Wybory parlamentarne i prezydenckie zakończyły się zwycięstwem prawicy. Partia, która zdobyła najwięcej mandatów w Sejmie, czyli Prawo i Sprawiedliwość, samodzielnie utworzyła rząd. Partia, która uzyskała nieco gorszy wynik, czyli Platforma Obywatelska, przeszła do opozycji. Nie jest to rozwiązanie najlepsze z możliwych, ale może się okazać, że mniejszościowy rząd poradzi sobie z problemami najpilniejszymi do rozwiązania, a wówczas opozycyjna PO zdecyduje się przystąpić do koalicji. Do tego czasu rząd premiera Kazimierza Marcinkiewicza musi wykazać się skutecznością i kompetencją.
Sytuacja w dniu dzisiejszym przedstawia się tak: PiS ma chwilowo duże poparcie, PO nieco mniejsze, Samoobrona i SLD w najlepszym wypadku mogą liczyć na kilkanaście, ale bardziej prawdopodobne jest około dziesięciu procent, Liga Polskich Rodzin i PSL wyraźnie tracą elektorat i najnowsze sondaże dają im po cztery procent, wreszcie SdPL ledwo wegetuje, a Partia Demokratyczna chyba już przestała istnieć. Tak przedstawia się układ sił politycznych w listopadzie 2005 roku, a testem na jego stabilność będą wybory samorządowe wiosną lub wczesną jesienią przyszłego roku.
Jest oczywiste, że wszystkie partie podejmą twardą walkę o jak najlepsze wyniki. PiS postara się utrzymać pozycję lidera, ale czeka go trudna kampania w dużych miastach, gdzie w ostatnich wyborach przewagę zdobywała PO. Z kolei Platforma będzie chciała odegrać się za porażkę parlamentarną i prezydencką, a ponieważ z każdym miesiącem trudniej jej będzie znosić stan zawieszenia bez dostępu do władzy, walka o samorządy może przywrócić jej działaczom wiarę w nadwątlone siły ugrupowania Tuska i Rokity. Oczywiście Samoobrona podejmie wyzwanie na wsi, a SLD w miastach i zapewne zdołają coś urwać dla siebie. O ile nie zmienią się nastroje wyborców, to LPR i PSL nie mają większych szans, poza wyjątkami potwierdzającymi regułę, np. są takie gminy, w których tradycyjnie PSL osiąga niezły wynik.
Walka toczyć się będzie na dwóch poziomach: konkurencji wybitnych postaci, walczących o fotele prezydentów miast i burmistrzów, a także konkurencji partii, starających się o uzyskanie przewagi w radach województw i gmin. To będzie emocjonująca rozgrywka, szczególnie gorąco zapowiada się rywalizacja PO i PiS, w wielu samorządach dotąd występujących w koalicji.
Jak wyborcza batalia rozegra się w Krakowie? Z pewnością wybory zdominuje kampania prezydencka, tym bardziej, że SLD wytęży wszystkie siły, aby obronić swoją pozycję i utrzymać prezydenta Majchrowskiego na kolejną kadencję. Lewica ma obecnie mizerne poparcie, będzie więc znów tworzyć ponadpartyjny komitet poparcia, tak jak to było trzy lata temu, gdy w komitecie wyborczym Majchrowskiego znalazł się np. Stefan Jurczak, wieloletni senator „Solidarności”. PO planowała zgłosić kandydaturę Janusza Sepioła, marszałka wojewódzkiego, ale ponieważ równie ważne jest utrzymanie władzy w Sejmiku Wojewódzkim, zapewne zdecyduje się wystawić kogoś innego. W Krakowie mówi się o możliwości startu w wyborach prezydenckich Andrzeja Gołasia, byłego prezydenta Krakowa, obecnie senatora PO. Wśród działaczy PiS wymienia się nazwisko Zbigniewa Ziobro, obecnego ministra sprawiedliwości, który do czasu wyborów samorządowych powinien uporać się z reformą sądownictwa i prokuratury. Tak czy inaczej walka o prezydenturę Krakowa rozegra się między tymi trzema partiami, a znając wyniki ostatnich wyborów nietrudno jest przewidzieć rezultat tej rywalizacji.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia November 18 2005
1609 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".