Za nami ostatni w 2021 roku koncert z cyklu Muzyczne Spotkania na Wzgórzach Krzesławickich. 29 grudnia w kościele Miłosierdzia Bożego, organizatorzy cyklu: Ośrodek Kultury Kraków-Nowa Huta, Rada i Zarząd Dzielnicy XVII Wzgórza Krzesławickie oraz parafia Miłosierdzia Bożego w Krakowie wraz z Markiem Walczakiem – kierownikiem artystycznym cyklu, zaprosili mieszkańców do wspólnego kolędowania. Trwająca oktawa świąt Bożego Narodzenia była wspaniałą okazją do podtrzymania tej pięknej polskiej tradycji.
Chór i Orkiestra Bazyliki OO. Cystersów w Mogile pod dyrekcją Stanisława Kowalczyka wraz z solistką Lilianą Pociechą zaprosili do wysłuchania i wspólnego śpiewania najpiękniejszych kolęd i pastorałek, a organista Tomasz Chorzalski swoimi improwizacjami stworzył niezwykłe wytworną oprawę muzyczną tego spotkania przy betlejemskim żłóbku. W programie koncertu znalazły się Wśród nocnej ciszy, Adeste fideles, Gdy się Chrystus rodzi, Bracia patrzcie jeno, Bóg się rodzi i wiele innych pięknych tradycyjnych kolęd.
Partnerami koncertu kolęd były Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania Sp. z o.o. w Krakowie oraz Zakład Odzysku Surowców „Madrohut” Sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie. Muzyczne Spotkania na Wzgórzach Krzesławickich to cykl koncertów muzyki poważnej, związanych z rokiem liturgicznym i ważnymi wydarzeniami z życia Kościoła. Projekt powstał w 2006 r. z inicjatywy organisty parafii Miłosierdzia Bożego - Marka Walczaka. Patronat honorowy nad cyklem sprawuje metropolita krakowski ks. arcybiskup Marek Jędraszewski.
(f)
Muzyczne Spotkania na Wzgórzach Krzesławickich – Koncert kolęd
Wszystkich miłośników czasu Bożego Narodzenia i kolędowania, zachęcamy do przedłużenia tego okresu zimowym koncertem kolęd! Podczas koncertu będzie można usłyszeć najpiękniejsze kolędy i pastorałki oraz organowe improwizacje znanych kolęd, a wydarzenie odbędzie się w ramach cyklu: Muzyczne Spotkania na Wzgórzach Krzesławickich.
Okres świąt Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas chętnie spędzany przy wspólnym rodzinnym stole. W polskich domach poza kolacją wigilijną istnieje wspaniała tradycja kolędowania. Dlatego w tym wyjątkowym czasie organizatorzy cyklu pragną zaprosić na wspólne śpiewanie polskich kolęd. Odbędzie się ono w środę 29 grudnia o godzinie 19.00 w kościele Miłosierdzia Bożego na Wzgórzach Krzesławickich. Animatorami tego wydarzenia będą Chór Bazyliki OO. Cystersów w Mogile pod dyrekcją Stanisława Kowalczyka, solistka Liliana Pociecha - sopran oraz organista Tomasz Chorzalski. Kolędowanie przy betlejemskim żłobku w wytwornej oprawie muzycznej przedłuży świąteczną radość Bożego Narodzenia.
Muzyczne Spotkania na Wzgórzach Krzesławickich to cykl koncertów muzyki poważnej, związanych z rokiem liturgicznym i ważnymi wydarzeniami z życia Kościoła. Projekt powstał w 2006 r. z inicjatywy organisty parafii Miłosierdzia Bożego - Marka Walczaka. Koncerty organizowane są przez Ośrodek Kultury Kraków-Nowa Huta, Radę i Zarząd Dzielnicy XVII Wzgórza Krzesławickie oraz parafię Miłosierdzia Bożego w Krakowie. Patronat honorowy nad cyklem sprawuje metropolita krakowski ks. abp Marek Jędraszewski.
