[2015.04.03] O płociach raz jeszcze
Dodane przez Administrator dnia 03/04/2015 13:18:33
W ubiegłym tygodniu wspomniałem co nieco o płoci. To ryba, o której warto jednak napisać coś więcej, stąd ten dzisiejszy wędkarski felieton.
Płoć możemy spotkać zarówno w jeziorach, stawach, zbiornikach zaporowych, kanałach, jak i oczywiście w rzekach, ale biorąc pod uwagę, że dla płoci rośliny są bardzo ważne, szukajmy jej w rzekach o bogatej zielonej obsadzie nurtu i brzegów. Płoć lubi rzeki niespieszne, a przynajmniej bogate w zakątki spokojnej wody, o miękkim dnie. Za wskaźnik obecności dużych płoci większość wędkarzy uważa masowe występowanie małża – racicznicy, której larwy i młodzież stanowią ważny pokarm dorosłych ryb.
Gdy wolny weekend lub urlop zapędzą nas nad nieznaną nam rzekę, najlepszą wskazówką jest obserwacja miejscowych wędkarzy. A jeszcze lepiej (jeśli się uda) przyjacielska z nimi rozmowa. Oni najlepiej wiedzą z jakimi rybami możemy mieć do czynienia. Gdy trafimy na bezludzie, najlepiej sprawdza się nasza znajomość potrzeb środowiskowych gatunku. A co wiemy o potrzebach środowiskowych płoci? Otóż wiosną, po tarle, płoć idzie „za temperaturą”, szuka lepiej nagrzanych stanowisk. Czyni tak m. in. ze względu na potrzeby służących jej za pokarm organizmów roślinnych i zwierzęcych. Z kolei latem, ważnym czynnikiem, który wpływa na zachowanie płoci jest słońce. Ryba ta raczej nie lubi ostrego naświetlenia toni, woli przebywać w półcieniu. Na długie godziny letniego, słonecznego dnia zatrzymuje się pod nawisami krzewów, na krawędzi płaszcza roślin wodnych, w podmytej burcie, a niekiedy pod kurtyną korzeni rosnącej nad wodą olchy. Płoć bardzo lubi szerokie pasy cieni rzucanych na rzekę przez drewniane mosty i inne tego typu konstrukcje. A łowiąc w jeziorze warto pamiętać, że płocie nie lubią – w przeciwieństwie do leszczy - mulistego dna.
Płoć, nie piętnastocentymetrowa płotka, ale płoć, jest rybą bardzo atrakcyjną z wędkarskiego punktu widzenia. Przede wszystkim jest bardzo ostrożna. Ryba ta szybko rezygnuje z najlepszej przynęty, jeśli tylko poczuje zbyt silny opór zestawu żyłkowego i spławika lub wyczuje w przynęcie grot haczyka. Łowiąc płocie trzeba pamiętać, że każde drgnięcie spławika może oznaczać branie i niemal jednoczesne wyplucie przynęty. Wędkarz musi więc mieć wyjątkowy refleks, by przechytrzyć rybę. Płoć bierze niezwykle delikatnie, tak delikatnie, że wędkarze na ogół nie reagują na takie ledwo dostrzegalne drgania spławika – i na tym właśnie polega „przebiegłość” płoci. Ale płoć, którą uda nam się zaciąć, walczy znakomicie. Niektórzy uważają, że walkę z nią można porównać do walki z zaciętym dużym pstrągiem.
I jeszcze jedno. Niezależnie od tego czy płocie będziemy łowić w rzece czy w jeziorze lub zbiorniku zaporowym, pamiętajmy, że ryby te bytują głownie w toni, rzadko pobierają pokarm z dna (na pewno nie ryją w nim jak leszcze). W związku z tym najlepsza jest taka przynęta, którą unosi woda i która regularnie pojawia się w okolicy płociowych żerowisk. Ja, wybierając się na płocie, najczęściej wykorzystuję larwy muchy plujki czyli popularne białe robaki. Czasami sprawdza mi się kanapka, czyli połączenie na jednym haczyku czerwonego i białego robaka. Wijąca się na takim haczyku czerwona kompostówka potrafi zainteresować niejedną płoć. A gdy do tego ryba poczuje zapach robaka białego – często nie może się oprzeć, by tak smakowitej kanapki nie spróbować. A przecież, jak by na to nie patrzeć, o to właśnie nam chodzi.
Jakub Kleń