Ostanie tygodnie przyniosły zmiany w sondażach poparcia dla partii politycznych. Przede wszystkim Prawo i Sprawiedliwość straciło miażdżącą przewagę nad opozycją i chociaż poparcie dla rządzącej partii specjalnie się nie zmieniło, to znaczny wzrost odnotowała Platforma, głównie kosztem Nowoczesnej. Ostatni sondaż przed majowym weekendem wskazywał: PiS 31 procent, PO – 29, Kukiz – 9, SLD – 5. Inne partie nie miały szans na wejście do Sejmu: Nowoczesna – 4, a PSL – 2 procent.
Przede wszystkim z tego, ale i poprzednich sondaży wynika, że kończy się historia Nowoczesnej i jej kabaretowego lidera Petru. Ta partia, pomyślana jako uzupełnienia dla Platformy, przez kilka ostatnich miesięcy usiłowała z nią konkurować, ale teraz bez struktur w terenie i bez organizacyjnego zaplecza ma mizerne szanse, aby utrzymać się na powierzchni polityki. Jej słabością są nieprzygotowani do pracy parlamentarnej posłowie, a zwłaszcza posłanki. Na słabości Nowoczesnej zyskuje też SLD, a nowy wiatr w żagle postkomuny dali dawni funkcjonariusze UB i SB, którzy ożywili się politycznie, gdy stracili emerytalne przywileje. Byłych ubeków energicznie wspierają towarzysze Millera i Czarzastego. Większość niezadowolonych zbiera jednak Platforma, która uchodzi za pewnego gwaranta wolności lewych interesów. Zresztą Platforma też nawołuje do przywrócenia ubeckich emerytur po dziesięć tysięcy złotych. Z kolei ruch Kukiza, który udaje, że nie jest partią, utrzymuje się od roku na tym samym poziomie, gromadząc różnych politycznych dziwaków. Od kilku miesięcy sondaże pokazują, że PSL przestał być partią, która może liczyć na sejmową reprezentację. Widzą to zresztą jego działacze, np. niedawno jedyny senator PSL przeszedł do klubu PiS.
Sondaże w Polsce nie mają dobrej opinii. Szczególnie te firmy, które pokazują ostatnio wzrost poparcia dla Platformy, nie mogą chwalić się wcześniejszymi sukcesami. Przypomnijmy sondaże przed ostatnimi wyborami prezydenckimi, które Komorowskiemu dawały tak pewne zwycięstwo nad Dudą, że Platforma nawet nie wysilała się z kampanią wyborczą. To oczywiste, że najpewniejszym sondażem są wybory i to one ostatecznie weryfikują poziom społecznego poparcia. Najbliższe wybory odbędą w przyszłym roku w październiku. Będą to wybory samorządowe i wtedy przekonamy się, na co mogą liczyć partie polityczne w wyborach parlamentarnych w 2019 roku. Czy wyborcy, którzy korzystają z programu 500 plus (a są plany rozszerzenia go także na pierwsze dziecko), czy młodzi ludzie, którzy do tego czasu uzyskają już dostęp do tanich mieszkań, czy emeryci objęci nowym programem podwyżek (trzynasta emerytura) – czy ci wyborcy pójdą głosować na Platformę, wiedząc, że odbierze im to wszystko zaraz po ewentualnym zwycięstwie? Bardzo wątpię. Czy Polacy poprą ponowne wydłużenie wieku emerytalnego oraz parasol ochronny nad rozpasanym i skorumpowanym sądownictwem, które będzie rewanżować się pobłażaniem dla aferzystów i złodziei? To mało prawdopodobne.
Ostatnio Schetyna, lider Platformy, zapowiedział likwidację urzędów wojewódzkich i oddanie większej władzy samorządom. Oznacza to powrót do osłabiania państwa, czyli takiego ograniczenia kontroli, aby znów dać zielone światło lewym interesom. Czy większość Polaków rzeczywiście marzy o powrocie złotych czasów dla oszustów i przekręciarzy?
Ryszard Terlecki
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
