Nawigacja
· Strona główna
· Nowohuckie Linki
· Fotohistorie
· Szukaj
· Dzielnice
· NH - Miejsce dobre do życia
W Głosie
 Felietony
 Miss Nowej Huty -
XXI edycja

 Nowohucianie
 Humor
 Prawnik radzi
Ostatnie artykuły
· [2024.04.19] Parę sł...
· [2024.04.19] Sumienie
· Na niedzielę 21 kwie...
· [2024.04.12] Na kwie...
· [2024.04.12] Kwitną ...
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Na sprzedaż działka ...
· Akcja poboru krwi
· Krótkie włosy - piel...
· Sekcja rekreacyjna G...
· TBS w nowej hucie?
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum
[2010.12.23] LUDWIK MAREK DOMOŃ
Jest piątym z sześciorga rodzeństwa dzieci Stefana i Ireny Domoniów. To matka była głową rodziny i ostoją ogniska domowego. Urodził się na początku lat pięćdziesiątych na Ziemi Świętokrzyskiej w Ociesękach. Po ukończeniu szkoły podstawowej wyjechał do pracy na Śląsk i pracował w kopalni “Halemba” w utrzymaniu ruchu. Tam też zdobył wykształcenie w szkole górniczej, które później uzupełnił do średniego technicznego w Szczecinie, gdzie wyjechał po groźnym wypadku na Śląsku. Na pamiątkę bytności w tej części kraju został szacunek dla ciężkiej pracy i sentyment do górników. Świadczy o tym pieczołowicie przechowywana legitymacja Związku Zawodowego Górników, w którym zresztą działał aktywnie, jako młody chłopak.
W roku 1979 po wcześniejszym ożenku z Jolantą zjeżdża do Nowej Huty, gdzie małżonka otrzymuje w spadku mieszkanie. Od tej pory Jego losy są związane ściśle z tą częścią Krakowa. Jak sam opowiada, życie układało się różnie, raz lepiej, raz gorzej. Radość sprawiło urodzenie dwóch córek: starszej Anety, która mieszka w Anglii oraz młodszej Moniki, która pracuje w Krakowie. Porównuje życie do walki, bo nazwisko Domoniów do tego zobowiązuje. Ojciec Stefan walczył z hitlerowcami w wojnie obronnej w 1939 r., a potem na froncie wschodnim, Władysław Domoń na Westerplatte, a Ludwik Domoń po którym nosi imię - pod Monte Cassino. W mieszkaniu, w którym rozmawiamy na jednej ze ścian stoi regał zastawiony książkami i zdjęciami rodziny. Na honorowym miejscu zdjęcia rodziców, żony, córek oraz wnuka Tobiasza, który jest radością dziadka (na zdjęciu). Pamięta interwencje wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w roku 1968 i obawiał się żeby Polskę nie dotknęło nigdy takie nieszczęście, które mogło być bardziej brzemienne w skutki dla narodu polskiego.
Mocno przeżył stan wojenny i śmierć górników w kopalni “Wujek”. Dopiero po transformacji ustrojowej znów się uaktywnia i zostaje radnym, a następnie przewodniczącym Rady Dzielnicy XVI pierwszej kadencji w latach 1991-1994. Tworzy zręby samorządu lokalnego w nowohuckiej dzielnicy Bieńczyce. Współdziała w radzie z innym radnym mieszkających w zasobach SM Victoria, gdzie razem są aktywnymi działaczami spółdzielni. Udaje im się doprowadzić do budowy i remontu chodników w os. Kościuszkowskim z funduszy miejskich. Odegrał także istotną rolę w obronie sprzedawanego bloku w os. Kazimierzowskim razem z lokatorami. Od lat działa w SM “Victoria“, gdzie obecnie ponownie jest członkiem Rady Nadzorczej i jej przewodniczącym od półtora roku. Stara się prowadzić sprawy spółdzielcze mądrze. Prostuje wcześniej podejmowane woluntarystycznie decyzje. Zdaje sobie sprawę z roli jaką w gospodarowaniu zasobami odgrywa majątek spółdzielni w postaci lokali użytkowych. To m.in. dzięki niemu czynsze w SM “Victoria” są stosunkowo niewysokie. Dlatego opowiada się za remontami tych lokali, aby uzyskały standard na miarę czasu i nadal będąc własnością spółdzielców, przynosiły im dochody. Martwi go wstrzymanie procesu wykupu gruntów od Gminy Kraków i zamierza jednak podjąć takie działania, które będą leżały w interesie większości członków spółdzielni. Zdaje sobie sprawę, że nie jest łatwo prowadzić działalność w spółdzielni, gdzie mieszka i jest się cały czas pod bacznym okiem sąsiadów. Tutaj krzyżują się różne interesy, ale jedno mu przyświeca, aby podejmowane w spółdzielni decyzje były sprawiedliwe dla wszystkich członków spółdzielni, a nie korzystne dla jakiejś grupy lub indywidualnych ludzi zasiadających w jej władzach. Ma świadomość, że nie przynosi mu tu zwolenników wśród niektórych działaczy spółdzielni, ale cieszy go poparcie uczciwie myślącej i działającej większości.
Ostatnio mocno przeżył tragedię smoleńską. Uczestniczył w pogrzebie Jerzego Szmajdzińskiego wicemarszałka Sejmu w Warszawie. Wpisał się do księgi pamiątkowej słowami wielkiego polskiego pisarza Adama Asnyka z wiersza “Daremne żale”: “(…) wy nie cofniecie życia fal!; Nic skargi nie pomogą - Bezsilne gniewy, próżny żal!; Świat pójdzie swoją drogą.” I z innego wiersza “Do młodych”: “(…) ale nie depczcie przeszłości ołtarzy; Choć macie sami doskonalsze wznieść; Na nich się jeszcze święty ogień żarzy; I miłość ludzka stoi tam na straży; I wy winniście im cześć(…)”. W tym zapisie zawarł swoje credo życiowe.
Sławomir Pietrzyk

Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
 
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Reklama


Wygenerowano w sekund: 0.06 27,486,531 unikalnych wizyt