Nawigacja
· Strona główna
· Nowohuckie Linki
· Fotohistorie
· Szukaj
· Dzielnice
· NH - Miejsce dobre do życia
W Głosie
 Felietony
 Miss Nowej Huty -
XXI edycja

 Nowohucianie
 Humor
 Prawnik radzi
Ostatnie artykuły
· [2024.04.26] Karasie...
· [2024.04.26] Nie będ...
· Na niedzielę 28 kwie...
· [2024.04.26] Kłopoty...
· [2024.04.19] Druga t...
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Na sprzedaż działka ...
· Akcja poboru krwi
· Krótkie włosy - piel...
· Sekcja rekreacyjna G...
· TBS w nowej hucie?
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum
[2012.02.23] PORZĄDKI PRZED WIOSNĄ (II)
W ubiegłym tygodniu pisałem o przeglądzie sprzętu wędkarskiego przed zbliżającym się nowym sezonem. Wspomniałem o wędziskach i kołowrotkach. Dzisiaj parę słów o żyłkach i galanterii metalowej.
Ileż to razy możemy usłyszeć: „Panie, ja dwa lata temu, tą żyłką wyciągnąłem z wody starą oponę samochodową. Taka mocna”. No cóż, dwa lata temu żyłka była i może mocna, ale to było dwa lata temu. W tym roku, ta sama żyłka może urwać się przy holowaniu trzykilogramowego karpia. Na żyłkach nie warto oszczędzać, tym bardziej, że sto metrów nowej linki kosztuje równowartość paczki papierosów. A warto pamiętać, że żyłka nie tylko się przeciera, ale ma także denerwującą wędkarza skłonności do skręcania się. Niestety, każdy kołowrotek o stałej szpuli musi ją skręcać. I robi to – w zależności od modelu – w większym lub mniejszym stopniu.
Po wymianie żyłek, czas zabrać się za galanterię metalową: za haczyki, kotwiczki, agrafki, krętliki, blaszki itd. Jak wiadomo, wszystkie metalowe przedmioty, po jakimś czasie zaczynają korodować. Zwłaszcza, gdy przechowywane są od czasu do czasu w wilgotnym pudełku (to gorsze niż ich okresowe przebywanie pod wodą). Nie warto na przyrdzewiałych bibelotach oszczędzać (prośba do Korekty: proszę tego nie poprawiać; nie chodzi mi o drobiazgi przerdzewiałe, tylko o lekko przyrdzewiałe). Kupno nowych krętlików, haczyków czy agrafek, to wydatek kilku, no może kilkunastu złotych.
Niezbędną porządkową czynnością przed nowym sezonem jest również rozbrojenie wszystkich zawiązanych w roku ubiegłym przyponów. Na sto procent, ani żyłka, ani węzły, nie trzymają już właściwych parametrów. A czym może skończyć się taka sytuacja na łowisku, nikomu nie trzeba tłumaczyć. Przy okazji warto przyjrzeć się samym haczykom i kotwiczkom. Stępione haczyki czy kotwiczki ze złamanym grotem powinny wylądować na śmietniku.
I wreszcie spławiki oraz woblery. Gdy przypomnimy sobie, który wobler, po kilkunastu minutach łowienia, zaczął wykładać się na wodzie, a nasz ulubiony spławik nagle zmniejszał wyporność, otrzymamy wskazówkę, że przedmioty te zaczęły nabierać wody. Podejrzane akcesoria oglądamy, zwłaszcza w pobliżu metalowych oczek. Małe pęknięcia wystarczy potraktować „kropelką”. Gdy pęknięcia są większe, wtedy najlepiej cały spławik lub wobler dokładnie umyć, wysuszyć i podgrzać na kaloryferze. Późnie, jeszcze ciepłą całość, zanurzyć w lakierze do drewna. W przypadku niewielkich spławiczków, naprawa nie zawsze jest opłacalna. Lepiej wybrać się do sklepu ze sprzętem wędkarskim i zainwestować parę złotych. A przy okazji ile człowiek sprawi sobie radości oglądając w domu nowe, czyściutkie i piękne spławiki.
Jakub Kleń
Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
 
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Reklama


Wygenerowano w sekund: 0.05 27,634,144 unikalnych wizyt