[2025.07.26] Zapolować na brzanę (2)
Dodane przez Administrator dnia 27/07/2025 10:19:55
Jak wspominałem w ubiegłym tygodniu, brzany trzymają się w nurcie blisko dna. I żerują z dna. A jeśli dobrze żerują, to po zacięciu haczyk tkwi w ich pyszczkach. Dobrze jest wiedzieć, że brzany mają dość mięsiste pyski, ich skóra jest bardzo mocna, więc spięcia tych ryb raczej się nie zdarzają.
Co należy zatem zrobić, gdy brzana weźmie? Gdy brzana weźmie, to przede wszystkim zachowujemy zimną krew. Ona nam nie ucieknie gdzieś w krzaki, w podwodne korzenie zatopione pod brzegowym nawisem, tak jak często robi to kleń. Brzana nie będzie też skakać jak zacięty potokowiec.
W tym miejscu pozwolę sobie przywołać uwagi Lesława Czechowskiego, jakie pomieścił w „Wiadomościach Wędkarskich” z marca 1977 roku w artykule: „W krainie wielkiej brzany”. Otóż pisał on tak: „(...) Na pytanie co robić po zacięciu brzany odpowiadam: nic nie robić. Trzymać wędzisko prostopadle do żyłki. Ryba odpłynie przezwyciężając bez trudu opór kołowrotka, zatrzymując się w jakiejś kryjówce i przymuruje. Wtedy staramy się ją ruszyć. Do tego celu używa się wędziska, a w żadnym razie kołowrotka. Kołowrotek służy do zwijania żyłki, a nie ciągnięcia ryby.
Początkowo barwena daje się ruszyć o kilkanaście centymetrów, po czym wraca; ten manewr może trwać minutę i dłużej, jeżeli sztuka jest duża. Następuje kilka wypadków w górę i w dół rzeki, wreszcie ryba daje się przybliżyć do brzegu i znów ucieka w środek nurtu. Po kilku takich ucieczkach można ją zobaczyć, jak ustawiona głową w dół dąży w kierunku dna. W tej fazie coraz częściej doprowadzamy ją do brzegu i obserwujemy, jak przewija się głową w dół i potężnym pchnięciem ogona zaczyna kolejną ucieczkę. Teraz trzeba bardzo uważać, bo uderzenie ogonem w napięta żyłkę kończy się przeważnie stratą ryby...
Do podbieraka zabieramy się dopiero wtedy, gdy ryba jest tak „uchodzona”, że leży na boku na powierzchni wody. To jest dopiero dogodny moment niezależnie od tego, czy nastąpił po 2 czy po 10 minutach. Zwykle naprowadzam rybę na podbierak zanurzony kilka centymetrów pod powierzchnią i lekko zwalniam napięcie żyłki”.
Tyle wytrwany znawca i łowca brzan. My możemy dopowiedzieć, że łowienie barweny potrafi dostarczyć niezapomnianych emocji. Tak może być chociażby w zbliżającym się wielkimi krokami sierpniu. Na przykład gdzieś nad Dunajcem. Gdy w piękne sierpniowe popołudnie siądziemy nad wodą. Zarzucimy nasz zestaw. I gdy w pewnym momencie szczytówka naszego kija zacznie przyginać się wolno ale zdecydowanie, i gdy żyłka z naszego kołowrotka zacznie wybiegać z terkoczącego kołowrotka. Lekkie zacięcie i czujemy, że jest. Ryba stanęła, ale po chwili rusza, zatrzymuje się i muruje do dna. Przez pół minuty, a może minutę nie daje się ruszyć. Później daje się podciągnąć kilkanaście centymetrów. Tak, to brzana. I wreszcie, gdy jest już blisko brzegu widzimy ją wyraźnie jak ustawiona głową w dół pracuje ogonem i płetwami, aby wrócić do dna, od którego przed chwilą ją oderwaliśmy.
Polowanie na brzany potrafi dostarczyć niezapomnianych emocji. Czego każdemu wędkarzowi życzę.

Jakub Kleń