Partnerami koncertu kolęd są Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania Sp. z o.o. w Krakowie oraz Zakład Odzysku Surowców „Madrohut” Sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie. Wstęp na koncert jest bezpłatny.
(f)
„Paszporty Wolności” rozdane po raz pierwszy
W sobotę 4 grudnia w studiu Telewizji Polskiej przy ul. Woronicza odbyła się gala, na której po raz pierwszy wręczono „Paszporty Wolności”. „Paszporty Wolności” to nowa inicjatywa TVP, we współpracy z NSZZ „Solidarność”, Stowarzyszeniem Wolnego Słowa, Stowarzyszeniem „Godność” oraz Instytutem Pamięci Narodowej. Telewizja Polska postanowiła w ten sposób uhonorować działaczy opozycji antykomunistycznej.
Okazją i impulsem była oczywiście nadchodząca, 40. już rocznica wypowiedzenia wojny narodowi polskiemu przez komunistyczne władze, czyli wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Włączając się w obchody tej rocznicy TVP postanowiła nagrodzić opozycyjnych działaczy, ale nie tych z pierwszych stron gazet, tylko ludzi z „drugiego szeregu”, przez lata zapomnianych, którzy często dla działalności podziemnej poświęcili wszystko – młodość, zdrowie, karierę, rodzinę. Bo nie możemy zapominać, że „Solidarność” to nie było tylko kilkanaście znanych teraz powszechnie osób, ale ogromny dziesięciomilionowy ruch społeczny, którego wielu członków zaangażowało się później w jej podziemny nurt. To dzięki tym cichym, często bezimiennym bohaterom możemy teraz żyć w wolnym kraju. Sylwetki i dokonania 13 tegorocznych laureatów „Paszportów Wolności” przedstawia cykl filmów dokumentalnych w reżyserii Sławomira Koehlera emitowanych od 29 listopada na antenie TVP Historia. Sponsorami nagrody zostali PKN Orlen, a także Fundacja Enea oraz PZU S.A.
Na widowni, poza samymi laureatami i ich najbliższymi, znalazł się także m.in. Mateusz Matyszkowicz, członek Zarządu TVP, który mówiąc o tegorocznych laureatach tak wyjaśniał ideę nowej nagrody: „Ci ludzie, cisi bohaterowie, którzy walczyli, ponosili ogromną cenę. Oni nie szli po władzę, a po wolność. Swoim życiem uwiarygadniali swoją działalność. >Paszporty Wolności< mają dwa cele. Po pierwsze wymazywanie białych plam historii. Chcemy, by kolejne pokolenia poznały te osoby i się na nich wzorowały. Drugi cel to realna pomoc dla naszych bohaterów. Każde społeczeństwo powinno pamiętać o weteranach, otaczać te osoby troską, by im niczego nie brakowało”.
Pierwsza edycja „Paszportów Wolności” miała krakowski akcent. Jeden z „Paszportów” otrzymał Leszek Jaranowski – krakowski drukarz podziemny, związany m.in. z „Hutnikiem”, „Serwisem Informacyjnym RKW/RKS” i „Małą Polską”. Wcześniej działacz Wolnych Związków Zawodowych, zaangażowany w tworzenie struktur „Solidarności” w czasach pamiętnego „karnawału”, czyli w okresie legalnego działania związku po podpisaniu porozumień sierpniowych. Był najmłodszym w swoim zakładzie przewodniczącym Komisji Wydziałowej NSZZ „Solidarność”. Po wprowadzeniu stanu wojennego współorganizował strajk w WSK PZL, a następnie zaangażował się w działalność opozycyjną współpracując m.in. z MKS Nowa Huta i RKW/RKS Małopolska. Obecnie poświęca każdą wolną chwilę na upowszechnianie wiedzy o tamtych mrocznych czasach historii Polski, m.in. odwiedzając szkoły i opowiadając młodzieży o tym, jak wolnym słowem walczono z komuną.
