Z koñcem maja koñczy siê okres ochronny sandacza. Mo¿na wiêc ze spokojnym sumieniem zapolowaæ na tê wyj±tkow± rybê. Na has³o „sandacz” w pamiêci otwieraj± mi siê dwa okienka. Jedno zwi±zane z wêdkowaniem, a drugie z konsumpcj±. Zacznê od tego pierwszego.
To by³o ze dwadzie¶cia lat temu. Mój przyjaciel Leszek, po d³u¿szej przerwie w wêdkowaniu, przerwie która trwa³a ze trzydzie¶ci lat, postanowi³ wróciæ do swojej m³odzieñczej pasji. Poza³atwia³ wszystkie formalno¶ci, dokona³ stosownych op³at i którego¶ dnia pojechali¶my po³owiæ w zalewie w Zes³awicach. Ja nie z³owi³em tamtego dnia nic. Leszek mia³ branie. Zaci±³ skutecznie. I po parunastu minutach na brzegu mia³ piêknego sandacza mierz±cego osiemdziesi±t parê centymetrów. Sandacz wzi±³ z gruntu na czerwonego robaka zablokowanego na haczyku ziarnem ¿ó³tej, konserwowej kukurydzy. Po kilku dniach Leszek opowiada³ mi, ¿e z emocji nie móg³ w nocy zasn±æ. Tak sprawdzi³o siê to, co nieraz sprawdza siê w hazardzie – pocz±tkuj±cemu graczowi idzie wyj±tkowo karta. Wygrywa ze starymi wygami. I wsi±ka. Staje siê hazardzist±. Oczywi¶cie pó¼niej, karta idzie mu tak jak i innym – raz lepiej, raz gorzej. Podobnie by³o z Leszkiem. Wsi±k³ w wêdkowanie. Ale o ponownym, du¿ym sandaczu, ci±gle tylko marzy.
Drugie okienko mojej pamiêci, które otwiera siê na has³o „sandacz”, to jak wspomnia³em, okienko konsumpcyjne. Otó¿ kilka lat temu, w które¶ czerwcowe popo³udnie, wybra³em siê ¿on± na ma³± wycieczkê nad zaporê w Ro¿nowie. Niedaleko od tamtejszego samochodowego parkingu, obok punktów wynajmuj±cych sprzêt wodny, usytuowanych jest te¿ kilka niewielkich pawilonów gastronomicznych. W okresie letnim i wczesnojesiennym s± tam równie¿ stoliki ustawione na zewn±trz, na wolnym powietrzu, z widokiem na zbiornik ro¿nowski i na pokryte lasami wzgórza po przeciwnej stronie jeziora.
Zamówili¶my dwie porcje sma¿onego sandacza z ziemniakami i surówkami. I nie wiem, czy by³ to efekt wspania³ego otoczenia, czy tego, ¿e byli¶my do¶æ g³odni, ale smak tego sandacza by³ wyj±tkowy. Wspominamy go z ¿on± do dzisiaj. To nie przypadek, ¿e w zgodnej opinii znawców, sandacz uchodzi za najsmaczniejsz± rybê s³odkowodn±. Oczywi¶cie smaczny jest okoñ i smaczne s± pstr±gi, ale sandacz jest jedyny w swoim rodzaju. Jest nie do podrobienia.
A wiêcej o sandaczu, jako celu wypraw wêdkarskich, i niekoniecznie konsumpcyjnych, napiszê w przysz³ym tygodniu.
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia May 29 2024
435 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".