[2006.10.21] Kilka rad dla łowcy sandała
Dodane przez Administrator dnia 21/10/2006 11:56:47
Jeden z młodych wędkarzy przesłał do redakcji list, z prośbą by poradzić mu, na co zwracać uwagę w polowaniu na sandacza? To ryba piękna, ale złowić nie jest ją zbyt łatwo. Sandacz, czyli Lucioperca lucioperca, zwany niekiedy „sandałem”, „wilkiem rzecznych toni” czy „groźnym mordercą” jest rzeczywiście rybą fascynującą. Drobne zęby, niemal „psie” kły na przodzie szczęk, półprzejrzyste, lekko zamglone oczy umieszczone blisko siebie, robią wrażenie. A wrzecionowate ciało, dwudzielna płetwa grzbietowa, wydłużony pysk i mocny ogon świadczą, że jest to ryba szybka i wytrzymała. Bez wątpienia mamy do czynienia z drapieżnikiem.
By s0,2kutecznie zapolować na sandacza warto pamiętać o kilku zasadach. Po pierwsze używać należy ostrych, najlepiej ze stali węglowej, haczyków. Przytępionym haczykiem będzie niezwykle trudno zaciąć rybę o wyjątkowo twardym pysku. Po drugie, pamiętać należy o właściwym ustawieniu gruntu. Martwa rybka powinna leżeć na dnie, a żywiec pływać od piętnastu do dwudziestu centymetrów nad dnem. Po trzecie, warto zdecydować się na stosunkowo cienki przypon (do grubości 0,20). A to dlatego, że sandacz jest bardzo ostrożny i świetnie widzi. Dlatego osobiście unikam stosowania przyponów metalowych. Z tego samego powodu – a to, po czwarte – łowiąc na grunt należy stosować obciążenie z dużym otworem na żyłkę, tak by ryba nie wyczuwała żadnego oporu. Sandacz od razu wypuszcza wtedy przynętę. Po piąte – najlepiej stosować niewielkie żywce – jazgarze czy uklejki. Nawet spory sandacz może mieć problem z przełknięciem dużego karasia czy wymiarowej płotki. Zamiast dużej martwej rybki lepiej jest na haczyk założyć niewielki filecik (kawałek mięsa wraz z łuską, wycięte z boku). Po szóste, zacinać należy po 20-30 sekundach od momentu brania, gdy ryba zaczyna zdecydowanie wysuwać żyłkę z kołowrotka. I po siódme – na sandacza najlepiej polować w drugiej połowie czerwca oraz we wrześniu i październiku. A więc zostały jeszcze dwa tygodnie. Jeśli pogoda i czas pozwoli nie warto marnować ostatnich październikowych dni. Zamiast siedzieć w domu lepiej wybrać się na sandacza. Spotkać można go zarówno w wodzie nowohuckiego zalewu przy ul. Bulwarowej jak i w nurcie pięknego o tej porze roku Dunajca.
Jakub Kleń