[2025.07.11] No to mamy lipiec
Dodane przez Administrator dnia 11/07/2025 10:09:56
Lipiec i sierpień, to miesiące wakacyjne. Jako dziecko spędzałem je z reguły nad wodą. Razem z młodszym bratem. A nad wodą łowiliśmy ryby. I sentyment do tych wakacyjnych miesięcy pozostał, chociaż na ryby w te miesiące wybieram się rzadziej. Po pierwsze dlatego, że w lipcu i sierpniu wędkarska presja jest największa – bo wiadomo, urlopy. A po drugie lipiec, zwłaszcza jeśli jest upalny, to nie jest miesiąc szczególnie korzystny dla wędkarza. Bo chociaż niemal wszystkie gatunki białej ryby są już po tarle, to największy wpływ na intensywność ich żerowania ma zawartość tlenu w wodzie. A przecież wiadomo, że im bardziej gorąco, im mniej opadów oraz mniej wiatrów, tym w wodzie jest mniejsza zawartość tlenu, a co za tym idzie, maleje intensywność żerowania ryb. Dlatego podczas takiej, dość typowej dla lipca pogody, najlepszą porą połowów są bardzo wczesne godziny poranne oraz godziny wieczorne i nocne.
W wodach stojących, w ciepłe lipcowe noce można zorganizować sobie zasiadkę na karpia czy amura. Oczywiście im lepiej rozpoznamy łowisko i wcześniej podnęcimy żyjące w tym łowisku ryby, tym bardziej będą widoczne efekty takiej nocnej zasiadki. W charakterze zanęty sprawdzają się gotowane ziemniaki, bób, czy kukurydza. A jeśli chodzi o przynętę, to coraz częściej stosowane są kulki proteinowe. Oczywiście sprawdzi się także żółte ziarno kukurydzy – zwłaszcza jeśli wcześniej właśnie kukurydzą nęciliśmy w łowisku.
A przecież w nocnych zasiadkach nie tylko o ryby chodzi. Taka noc, połączona z blaskiem niewielkiego ogniska, ubarwiana wspomnieniami i opowieściami wędkarzy spędzających razem czas – taka nocna zasiadka pozostanie w pamięci na długo. Nawet, gdyby rano okazało się, że nie złowiliśmy żadnej ryby. Ale gdyby było inaczej, i gdyby w naszej siatce poruszał równomiernie skrzelami, złowiony tuż po północy, dorodny, półmetrowy karp, to mieliśmy materiał na snucie opowieści przez kolejnych kilka, a może nawet kilkanaście lat.
Z kolei w rzekach w lipcu nieźle biorą klenie i oczywiście płocie. Ale nieźle żerują także brzany, którym z końcem czerwca zakończył się okres ochronny. Najpiękniejsze brzany spotykałem w Dunajcu na odcinku pomiędzy zaporą w Czchowie a Melsztynem. Jak wiadomo, brzana preferuje dno bardziej twarde, kamieniste, miejsca z różnymi przegrodami nurtu, a Dunajec na wspomnianym przeze mnie odcinku taki właśnie jest. Brzany nie są wybredne jeśli chodzi o przynęty. Praktycznie każda przynęta bywa skuteczna, pod jednym wszakże warunkiem, że będzie podana na dnie.
Kończąc to krótkie wprowadzenie do wędkarskiego lipca, wspomnieć muszę koniecznie o okoniach, bo właśnie okonie jakoś upodobały sobie ten miesiąc. Według statystyk, najwięcej medalowych okoni łowi się właśnie w lipcu. Warto więc, zwłaszcza jeśli spędzamy urlop gdzie nad jeziorem, wyjść nad wodę z lekkim zestawem spinningowym i porzucać trochę twisterem lub niewielką obrotówką. Bo może się okazać, że takie wyjście będzie się równać nieoczekiwanemu spotkaniu z medalowym pasiastym drapieżnikiem. Pamiętajmy tylko, że drapieżnik ten jest szczególnie „wrażliwy” na czerwone motywy dekoracyjne przynęty.
Jakub Kleń