W ubiegły piątek politycy PiS złożyli w Sejmie projekt tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Ta przewijająca się w mediach nazwa brzmi niestety fatalnie, bo „dezubekizacja” jest neologizmem, który na dodatek dość trudno się wymawia. Ale istota projektu sprowadza się do tego, że byli funkcjonariusze komunistycznego aparatu mają stracić emerytalne przywileje, a na dodatek ich bezpieczniacka przeszłość ma być jawna. Praca w UB w latach 1944-1956 w ogóle nie byłaby wliczana do emerytury, a za pracę po roku 1956 otrzymywaliby najniższe uposażenie emerytalne. Gdyby ustawa została przyjęta przez parlament w tej właśnie wersji, byłaby wyjątkowo bolesna dla „utrwalaczy systemu”. Zwłaszcza, jeśli uświadomimy sobie, że średnia emerytura generalska byłych esbeków wynosi 7.5 tys. zł (sic!), a wielu zwykłych oficerów SB, którzy odeszli na emeryturę, otrzymuje po kilka tysięcy złotych. Zresztą niektórzy z nich do dziś dorabiają do swoich „skromnych” emerytur szefując firmom ochroniarskim. Na drugim, finansowym biegunie, znajdują za to byli członkowie niepodległościowego podziemia i opozycjoniści. Większość z nich otrzymuje renty i emerytury w wysokości 600-700 zł.
Senator Zbigniew Romaszewski wyliczył, że na proponowanych zmianach budżet państwa zaoszczędziłby od 500 milionów do dwóch miliardów złotych. Tymczasem państwo na zapomogi dla weteranów wojennych przeznacza rocznie tylko 5 milionów zł.
Dwa tygodnie temu, pisząc o idei dekomunizacji, przypomniałem jak Niemcy - zarówno z byłej RFN jak i z NRD - poradzili sobie z własną hitlerowską i komunistyczna przeszłością. Tam nikomu nie przyszłoby do głowy zastanawiać się, jaka powinna być wysokość emerytury za okres służby w SS. Ale u nas poseł Tadeusz Iwiński z SLD twierdzi, że ubecy „mieli prawo do takich przywilejów, w tamtym momencie były one słuszne”. Tyle, że dzisiaj słuszne już na pewno nie są.
Jan L. FRANCZYK
· Napisane przez Administrator
dnia May 10 2007
1283 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".