W czasie gali „Paszportów Wolności”, prowadzonej przez Idę Nowakowską oraz Rafała Patyrę, oddano też głos samym laureatom. Leszek Jaranowski powiedział m.in.: „Wtedy, w latach osiemdziesiątych łaknęliśmy wolności jak chleba”.
Magdalena Maliszewska
Tak było 40 lat temu. 13 grudnia 1981 roku. – STAN WOJENNY BYŁ SZOKIEM
Władze PRL przygotowywały się do rozprawy z „Solidarnością" już od pierwszych dni po jej powstaniu. Przygotowana na wiele miesięcy wcześniej, wymierzona w „Solidarność” i działaczy opozycyjnych operacja rozpoczęła się 13 grudnia 1981 r. Większość Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziała się tego dnia nad ranem. Była niedziela. Nie działały telefony. Telewizja i radio nadawały muzykę poważną. O godz. 6.00 wyemitowano przemówienie Jaruzelskiego, a o 9.00 powtórzono je w telewizji.
Generał ogłosił powstanie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która przejęła rządy w kraju. Twierdził, iż wprowadzenie stanu wojennego nastąpiło w chwili ostatecznego zagrożenia: „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. […] Już nie dni, ale godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę”. O doprowadzenie do konfrontacji oskarżył przywódców „Solidarności”: „Awanturnikom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki”. Spikerzy ubrani w wojskowe mundury w kolejnych godzinach podawali, jakie ograniczenia nałożył na Polaków stan wojenny.
Przeciwko polskiemu społeczeństwu użyto całej siły komunistycznego państwa: 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów oraz kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy SB. Wyposażono ich w 1396 czołgów oraz blisko 2 tys. transporterów opancerzonych. Już pierwszej nocy stanu wojennego internowano niemal 3 tys. osób - głównie działaczy „Solidarności” i ugrupowań opozycyjnych. Znaleźli się wśród nich także Gierek i jego najbliżsi współpracownicy, których zatrzymano dla propagandowego efektu. Komuniści zajęli również siedziby ogólnopolskich i regionalnych władz „Solidarności”, w wielu przypadkach bezmyślnie niszcząc przechowywany w nich sprzęt.
Zgodnie z dekretem wprowadzającym stan wojenny, zakazano strajków, manifestacji i wszelkich akcji protestacyjnych. Na obszarze całego kraju wprowadzona została godzina milicyjna od 22.00 do 6.00. Setki zakładów zmilitaryzowano, zapowiadając, iż strajk w nich równoważny jest dezercji, a więc za udział w nim grozi kara śmierci. Przerwano łączność telefoniczną. Wszystkie przesyłki pocztowe zostały objęte cenzurą. Zamknięte zostały granice. Bez specjalnej przepustki nie można było opuścić miejsca zamieszkania. Zawieszono wszystkie organizacje społeczne, w tym związki zawodowe. Nadawano tylko jeden program telewizyjny i radiowy, zawieszono wydawanie większości pism. Ukazywała się jedynie „Trybuna Ludu” - organ PZPR oraz „Żołnierz Wolności”. Później, po weryfikacji dziennikarzy, zaczęto wydawać gazety regionalne. W Małopolsce zaczęło ukazywać się tzw. „Gadzie echo” - od początkowych liter trzech tytułów: Gazety Krakowskiej, Dziennika Polskiego i Echa Krakowa. Na kilka tygodni zawieszono pracę szkół wyższych i lekcje w szkołach.
Atmosferę grozy na ulicach potęgowały wszechobecne czołgi, transportery opancerzone i wojskowe patrole. Wobec braku dostępu do informacji krążyły najróżniejsze pogłoski. Ponieważ samo pojęcie „stan wojenny” nie było znane (wcześniej mówiono o stanie wyjątkowym), wiele osób interpretowało jego wprowadzenie jako oznakę wybuchu wojny. Wkrótce okazało się, że rzeczywiście trwa wojna – tyle, że z własnym narodem.
