Wydaje się, że przed Świętami nic ważnego w polityce już się nie zdarzy, bo wszyscy szykują się na polityczną ofensywę w Nowym Roku. Oczywiście, jak zwykle, grany jest niekończący się serial o niezłomnych sędziach, którzy bohatersko walczą o swoje dożywotnie i przez nikogo niekontrolowane przywileje. Coraz częściej słyszę głosy, że nie ma innego sposobu, tylko tych, którzy za nic mają prawo, należy pozbawić prawa wykonywania zawodu. Problem z sędziami, którzy uzurpują sobie władzę, jakiej nie posiadają, to nie tylko polski problem: tak dzieje się w kilku krajach Europy. Prawnikom pomysł sędziowskiego super rządu bardzo się podoba, można by wtedy oszczędzić na wyborach, bo parlament nie byłby potrzebny, a sędziowie wybieraliby się sami.
W cieniu afery wokół łamania konstytucji przez rozpanoszonych sędziów, odbywają się prawybory w Platformie Obywatelskiej, które mają wskazać kandydata w wyścigu do prezydentury. Nikt nie ma wątpliwości, kto w nich zwycięży, ale polityczny teatrzyk, transmitowany przez TVN, odbywa się codziennie. Urządzono nawet debatę kandydatów na kandydatów, podobno rozpaczliwie nudną i raczej kompromitującą główną faworytkę, czyli Kidawę-Błońską. Za parę dni zjadą się działacze partii i zagłosują, potem ogłoszą zwycięstwo i rozjadą się do domów w przekonaniu, że i tak walka jest bez większych szans. Prawdziwa batalia toczy się o to, kto będzie liderem partii. Schetyna walczy jak lew, ale młodzi działacze domagają się rozliczenia za piąte przegrane przez Platformę wybory. Kandydatów na jego miejsce jest kilku, nikt więc sobie nie będzie zawracał głowy kampanią prezydencką. Biedna Kidawa-Błońska zostanie wystawiona do wiatru, co najwyżej znów zobaczymy jej smutne bilbordy z fałszywym hasłem „dosyć kłótni”.
Na scenie wyborczej pojawił się też nowy kandydat, dziennikarz Hołownia, podobno znany z jakiegoś teleturnieju lub śniadaniowego programu w TVN. Ogłosił, że chociaż nie zna się na polityce, to zamierza ulepszyć świat, chyba nie tylko w Polsce. Wydaje mu się, że żyjemy na Ukrainie, gdzie prezydenckie wybory wygrał telewizyjny komik. Tam jednak za kandydatem z kabaretu stali potężni oligarchowie i potentaci międzynarodowego biznesu, a nie wiadomo czy Hołownia może liczyć na głosy inne niż spoza grona koleżanek i kolegów z TVN.
Lewica, która nie ma poważnego kandydata, nie spieszy się z decyzją kto będzie ją reprezentował w majowych wyborach. Biedroń wykiwał swoich zwolenników i wyjechał do Brukseli, natomiast Zandberga z partii Razem obawia się stare SLD, zaniepokojone, że może stracić swój elektorat. Pojawiają się więc pomysły, żeby wystawić Nowicką lub inną feministkę i powalczyć przynajmniej o głosy sfrustrowanych pań. Lewica jest tak szczęśliwa, że po czterech latach wróciła do Sejmu, że nie zależy jej na niczym więcej i o wyborach zacznie myśleć dopiero za cztery lata.
Został jeszcze PSL z trochę obciachowym Kosiniakiem-Kamyszem, który swoją partię chce przenieść ze wsi do miasta, na razie jednak zajmuje się głównie połykaniem resztek partyjki Kukiza, dzięki któremu zdobył parę procent głosów więcej. Do Świąt Bożego Narodzenia, podobnie jak lewica, z pewnością kampanii nie zaczną. A w Nowym Roku zobaczymy kolejnych kandydatów opozycji i będzie jeszcze śmieszniej.
Ryszard Terlecki
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
