W tym tygodniu nasze ważne sprawy wewnętrze związane z powołaniem rządu i rozpoczęciem się nowego etapu funkcjonowania Polski, zostały przytłumione smutnymi komentarzami po zamachu terrorystycznym w Paryżu. Niektórzy nawet uważają, że jest to początek wojny skrajnych islamistów z Europą i w ogóle cywilizacją im przeciwną. Nie przypadkiem ostatnio Państwo Islamskie uderzyło w tych, którzy stają na jego triumfalnej drodze. Najprawdopodobniej zniszczenie samolotu rosyjskiego nad Synajem było odwetem za ataki samolotów rosyjskich na enklawy państwa islamskiego w Syrii. Jeszcze bardziej podpadła islamistom Francja. Jest to jedyne państwo europejskie, które od początku prowadzi walkę z dżihadystami w Mali, na całym obszarze Sahelu aż do Nigerii i co najważniejsze bombarduje cele strategiczne i obozy szkoleniowe w Państwie Islamskim. Zatem próbuje ono walczyć ze swoimi przeciwnikami i już zapowiada, że następnym celem będą Stany Zjednoczone zaangażowane czynnie w wojnę przeciwko dżihadystom na różnych frontach i zabicie ostatnio jednego z przywódców PI.
Największym paradoksem w tej całej sprawie jest to, że to Stany Zjednoczone w dużej mierze stały się źródłem dżihadu i doprowadziły do rozwoju terroryzmu. Wszystko zaczęło się od słynnego ataku na wieże World Trade Center w Nowym Jorku w 2001 roku, po którym USA wypowiedziały wojnę Al-Kaidzie. W efekcie doprowadziły do interwencji w Afganistanie i Iraku. Mimo początkowych sukcesów, nie udało się pokonać talibów w Afganistanie i nadal wojna tam się tli. Nawet zabicie Bin Ladena nie zmieniło sytuacji w Afganistanie. Irak to klasyczny przykład początkowego militarnego blitzkriegu, gdy obalono Saddama Husajna. Potem jednak popełniono szereg błędów i nie doprowadzono do wyłonienia rządu, który uzyskałby poparcie Irakijczyków. Wręcz odwrotnie, doprowadzono do rozpadu Iraku, w którym istnieje także część Państwa Islamskiego eksploatującego bogate złoża ropy w rejonie Mosulu.
Kolejnym błędem płynącym z dobrych intencji było wsparcie wiosny ludów w Afryce, gdzie pod hasłami przywracania demokracji i obalania dyktatorów, doprowadzono do brzemiennych w skutkach zmian. Skrajnym przykładem jest Libia, gdzie w miejsce „wstrętnego” Kadafiego trzymającego od lat porządek w swoim kraju, doprowadzono do powstania siedliska terroru i nieładu, gdzie na początek z „wdzięczności” zabito ambasadora USA. Podobnie Amerykanie chcieli obalić Asada w Syrii, a teraz zmieniają orientację, gdy już Syria się rozpadła i stała się kolebką Państwa Islamskiego. Dzięki komu? To pytanie retoryczne. Czasami zadaję sobie dalej idące pytanie, czy to mocarstwo aspirujące do roli „żandarma świata” nie zagubiło się w swoich działaniach i nie utraciło nad nimi kontroli?
Ze smutkiem pragnę uzmysłowić szanownym Czytelnikom, że przyziemne interesy i lokalne konflikty na Bliskim Wschodzie stymulują rozwój Państwa Islamskiego. To podział islamu na szyitów i sunnitów prowadzi do rywalizacji. Nigdy nie powstałoby i nie istniało Państwo Islamskie, gdyby nie pieniądze, które zasilają jego kasę. Z jednej strony są to pieniądze przekazywane od bogatych szejków sprzyjających jednemu odłamowi islamskiemu. Jednak głównym źródłem są dochody ze sprzedaży ropy naftowej i gazu eksploatowanych na terenach PI, które kto kupuje? No właśnie kupują te surowce m.in. Turcja, która transponuje je dalej do Europy i ponoć aspiruje do Unii Europejskiej. Ostatnio towary z Mosulu, będącego pod wpływami PI pojawiły się nawet w Kanadzie i USA?! I z tego trzeba wyciągnąć wnioski i nie machać szabelką, ale poprzeć tych co walczą z dżihadystami, a przede wszystkim odciąć ich od źródeł finansowania.
SŁAWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia November 20 2015
873 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".