Pomimo zapowiadanych surowych kar pracownicy wielu zakładów na wprowadzenie stanu wojennego zareagowało strajkami. W Małopolsce do największych strajków doszło w Hucie im. Lenina (13–15 grudnia), „Montinie" (14–16 grudnia), „Telpodzie" (14–16 grudnia), Akademii Górniczo-Hutniczej (14–15 grudnia). Krótkie protesty miały też miejsce 14 grudnia 1981 m.in. w „Elbudzie", „CeBeA" czy w „Armaturze". Protesty władza pacyfikowała przy użyciu oddziałów ZOMO i wojska.
Strajkujący w większości wypadków przyjmowali strategię biernego oporu. Niekiedy jednak przygotowywano się do obrony. Tak stało się między innymi w kopalni Wujek w Katowicach. By złamać opór górników, pluton specjalny ZOMO otworzył do nich ogień z broni maszynowej. Stało się to 16 grudnia 1981 r. Sześciu górników zginęło na miejscu, trzech zmarło w szpitalu. Byli to: Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Zenon Zając, Zbigniew Wilk, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński i Joachim Gnida.
Masakra w Wujku doprowadziła nie tylko do zakończenia strajku w tej kopalni, lecz także do załamania protestów w całym kraju. Ludzie zobaczyli, że komuniści są gotowi użyć wszystkich możliwych środków, by złamać opór społeczeństwa. W następnych dniach pacyfikowano kolejne miasta i fabryki.
W Małopolsce internowano 179 działaczy związkowych, a do 30 kwietnia ich liczba wzrosła do 349. W tym czasie aresztowano 303 osoby, a 101 zostało skazanych przez sądy.
Tak zaczął się kolejny, tragiczny rozdział w historii Polski – czas stanu wojennego.
Jan L. Franczyk
Powraca sprawa uznania starej części Nowej Huty za Pomnik Historii. Jak powiedział nam pełnomocnik prezydenta Miasta Krakowa ds. Kultury Robert Piaskowski są prowadzone rozmowy w tej sprawie z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wniosek złożony w tej sprawie na początku XX wieku zostanie wkrótce zaktualizowany. Pomysł narodził się już w 2004 roku, gdy ówcześni radni Miasta Krakowa zobowiązali prezydenta M. Krakowa Jacka Majchrowskiego od podjęcia działań zmierzających do uznania Nowej Huty za Pomnik Historii i wpisania jej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Już w tym samym 2004 roku układ urbanistyczny Nowej Huty został wpisany do rejestru zabytków. Sześć lat później w 2010 roku przygotowano dokumentację dla generalnego konserwatora zabytków, a także do Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Wówczas poproszono o uzupełnienie tej dokumentacji. Wniosek został uzupełniony i ponownie trafił do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2013 roku, Okazuje się obecnie, że krakowski wniosek jest jednym z najdłużej oczekujących na rozpatrzenie. Dlaczego? Oczywiście pojawili się „życzliwi malkontenci”, którzy torpedowali pomysł stwierdzeniami o „gloryfikacji spuścizny po PRL”. Nie brano pod uwagę innych cennych historycznych aspektów obiektów znajdujących się na terenie obecnej Nowej Huty. To tutaj znajduje się zabytkowy klasztor oo. Cystersów, który w przyszłym roku będzie obchodził 800 lat swojego istnienia. W osiedlach peryferyjnych znajdują się cenne inne zabytki. W Krzesławicach jest zabytkowy dworek w którym mieszkał i tworzył Jan Matejko. A sama stara część Nowej Huty to unikalny zabytek zabudowy zwanej socrealizmem wzorowanym na renesansie włoskim. Warto również pamiętać, że Nowa Huta jest kolebką Solidarności.
