[2023.05.26] A może na bolenia?
Dodane przez Administrator dnia 27/05/2023 12:22:08
Z końcem kwietnia skończył się czas ochronny dla bolenia. Może więc warto pomyśleć o boleniu, jako celu naszej majowej czy czerwcowej wyprawy nad wodę? Bo boleń to ryba niezwykle dla wędkarza atrakcyjna. Płochliwy i przebiegły jest godnym przeciwnikiem doświadczonych wędkarzy. Tym bardziej, że zacięty potrafi zawzięcie walczyć. Nie przypadkowo jedna z jego dawnych nazw brzmia „chwat”, chociaż bardziej popularne jego określenie to „rapa”.
Co ciekawe, boleń jest jedynym w Polsce drapieżnikiem z rodziny karpiowatych. Nie dziwi więc, że przede wszystkim poławiany jest na spinning. Ryba ta rośnie dość szybko, osiągając długość osiemdziesięciu centymetrów i ciężar pięciu kilogramów. Rekord jeśli chodzi o bolenia należy do Jana Dworaka z Tarnowa, który w październiku 1985 roku złowił w Jeziorze Rożnowskim sztukę mierzącą aż 93 centymetry długości o wadze 7,4 kg. Wspomniałem o spinningu jako metodzie połowu tej ryby. I jak wynika ze zgłoszeń rekordowych okazów, które trafiają do „Wiadomości Wędkarskich”, właśnie na spinning łowionych jest ponad 90 procent największych okazów bolenia. Jako przynęty zdecydowanie przeważają błystki obrotowe. Dopiero później, kolejne miejsca wśród przynęt zajmują: żywiec, owady, martwa rybka i woblery. Niektórzy na bolenie wybierają także z muchówką.
Bolenie lubią wodę czystą o żwirowatym dnie. W rzekach zamieszkuje rejony krain brzany i leszcza. Ale spotkać go możemy także w zbiornikach retencyjnych czy przepływowych jeziorach. Ale preferowanymi przez bolenie wodami są jednak rzeki. A w rzekach ulubionym miejsce boleni są ich kamienne ostrogi, tzw. główki. Ryby tej szukamy przy szczycie takiej „główki”, tam gdzie woda przelewa się przez kamienie i tworzy wiry. Blaszkę posyłamy kilka metrów powyżej końca ostrogi, tak aby woda zniosła ją naturalnie na stanowisko bolenia. Blaszkę prowadzimy dość płytko pod powierzchnią wody, stosunkowo szybko. Atak bolenia następuje zwykle w parę sekund po opadnięciu błystki na wodę.
Boleń atakuje przynętę gwałtownie. I należy być na taki atak przygotowanym. Obrazowo opisał to Sylwester Bajor w swojej, wydanej w roku 1988 broszurce „Z wędką na bolenia”. Autor napisał: „Pierwsza faza walki z zaciętym boleniem jest najbardziej emocjonująca. Często boleń wyskakuje wtedy nad wodę. Skoki te należy „kontrować” ruchami wędziska tak, ażeby utrzymać napięcie żyłki. Należy umożliwić rybie ucieczkę w pierwszej fazie połowu. Do tego jest niezbędny odpowiedni zapas żyłki na szpuli kołowrotka.
Przez cały czas trzeba pamiętać o utrzymywaniu napięcia żyłki. Zluzowana żyłka powoduje najczęściej odhaczenie ryby. Po gwałtownej choć krótkiej walce opór bolenia nagle ustaje. Gy ryba wypływa na powierzchnię i kładzie się na bok, należy zwiększyć opór hamulca i rozpocząć holowanie ryby nad zanurzony w wodzie, odpowiednio duży podbierak”.
A więcej ciekawostek na temat bolenia już za tydzień.

Jakub Kleń