłego września.
Podobnym problemem jest ograniczanie lekcji religii tak, aby w przyszłości wyeliminować ten przedmiot z nauczania w szkole. Na razie łączy się klasy i różne roczniki uczniów, aby nauczanie religii utrudnić, a lekcje przenosi się na początek albo na koniec zajęć, żeby dzieci i młodzież skusić zyskiem wolnego czasu i tym samym ułatwić decyzję o rezygnacji z uczęszczania na lekcje. Ponadto ocena z religii ma nie wpływać na średnią ocen na świadectwie ucznia. Zarządzenia koalicji 13 grudnia mają być wykonywane, mimo że Trybunał Konstytucyjny wprowadzenie tych decyzji wstrzymał. Również Episkopat Polski po okresie milczenia, stanowczo wypowiedział się w obronie lekcji religii.
Czy Polsce potrzebni są wykształceni młodzi ludzie, rozumiejący swoje obywatelskie obowiązki? Szajka, która dorwała się do władzy uważa, że młodzi Polacy są potrzebni do wykonywania prostych prac na Zachodzie. Czy nowa lewica dopóki nie zniszczy chrześcijaństwa ma szansę zapanować nad światem? Rewolucyjni agitatorzy dobrze wiedzą, że wiara w Boga uodparnia na pokusę kierowania się tylko własnym interesem i własnymi przyjemnościami. Zachęcanie do uznania za normalne rozmaitych dewiacji służy niszczeniu tradycyjnego społeczeństwa, budowanego na wspólnocie rodzinnej i narodowej. Lewicowa szkoła chce uczynić młodych ludzi bezbronnymi wobec manipulacji i kierującymi się w życiu receptą pozornej wolności pod hasłem „róbta co chceta”. Tym pomysłom powinni przeciwstawić się zarówno rodzice, jak i nauczyciele. Jeżeli pogodzimy się z niszczeniem polskiej szkoły, następne pokolenie nie będzie już zainteresowane losem swojej ojczyzny, a jedynie osobistym, egoistycznym zyskiem.
Opór trzeba organizować. Czasu nie pozostało wiele, bo jeżeli w tym roku zaakceptujemy szkodliwe zmiany, to za rok rozzuchwalone powodzeniem ministerstwo wprowadzi swoje programy, zabójcze dla szkoły i niebezpieczne dla Polski.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia September 07 2024
215 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".