Władze Krakowa nie próżnują i w międzyczasie powstał plan przestrzenny „Centrum Nowej Huty”. Tą część Krakowa objęto zapisami Parku Kulturowego Nowa Huta. Prezydent M. Krakowa prof. Jacek Majchrowski skierował do wiceminister MKiDN Magdaleny Gawin pismo w którym czytamy „Park Kulturowy Nowa Huta tworzy spójny, nawarstwiający się od stuleci krajobraz jako arena dla ważnych wydarzeń, godny uznania za pomnik historii. Uznanie obszaru Parku Kulturowego Nowa Huta za pomnik historii w 2022 roku byłoby wspaniałym elementem obchodów 800-lecia Opactwa w Mogile (…). Jednocześnie byłoby to odzwierciedlenie opinii i starań zarówno ekspertów, jak i oczekiwań mocno zaangażowanej w troskę o swoje dziedzictwo kulturowe społeczności lokalnej”. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że klimat wokół uznania Nowej Huty za Pomnik Historii się zmienił i są duże szanse na podjęcie takich decyzji. Jak twierdzi Robert Piaskowski są duże szanse na to, że MKiDN przekaże wniosek do Instytutu Dziedzictwa co pozwoli w połowie roku na podjęcie decyzji. Mamy nadzieję, że zgodnie z procedurą prezydent RP Andrzej Duda wywodzący się z Krakowa podpisze ten akt na wniosek MKiDN. Tytuł może przyznać zabytkom nieruchomym, ale także i Parkowi Kulturowemu. Uznanie Nowej Huty za Pomnik Historii pozwoliłoby na sfinalizowanie starań o wpis na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, albo poprzez poszerzenie obecnego wpisu Krakowa z 1978 roku, albo poprzez wpis seryjny z innymi miastami modernistycznymi tego typu. Trzymamy kciuki za te wszystkie rozwiązania i rozpoczynamy na łamach Głosu kampanię prasową dokumentującą potrzebę uznania Nowej Huty za Pomnik Historii i wpis na listę UNESCO.
(SP)
Wiemy już, jak będzie wyglądał przystanek w tunelu Krakowskiego Szybkiego Tramwaju do Mistrzejowic. Motywem przewodnim wybranego projektu architektonicznego są materiały charakterystyczne dla krakowskich murów – kamień i cegła. Odpowiednie doświetlenie wnętrz podziemnej stacji Rondo Polsadu zapewni pokaźny świetlik.
Projekt architektoniczny przystanku Rondo Polsadu zaproponowany przez biuro projektowe Prota Polska Sp. z o.o. spotkał się z pozytywną opinią Głównego Architekta Miasta Krakowa. Obejmuje on dwie podziemne kondygnacje: na poziomie – 2 znajdą się perony tramwajowe, a na poziomie – 1 ciągi komunikacyjne dla pieszych połączone z poziomem terenu czterema klatkami schodowymi. Każdy pawilon wyjściowy będzie zadaszony i wyposażony w schody tradycyjne, ruchome oraz windy mogące pomieścić rowery czy wózki. Przystanek jest w pełni dostępny dla osób z ograniczoną sprawnością ruchową. Pod ziemią – oprócz części dedykowanych pasażerom – znajdą się pomieszczenia dla pracowników obsługi przystanku i tunelu oraz pomieszczenia techniczne, zapewniające bezpieczne i prawidłowe funkcjonowanie obiektu. Przejście podziemne nie musi być nudne. Autorzy projektu zwrócili uwagę na mankament przejść podziemnych i innych obiektów liniowych, jakim jest monotonia długich korytarzy. By jej zapobiec, na ścianach podziemnych kondygnacji zaproponowano układ okładzin, który – choć powtarzalny – zapewnia odmienny efekt w zależności od kąta patrzenia. Mimo tego, że będą one wykonane z nowoczesnych materiałów, wyglądem nawiążą do surowców charakterystycznych dla zabytkowych krakowskich ulic. – Punktem wyjściowym do rozważań nad formą projektu przystanku Rondo Polsadu były materiały dominujące w