[2025.06.20] Koalicja straconych złudzeń
Dodane przez Administrator dnia 17/06/2025 13:30:03
Czy jest teraz zadanie pilniejsze niż odsunąć Tuska od władzy? Kampania prezydencka pokazała jak bezwzględna i kłamliwa jest ekipa premiera, jak on sam, zionąc nienawiścią i pragnieniem zemsty, gotów jest posłużyć się najbardziej obrzydliwymi oszczerstwami. Trzaskowski, warszawski fircyk, po raz drugi przegrał prezydenckie wybory, ale największym przegranym jest Tusk, który nie spełnił oczekiwań swoich brukselskich i berlińskich protektorów, ale także zawiódł najgorliwszych wyznawców liberalnego zamordyzmu. Upokorzony przez premierów Niemiec, Francji i Anglii w czasie wyjazdu do Kijowa, ośmieszony w kontaktach z Amerykanami, bezradny wobec unijnych polityków, którzy traktują go jak chłopca na posyłki, chciał odegrać się w polityce wewnętrznej i postawił wszystko na zwycięstwo Trzaskowskiego. Zmuszając swoje popychadła do łamania prawa, np. przez pozbawienie największej partii opozycyjnej funduszy na kampanię, zszargał sobie opinię wśród koalicjantów, którzy nigdy mu nie ufali, ale teraz dojrzeli do pozbycia się go z rządu. Wygrał jeszcze głosowanie w Sejmie nad wotum zaufania, ale teraz będzie musiał płaszczyć się przed partyjnymi przystawkami.
Tusk opowiada bajki o dwóch latach spokoju przed przyszłymi wyborami parlamentarnymi, w czasie których będzie mógł udawać, że rządzi i zabiegać o odzyskanie zaufania swoich protektorów wewnętrznych i zagranicznych. Dobrze wie, że spokoju nie będzie. Perspektywa utraty większości w Sejmie, spadku notowań w sondażach, pogarszającej się sytuacji w gospodarce, czy buntu wewnątrz Platformy, będzie groziła już od najbliższej jesieni i nie zmieni się aż do bolesnego finału, czyli utraty władzy. Widmo przyspieszonych wyborów parlamentarnych nie da spokoju ani posłom jego partii, ani koalicyjnym przystawkom. Wszyscy oni dobrze wiedzą, że z Tuskiem żadnych wyborów już nie wygrają. Teraz czas pracuje na korzyść opozycji, a zwycięstwo Karola Nawrockiego, którego zgraja oszczerców bezskutecznie usiłowała znieważyć, otwiera drogę do politycznego przesilenia. Tusk nie cofnie się przed niczym, bo dobrze wie, co mu grozi, gdy przestanie być premierem, ale będzie mu coraz trudniej znaleźć chętnych do ratowania jego skóry, kosztem ich własnych karier i własnego bezpieczeństwa.
Uczestnicy koalicji oszustów dobrze wiedzą, że teraz jest czas wytargować więcej stanowisk i przy okazji napełnić własne kieszenie. Tusk stał się przedmiotem szantażu: albo dajesz więcej, albo zaczniemy przygotowywać zmianę. Zwłaszcza PSL zamierza jak najszybciej wykorzystać tę sytuację, licząc się z przegraną w przyszłych wyborach. Hołowni praktycznie już nie ma, nadyma się jeszcze w Sejmie, ale resztki jego partyjki przechodzą do Platformy albo lewicy. Także Czarzasty chciałby coś zyskać, ma jednak za plecami Zandberga, który odbiera mu elektorat. Wreszcie Tusk musi się liczyć z betonem własnego obozu, który domaga się unieważnienia wyborów i którego nie łatwo będzie zadowolić. Tak więc rząd jeszcze trwa, Tusk jeszcze dowodzi, ale koniec wydaje się coraz bliższy i góra lodowa nieuchronnie zbliża się do Titanica.
Wybuch wojny na Bliskim Wschodzie pokazuje, jak kruchy stał się pokój w naszych czasach. Rosja też nie zamierza ustąpić wobec nacisków Ameryki. Zapewnienie bezpieczeństwa w Europie wymaga odważnych i odpowiedzialnych polityków. Nie należy do nich Tusk, ani jego ministrowie. Im szybciej odejdą, tym lepiej dla Polski.
Ryszard Terlecki