[2024.05.07] W lipcu na brzany
Dodane przez Administrator dnia 05/07/2024 15:05:36
Jak wspomniałem w ubiegłym tygodniu, od lipca możemy polować na brzany. Te wyjątkowe ryby można spotkać zwłaszcza w Dunajcu. Sam miałem kilkanaście lat temu spotkanie z piękną brzaną w tej rzece na wysokości Melsztyna. W Dunajcu piękną brzanę o wadze 3,03 kg w roku 1986 złowił Jacek Książek z Krakowa. Spotkanie z tą rybą opisał w styczniowym numerze „Wiadomości Wędkarskich” z 1987 roku. Tak wspominał tamten dzień:
„Stan wody był niski. Od rana nęciłem, lecz ryba nie wchodziła w zanętę. Z zamyślenia wyrwał mnie kolega, który powiedział: „No, dzisiaj do domu powieziemy same kije”. Odpowiedziałem mu, że dopóki wędka jest w wodzie, zawsze jest szansa na rybę.
I w tym momencie spławik został przytopiony – lekkie pociągnięcie i… już po sekundzie czułem przyjemne i znajome drganie wędziska. Z kołowrotka wysnuwała się żyłka. Zwolniłem całkiem hamulec, przytrzymując kołowrotek palcem. Wiedziałem już, że to brzana. Była teraz na środku Dunajca i mocno płynęła pod prąd. Jedna myśl w głowie – dać rybie taki opór, by wytrzymał przypon 0,15 mm. Żyłki na kołowrotku znacznie ubyło i brzana wzięła mnie na spacer wzdłuż brzegu, w górę rzeki. Po jakimś czasie zmieniła kierunek, teraz płynęła z prądem. Szybkie zwijanie żyłki i znowu wycieczka w górę rzeki. Płynęła bliżej brzegu, ale cały czas przy dnie. Nagle gwałtownie odbiła od brzegu; wędzisko niebezpiecznie wygięło się, kołowrotek znowu na obrotach i znowu zwijanie żyłki, ściąganie ryby i jeszcze jedno odbicie, a nie tak energiczne.
Wreszcie brzana w podbieraku. Ręce mi drżały trochę z emocji, trochę ze zmęczenia. Brzana 3,03 kg wędruje do sadzyka. Zakładam nowe robaczki. Po około 15 minutach kolejne branie. Tym razem już zdecydowane, gwałtowne. Nie ma wątpliwości, że to brzana. Znowu spacerek i w końcu druga brzana, tym razem mniejsza (2,5 kg) wędruje do sadzyka”.
Taki jest właśnie Dunajec i takie są brzany w Dunajcu. Przy okazji warto powtórzyć słowa Jacka Książka: „dopóki wędka jest w wodzie, zawsze jest szansa na rybę”. Ileż to razy sami mogliśmy doświadczyć sytuacji, że po całym dniu spędzonym nad wodą już mieliśmy zamiar się pakować i wracać do domu, gdy nagle ryba zainteresowała się naszą przynęta i w efekcie dzień zakończyliśmy wyciągnięciem ryby sezonu. Ale bywało przecież i tak, że trzeba było wrócić z pustymi kijami. Ale na tym właśnie polega urok wędkarstwa. Nigdy nie wiemy, co nas czeka. Ale jak mawiał mój kolega po kiju, Andrzej, jeśli komuś zależy, żeby na pewno przyniósł do domu rybę, to powinien udać się na stoisko rybne do hipermarketu. Tam rybę dostanie na pewno.
Jakub Kleń