architekturze Krakowa: kamień i cegła – opisuje architekt Małgorzata Marcinkowska, projektantka przystanku z firmy Prota Polska Sp. z o.o. – Mury wykonane z tych materiałów mają charakterystyczny układ i rytm, szczególnie wynikający z detali wątków ceglanych. Ideą projektu jest przełożenie tego schematu na wielkoformatowe formy geometryczne okładzin wnętrz i wykorzystanie analogicznej kolorystyki – wyjaśnia. Pawilony wyjściowe z kontrastowymi elementami. Ceglane mury, porośnięte pnączami są również nieodzownym elementem krajobrazu dzielnicy Krakowa – Prądnika Czerwonego, obfitującego w zabudowania klasztorne. To skojarzenie wykorzystano w propozycji pawilonów wyjściowych, które zostały zaprojektowane na zasadzie kontrastu. – Jedna ze ścian ma nawiązywać do masywnego muru porośniętego roślinnością, pozostała część pawilonu to lekka przeszklona stalowa konstrukcja – mówi architekt Małgorzata Marcinkowska. Gatunki roślin tworzących „zielony mur” zostaną odpowiednio dobrane tak, aby były łatwe w utrzymaniu i estetyczne przez cały rok. (mp)
Muzyczny weekend z Ośrodkiem Kultury Kraków-Nowa Huta
Pierwszy weekend listopada upłynął w Nowej Hucie przy dźwiękach muzyki klasycznej. Zarówno sobotni koncert, który odbył się w Mistrzejowicach, jak i niedzielny, który zorganizowano na Wzgórzach Krzesławickich przyciągnęły łącznie ponad 200 słuchaczy. Było pięknie, wzruszająco i bardzo klimatycznie.
W sobotę 6 listopada w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy na os. Bohaterów Września 33 odbył się koncert “Do kraju tego... “ organizowany w ramach cyklu Mistrzejowickich Impresji Muzycznych. Cykl ten wpisał się na trwałe w kalendarium wydarzeń kulturalnych Nowej Huty i organizowany jest regularnie dwa lub trzy razy w roku od 2017 roku. Koncerty powstały z miłości do muzyki klasycznej i sakralnej i adresowane są do wszystkich krakowian. W tym roku, z okazji dwusetnej rocznicy urodzin Cypriana Kamila Norwida Organizatorzy Mistrzejowickich Impresji Muzycznych zaprosili do refleksji nad poezją tego wybitnego polskiego twórcy. Recytacje wierszy poety, dopełniła muzyka mistrzów: Tomaso Albinoniego, Antoniego Vivaldiego i Wolfganga Amadeusza Mozarta. Gwiazdami koncertu byli: Classic Ensemble Choir and Orchestra pod dyrekcją Tomasza Ślusarczyka oraz sopranistka Liliana Pociecha. Poezje Norwida recytował krakowski aktor Piotr Piecha. Kierownictwo artystyczne nad cyklem od lat niezmiennie sprawuje Marek Walczak.
Z kolei w niedzielę 7 listopada w kościele Miłosierdzia Bożego na Wzgórzach Krzesławickich można było uczestniczyć w muzycznej refleksji nad sensem ludzkiego życia i przemijania podczas koncertu muzyki sakralnej w ramach cyklu Muzycznych Spotkań na Wzgórzach Krzesławickich. Celem cyklu od 2006 roku jest promocja muzyki poważnej, ze szczególnym uwzględnieniem muzyki organowej, a do udziału w koncertach od lat zapraszani są również inni instrumentaliści, a także wokaliści, zespoły kameralne, chóry i orkiestry. Tegoroczny koncert pod tytułem “In Pacem” związany był z obchodami odzyskania przez Polskę niepodległości i stał się hołdem dla wszystkich, którzy oddali życie w obronie ojczyzny. Podczas koncertu usłyszeliśmy: Classic Ensemble Choir and Orchestra pod dyrekcją Tomasza Ślusarczyka, sopranistkę Lilianę Pociechę oraz organistę Dawida Rzepkę, którzy wykonali kompozycje takich mistrzów jak J. S. Bach, A. Vivaldi, E. Elgar, L. Vierne czy F. Nowowiejski.
