[2025.05.09] Poparcie z Białego Domu
Dodane przez Administrator dnia 12/05/2025 17:32:55
Wizyta Karola Nawrockiego w Stanach Zjednoczonych, miała wielkie znaczenie dla trwającej kampanii wyborczej. Przede wszystkim dlatego, że stała się rzecz niesłychana: prezydent największego na świecie mocarstwa, który nie ma czasu, żeby spotykać się z wielu zabiegającymi o to przywódcami państw, znajduje czas, żeby przyjąć polskiego kandydata na prezydenta! I to w Owalnym Gabinecie, najbardziej prestiżowym miejscu na świecie, nie licząc oczywiście obiektów sakralnych, takich jak Bazylika Świętego Piotra w Rzymie. O czym to świadczy? Po pierwsze o tym, że Amerykanie bardzo poważnie traktują Polskę, dziś kraj chroniony przez 10 tys. ich żołnierzy. Po drugie, że bardzo poważnie traktują Karola Nawrockiego, kandydata na prezydenta Polski oraz stojący za nim obóz polityczny Prawa i Sprawiedliwości. Trudno, żeby było inaczej, skoro Tusk publicznie oskarżał Donalda Trumpa o to, że jest agentem rosyjskich służb, a do Waszyngtonu na polskiego przedstawiciela został wysłany Klich, który prezydenta Trumpa lekceważył i obrażał.
Dzieje się to w czasie, gdy najważniejsze państwa Unii Europejskiej, czyli Niemcy i Francja myślą o pozbyciu się Amerykanów z Europy i oparciu europejskiego bezpieczeństwa na odbudowie dobrych relacji z Rosją. Polska, która jest najważniejszym państwem Trójmorza i wschodniej flanki NATO, może odegrać kluczową rolę w czasie, gdy zakończy się wojna na Ukrainie. Aby jednak było to możliwe, w Polsce musi powstać rząd, który będzie dogadywał się z Amerykanami, a równocześnie będzie prezentował w Europie negatywny stosunek do ponownego zacieśniania współpracy gospodarczej, przede wszystkim energetycznej, z Rosją. Tusk i jego ekipa nieudaczników nigdy takim rządem nie będą, nie mają zresztą takich ambicji, pozostając na politycznym garnuszku Niemiec. Dla Polski, która chce się rozwijać i bogacić najpilniejszym zadaniem jest powstrzymać rozkład państwa, przywrócić znaczenie prawa, zablokować napływ nielegalnych imigrantów oraz uwolnić się od władzy, która nie działa w interesie Polski.
Wizyta Karola Nawrockiego w Białym Domu, rozmowa z prezydentem Trumpem, spotkania z najważniejszymi politykami Stanów Zjednoczonych, a także udział 3 maja w święcie Polonii w Chicago, stawiają go jako kandydata o wiele poziomów ponad wystraszonym Trzaskowskim, nie mówiąc już o całej reszcie pretendentów, na szczęście pozbawionych jakichkolwiek szans na wyborcze zwycięstwo. Nic nie pomogą prymitywne popisy rozmaitych głupków, którzy usiłują naprędce ośmieszyć i umniejszyć sukces Karola Nawrockiego oraz kwestionować polityczne wpływy Prawa i Sprawiedliwości w Stanach Zjednoczonych. W reżimowych telewizjach mogliśmy w ostatnich dniach oglądać wiele takich występów.
Ostatnia prosta przez wyborami 18 maja wymaga wielkiego wysiłku ze strony sztabu Karola Nawrockiego, ale też przygotowania się na rozstrzygające starcie, które nastąpi dopiero w drugiej turze 1 czerwca. Trzaskowski, reprezentant warszawskich saloników i tych wszystkich, którym się wydaje, że popierając Platformę dołączą do jakiejś wielkomiejskiej elity, dysponuje nie tylko ogromnymi funduszami, których bezprawnie pozbawiono PiS, ale ma także na swoje usługi aparat państwa, prorządowe media oraz skorumpowaną część wymiaru sprawiedliwości. Walka nie jest więc równa i uczciwa, ale trzeba wierzyć, że po doświadczeniach ostatnich wyborów parlamentarnych, Polacy nie zaufają oszustom i zagłosują na Karola Nawrockiego.
Ryszard Terlecki