Nawigacja
· Strona główna
· Nowohuckie Linki
· Fotohistorie
· Szukaj
· Dzielnice
· NH - Miejsce dobre do życia
W Głosie
 Felietony
 Miss Nowej Huty -
XXI edycja

 Nowohucianie
 Humor
 Prawnik radzi
Ostatnie artykuły
· [2024.05.03] Co płos...
· [2024.05.03] Dla oca...
· Na niedzielę 5 maja ...
· [2024.05.03] Bardzo ...
· [2024.04.26] Karasie...
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Na sprzedaż działka ...
· Akcja poboru krwi
· Krótkie włosy - piel...
· Sekcja rekreacyjna G...
· TBS w nowej hucie?
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum
[2010.05.07] Więcej szkody niż pożytku
3 maja, po południu, wybrałem się na krótką przechadzkę wokół nowohuckiego zalewu przy ul. Bulwarowej. Teren pełne uroku. Ludzi co niemiara. I tych w wieku mocno podeszłym, i tych najmłodszych, którzy dopiero co nauczyli się chodzić. Atmosfera świątecznego pikniku. Co prawda, do południa odbywały się tam zawody wędkarskie, ale po południu wędkarza nie było już ani jednego. Święto – a w święta na tym akwenie obowiązuje zakaz wędkowania. A więc dzisiaj nie będzie o rybach. Będzie za to o tych „miłośnikach” przyrody, których działania przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Otóż nad nowohuckim zalewem zapanował fatalny w swoich konsekwencjach obyczaj dokarmiania bytującego tam wodnego ptactwa – przede wszystkim łabędzi i kaczek. Nic by się nie stało, gdyby spacerujące tam z matką małe dziecko od czasu do czasu wrzuciło do wody kilka okruchów chleba. Ale tam wszyscy – od starych po młodych – wrzucają do wody wręcz kilogramy pieczywa. Nic więc dziwnego, że ptaki, zamiast szukać naturalnego dla siebie pożywienia i naturalnych stanowisk, licznie zlatują się nad zalew, bo tutaj chleba pod dostatkiem. W efekcie, niewielki w końcu zbiornik, powoli będzie zamieniał się w coś na kształt szamba. Po pierwsze dlatego, że ptasie odchody trafiają wprost do wody. A im więcej ptactwa, tym więcej odchodów. Po drugie dlatego, że wrzucany kilogramami chleb, który nie zostanie skonsumowany przez ptaki i ryby, ulega naturalnemu psuciu i kwaśnieniu. I po dwóch, trzech dnia nie służy już za pokarm. Skwaśniały, degraduje jedynie delikatny ekosystem tego zbiornika.
Inaczej wygląda sprawa dokarmiania łabędzi nad Wisłą u stóp Wawelu. Chociaż i tam karmienie łabędzi od wiosny do jesieni jest zgoła czymś nienaturalnym (oducza ptactwo poszukiwania naturalnego pożywienia), to przynajmniej nie powoduje fatalnych konsekwencji dla ekosystemu naszej największej rzeki. Dlatego, że w przeciwieństwie do zalewu, w którym przepływ jest minimalny i generalnie można uznać, iż woda jest w nim stojąca – w Wiśle woda jednak płynie. I zarówno ptasie odchody jak i resztki nie skonsumowanego chleba po prostu przepływają dalej. Można powiedzieć, że rzeka czyści się sama.
W tym wszystkim najgorsze jest to, że zapewne z tą niezdrową sytuacją nic nie da się zrobić. Stare przysłowie mówi, że przyzwyczajenie jest drugą naturą. Wątpię więc, by przyzwyczajeni do karmienia łabędzi nowohuccy „miłośnicy” przyrody, zrezygnowali ze swego utrwalonego już obyczaju wsypywania do wody kilogramów chleba.
Jakub Kleń.
 
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Reklama


Wygenerowano w sekund: 0.05 27,679,126 unikalnych wizyt