Wstęp na oba koncerty był darmowy.
Koncert w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy na os. Bohaterów Września.
Fot. Paweł Kalina.
Przy Arce Pana – Stanęła figura Matki Bożej Królowej Pokoju
Przy Arce Pana, w pobliżu plebanii (od strony ul. Obrońców Krzyża), stanęła wykonana z brązu figura Matki Bożej Królowej Pokoju autorstwa znanego krakowskiego rzeźbiarza Czesława Dźwigaja. Inicjatorami i koordynatorami budowy figury-pomnika są miejscowy proboszcz, ks. dr Jerzy Czerwień i Stanisław Malara. Pomnik upamiętnia duchownych zamordowanych i prześladowanych w PRL-u, w latach 1944-1989. Uroczyste poświęcenie figury przewidywane jest na 16 grudnia br. - w czterdziestą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego i pacyfikacji Huty im. Lenina.
- Usytuowanie figury przy Arce Pana ma historyczne i symboliczne znaczenie, bo to tutaj, w krwawym starciu z bezpieką wspieraną przez ZOMO, milicję i wojsko odnieśliśmy zwycięstwo broniąc nowohuckiego Krzyża. Tutaj także, w stanie wojennym podczas nabożeństw fatimskich w Arce Pana dochodziło do manifestacji i regularnych walk ulicznych z broniącymi zbrodniczego systemu państwowymi formacjami zbrojnymi. To tutaj z ręki esbeka strzałem w brzuch 13 października 1982 roku podczas demonstracji zginął Bogdan Włosik, niespełna 20-letni uczeń wieczorowego technikum i robotnik w Hucie im. Lenina – powiedział nam Stanisław Malara, który podkreśla, że takiej figury jeszcze w Polsce nie ma. Ta figura jest wyjątkowa.
- Tak. Patrząc na nią, widzimy, że Matka Boża stoi na kotwicy – symbolu Polski Walczącej. Znajduje się przy niej miecz zwrócony ostrzem ku dołowi, symbol zwycięstwa nad złem; miecz skierowany jest już nie do walki, ale jest znakiem zwycięstwa i pokoju. W rzeźbę wkomponowano także dzwon Solidarności – dodaje.
Matka Boża Pokoju ma upamiętniać duchownych, którzy oddali swoje życie i byli prześladowani przez komunistów. Figura-pomnik będzie opatrzona dwiema tablicami poświęconymi ks. Jerzemu Popiełuszce i ks. prymasowi kard. Stefanowi Wyszyńskiemu. Wymienieni z nazwiska zostaną również pomordowani duchowni. Natomiast ogólnie wspomniani zostaną wszyscy duchowni prześladowani przez reżim komunistyczny w latach 1944-1989.
- W realizację tego dzieła udało mi się włączyć krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej (jego pracownicy przygotowali wykaz zamordowanych i prześladowanych duchownych), Region Małopolski „Solidarności”, Samorząd Województwa Małopolskiego oraz moich Przyjaciół, którzy sfinansowali urządzenie placu wokół figury wraz z obrzeżami z kostki granitowej. Wspólnym wysiłkiem udało się dzieło doprowadzić do szczęśliwego finału. Teraz czekamy tylko na oficjalne poświęcenie tej pięknej i wyjątkowej figury – mówi Stanisław Malara.
(f)
Tegoroczna jesień, jak na razie, obfituje w dni pełne słońca. Oko cieszą również, przybrane w złoto i purpurę, krzewy oraz drzewa. Jednakże owa pora zwiastuje koniec lata, rozpoczynając okres oczekiwania na zimę.
