[2013.12.05] JEDNI CHCĄ WYGODNIE ŻYĆ, A INNI PRZEŻYĆ
Pomału zbliżamy się do pierwszego roku wyborczego. W przyszłym roku pod koniec maja odbędą się wybory do Europarlamentu. W 13 okręgach wybierzemy 51 posłów do tego gremium. Województwo małopolskie wraz z województwem świętokrzyskim tworzy jeden z większych okręgów, w którym wybieramy 7 posłów, gdy z reguły w pozostałych jest to wybór od 2 do 4 posłów. W roku 2009 w tym okręgu wybraliśmy trzech posłów z PiS w tym rekordzistę Zbigniewa Ziobro, który zebrał 335 tysięcy głosów, mimo niskiej frekwencji ledwo przekraczającej 26 procent. Platforma Obywatelska zdobyła dwa mandaty oraz po jednym SLD i PSL. Europarlamentarzysta to najbardziej atrakcyjna posada, bo co miesiąc ten wybraniec swojego narodu otrzymuje 7700 euro (netto), czyli ponad 32 tysięcy złotych. I to nie koniec, bo są jeszcze diety, ogromne pieniądze na prowadzenie biura, różne dodatki w postaci opłaty zakwaterowania, czy nawet darmowych śniadań. Jak niektórzy szacują taki europoseł dysponuje w granicach 600-700 tysięcznym funduszem co miesiąc. Nic zatem dziwnego, że wielu naszych polityków wręcz marzy o tej dobrze płatnej posadzie. Już trwają pierwsze przepychanki w partiach politycznych o zdobycie dobrego miejsca na liście swojego ugrupowania do Europarlamentu. W związku z tym, że ordynacja wyborcza do tego gremium jest podobna do innych obowiązujących w Polsce. Tak jak w wyborach do Sejmu lista musi uzyskać w skali kraju ponad 5 procent głosów. Mandaty przydzielane są według metody d’Hondta. Następnie mandaty przypadające danemu komitetowi w skali kraju są dzielone pomiędzy jego listy okręgowe z zastosowaniem metody Hare-Niemeyera, czyli proporcjonalnie do liczby uzyskanych głosów. Zatem w podziale mandatów będą mogły wziąć udział tylko najsilniejsze ugrupowania polityczne PiS, PO oraz SLD jeśli lewica nie wystawi konkurencyjnych list typu Europa Plus, czy Dom Wszystkich Polska Ryszarda Kalisza. Może jeszcze jakieś mandaty zdobyć PSL i Twój Ruch. Wielu obecnych posłów i senatorów zamierza wystartować do Europarlamentu. Szacuje się że nasz Parlament, czyli Sejm i Senat zamierza opuścić przed zakończeniem kadencji około 60 parlamentarzystów. Większość wybiera się do Europarlamentu, ale są i tacy co zamierzają wystartować w wyborach samorządowych, które odbędą się pod koniec przyszłego roku. To są Ci co marzą o posadach prezydentów i burmistrzów miast lub marszałków sejmików czy starostów powiatu. Takie zachowanie parlamentarzystów jest nieetyczne. W 2011 roku wybieraliśmy ich na czteroletnią kadencję, a teraz przed czasem zamierzają opuścić swoje wygodne posady i poszukać jeszcze lepiej płatnych zajęć. Rodzi to niekorzystne konsekwencje dla podatników. Już zarezerwowano w budżecie 2 mln złotych na odprawy dla takich parlamentarzystów. Są to trzymiesięczne odprawy dla posłów, czyli po około 30 tysięcy złotych oraz odprawy dla pracowników biur poselskich i senatorskich. Ponadto jeśli to są posłowie łączący z posłowaniem etaty w administracji rządowej, to kwoty te będą jeszcze wyższe. Wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy zwykły obywatel boryka się z trudnościami życia codziennego, szukając jakiekolwiek pracy lub pobierając żebracze wynagrodzenia nie wystarczające na podstawowe potrzeby. Ludzie coraz bardziej zdają sobie z tego sprawę i narasta wśród nich coraz większe niezadowolenie oraz reakcja protestu…
SŁAWOMIR PIETRZYK
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
