[2018.03.09] Rosyjskie pogróżki
Dodane przez Administrator dnia 09/03/2018 10:30:02
W zeszłym tygodniu Putin wystąpił z tradycyjnym orędziem przed połączonymi izbami parlamentu Rosji, co miało szczególne znaczenie wobec zbliżających się wyborów prezydenckich, wyznaczonych na 18 marca. W części poświęconej polityce gospodarczej i społecznej przemówienie nie odbiegało od wygłaszanych w poprzednich latach. Wiele tam było o poprawie warunków życia mieszkańców Rosji, o wzroście dochodów obywateli (czwarty rok z rzędu te dochody spadają), o tworzeniu nowych ośrodków medycznych w mniejszych miastach (w ostatnich latach wiele z nich zamknięto, co Putin tłumaczył nadgorliwością urzędników), o rozwiązaniu problemu mieszkaniowego i ułatwieniu dostępu do kredytów hipotecznych (brak mieszkań w Rosji staje się coraz bardziej odczuwalny), o budowie i modernizacji dróg (wciąż są fatalne), o polityce „przełomowego rozwoju”, która ma nastąpić w najbliższych latach. Mankamentem tych zapowiedzi był brak wyjaśnienia, skąd na to Rosja weźmie pieniądze oraz dlaczego w budżecie państwa przyjęto ograniczenie wydatków na politykę społeczną, służbę zdrowia i edukację.
Druga część wystąpienia, ozdobiona po raz pierwszy wyświetlanymi krótkimi filmami i slajdami, dotyczyła rozbudowy rosyjskiej potęgi militarnej, w tym zwłaszcza nowych systemów broni nuklearnej. Putin prezentował imponujący wykaz nowych broni, w tym ciężką, międzykontynentalną rakietę balistyczną z głowicami atomowymi, rakietę manewrującą o napędzie atomowym, bezpilotową, hiperdżwiękową i międzykontynentalną rakietę-torpedę, podobną rakietę średniego zasięgu, działa laserowe itp. Co znaczące, na prezentowanych obrazkach rakiety oblatywały ziemię, omijały systemy obrony przeciwrakietowej i trafiały w Stany Zjednoczone. Żaden z tych wynalazków nie jest jeszcze gotowy, niektóre z nich podobno są w fazie prac badawczych lub konstruktorskich.
Czemu miał służyć pokaz planów budowy nowych broni? Putin zapewne liczy, ze w ten sposób przestraszy niektórych polityków na Zachodzie i zmusi ich do bardziej ustępliwego postępowania wobec Rosji. Pomysł uruchomienia nowego wyścigu zbrojeń jest jednak o tyle mało realny, że Ameryka wyprzedza Rosję pod każdym względem, także w możliwości zapewnienia sobie broni, które będą skuteczną odpowiedzią na rosyjskie wynalazki. Już raz Rosja (wówczas Związek Sowiecki) przegrała wyścig zbrojeń, a ceną tego był rozpad imperium i gospodarcze załamanie. Chociaż Stany Zjednoczone ostro odpowiedziały na przemówienie Putina, to w amerykańskich komentarzach przeważa raczej irytacja niż przestrach. No chyba, że po Trumpie prezydentem zostanie ktoś, kto uzna, że amerykańska potęga nie jest już Amerykanom potrzebna.
Zapowiedzi Putina adresowane były raczej do własnego społeczeństwa. Przez wiele lat Kreml obiecywał Rosjanom dostatek i rozwój, teraz jednak, gdy spadły ceny ropy, proponuje po raz kolejny wiarę w militarną potęgę kraju. „Cóż, że jesteśmy biedni, skoro cały świat się nas boi” – mawiano w Rosji za sowieckich czasów. Teraz Putin obiecuje coś podobnego. Wiadomo, że nie ma pieniędzy na poprawę warunków życia, ale za to można być dumnym z ojczyzny, która potrafi zaanektować wschodnie tereny Ukrainy i okupować Krym. Nadzieja na budowę militarnej potęgi ma skłonić Rosjan, aby poszli do wyborów. W sytuacji, gdy Putin nie ma konkurenta, jedyne znaczenie ma frekwencja wyborcza. Dokładnie tak samo było za czasów komuny.
Ryszard Terlecki