Jesień to także czas wzmożonej pracy wiążącej się zarówno z porządkami, jak i z przygotowaniem zapasów na zimę. Co bardziej zapobiegliwe gospodynie przerabiają warzywa i owoce na domowe przetwory. Dzięki nim, nawet w najbardziej pochmurne czy mroźne dni, można przywołać smak minionego lata.
Dla mieszkańców ziemiańskiego dworu wczesna jesień stanowiła okres intensywnych prac. Wówczas we dworze trwały wytężone prace nad robieniem słodkich konfitur, soków, likworów oraz suszeniem owoców i warzyw. W sieni pachniało ziołami, które wieszano u sufitu, albo też rozkładano na stołach. Suszone rumianki, żywokosty lub mięta stanowiły ważny składnik domowej apteczki. Należy bowiem pamiętać, iż opieka medyczna w XIX i początkach XX wieku wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Na wsiach rzadko praktykowali lekarze, dlatego tak istotną kwestią była kuracja różnych przypadłości domowymi sposobami. Ziemianki, częstokrotnie posiadające znaczne umiejętności w dziedzinie medycznych porad, pomagały nie tylko chorym domownikom, ale także mieszkańcom wsi. Pomoc dworu miała szczególnie duże znaczenie w najbardziej zacofanych regionach. Tamtejsi mieszkańcy dworu organizowali opiekę nad chorymi włościanami, którzy bardzo rzadko mieli kontakt z oficjalną medycyną.
Na jesień przypadał także okres polowań. Ziemianie polowali nie tylko po to, aby uzupełnić zaopatrzenie spiżarni. Przede wszystkim myślistwo było nieodłącznym elementem ziemiańskiego życia, zaś polowania stanowiły ważne wydarzenie towarzyskie. Wówczas to bowiem urządzano nawet kilkudniowe łowy z nagonką, a ich uczestnikami byli sąsiedzi oraz przybyli goście, naturalnie z tego samego ziemiańskiego kręgu. Oczywiście jesienne łowy były poprzedzone kilkutygodniowymi przygotowaniami, w czasie których planowano szczegółowy program tego wydarzenia. Po zakończeniu polowania myśliwi udawali się do majątku gospodarza, gdzie czekała na ich suta uczta. Pani domu częstowała przybyłych wybornymi specjałami z dworskiej spiżarni. Po uroczystej kolacji odbywał się równie uroczysty bal myśliwski.
Kiedy jesienne prace ustały następował nieco spokojniejszy okres. Życie przenosiło się pod salonowe kominki, gdzie muzykowano, szydełkowano, czytano czy dyskutowano. W długie jesienne wieczory, kiedy bardzo szybko zapadał mrok, ze szczególnym zaciekawieniem słuchano opowieści o bohaterach narodowych lub rodzinnych oraz gawęd o narodowowyzwoleńczych walkach. Owe historie najczęściej snuli dziadkowie albo przybyli do dworu goście. Częstokrotnie towarzyszyły im śpiewy patriotycznych i ludowych pieśni. Tego rodzaju spotkania były doskonałą okazją zarówno do zintegrowania rodziny, jak i do „zabicia” jesienno-zimowej nudy. Poza tym uczyły zamieszkałe w dworze dzieci poszanowania tradycji i zarazem umacniały poczucie przynależności do uprzywilejowanej warstwy ziemiańskiej.
Jesień była zatem dla mieszkańców dworu okresem obfitującym w wiele wydarzeń. Z jednej strony upływała na typowo kuchennych pracach, wiążących się z przygotowywaniem przetworów. Z drugiej strony ziemianie starali się urozmaicić monotonię jesiennych miesięcy spotkaniami towarzyskimi, łowami oraz balami. W taki oto sposób upływały kolejne, coraz chłodniejsze dni. Spokojny odpoczynek ostatnich, leniwych jesiennych chwil również miał dobiec końca, nadchodziła bowiem zima, a wraz z nią dwór ożywiał się na nowo.
Anna Kolasa
Branicki dwór w jesiennych barwach.
Fot. Małgorzata Byrska-Fudali
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".