OBIECANKI CACANKI, CZYLI GRA W S-7
Dodane przez Administrator dnia 02/08/2012 13:49:38
Niczym innym, jak polityczną grą można nazwać losy oczekiwanej przez Krakowian, a szczególnie mieszkańców Nowej Huty drogi S-7, będącej częścią wschodniej obwodnicy miasta. Połączenie autostrady A4 przez węzeł Rybitwy z węzłem w ciągu ulicy Igołomska, oraz dalej w kierunku granicy z województwem świętokrzyskim, może okazać się dla Krakowa i przyległych gmin zbawienne. Wyprowadza bowiem ono ruch tranzytowy z miasta, współtworząc tym samym atrakcyjne połączenie drogowe w pasie północ – południe kraju, łączącym aglomerację gdańską, warszawską, krakowską na Podhalu kończąc. To także „droga życia” zespołu portów Gdynia-Gdańsk.
- Nie ulega wątpliwości, że wszyscy dostrzegamy konieczną potrzebę budowy tej drogi. Wszyscy, oprócz parlamentarzystów rządzącej naszym krajem Platformy Obywatelskiej, z ust których słyszymy od kilku lat, jak mantrę powtarzane kolejne zapewnienia, a za nimi terminy oznaczające przesunięcie w czasie budowy tej drogi, które skracaniu ulegają tylko i wyłącznie w czasie prowadzonej przed wyborami kampanii wyborczej – powiedział nam Andrzej Adamczyk, poseł na Sejm RP.
Gdyby nie zainteresowanie społeczne tematem budowy drogi S-7 mającej opasać od wschodu Kraków - Nową Hutę, słynna petycja, jaka została podpisana przez kilka tysięcy krakowian i w końcu ciągłe przypominanie o sprawie, czy to przez radnych, czy parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, problem ten zostałby zapewne zapomniany, dając błogi sen tym wszystkim, którzy budowę drogi obiecywali, a słowa nie dotrzymali – dodaje poseł Adamczyk..
- Cała sprawa świadczy bynajmniej o dwóch zjawiskach. Po pierwsze o bardzo słabym lobby, jakie krakowscy posłowie i senatorowie PO i ich koledzy z samorządu prezentują w stolicy, będąc w zupełnej niemocy, aby przekonać stosowne organy państwa do zapewnienia finansowania budowy tej drogi. Tym samym fundujemy w miarę stabilny rozwój i inwestycje innym regionom m.in. aglomeracji łódzkiej, czy katowickiej. Oznacza to, że wpływ polityków PO na losy rządowych inwestycji komunikacyjnych w Małopolsce, a szczególnie w Krakowie jest bliski zeru, lub wręcz zerowy. Drugim zjawiskiem, które wzbudza zażenowanie i rozczarowanie wydaje się być zwykła zła wola partii rządzącej. Bo jak inaczej można nazwać postawę w pracach nad budżetem państwa na rok 2012, a wcześniej na 2011, gdy poprawki posłów Prawa i Sprawiedliwości gwarantujące środki finansowe na rozpoczęcie budowy drogi S-7 zwyczajnie przepadały z kretesem głosami posłów PO – komentuje sprawę S-7 Andrzej Adamczyk.
Musimy mieć świadomość, iż sytuacja, w której przygotowana na dzień dzisiejszy dokumentacja i wszelkie pozwolenia budowlane, nie będąc konsumowane tracą swoją ważność i moc, zwyczajnie stają się na naszych oczach przeterminowane. Tak więc bardzo duże pieniądze wydane z budżetu państwa i budżetu miasta Krakowa na przygotowanie tej inwestycji okazują się być normalnie wyrzucone w błoto – dodaje poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Całe to opóźnianie inwestycji, przesuwanie terminów jej rozpoczęcia, wpisywanie na listy rezerwowe, tłumaczenia oszczędnościami, czy kryzysem ma prawdopodobnie także swoje drugie dno. Im gorsza sytuacja i nastroje w Krakowie, kumulowane w osobie prezydenta miasta, tym łatwiej będzie tworzyć PO kolejne miraże przed czekającymi nas nieco za ponad dwa lata wyborami samorządowymi, osłabiając tym samym dotychczasowego prezydenta.
- Czy więc cała ta gra wschodnią obwodnicą miasta jest na rękę Platformie? Odpowiedzmy sobie na to pytanie sami. Dlatego, naszym obowiązkiem, obowiązkiem posłów opozycji, jest ciągle o sprawie przypominać i nieustannie domagać się konkretnych decyzji. Decyzji, które sprawią, iż poznamy w końcu termin, kiedy będziemy mogli jechać tą drogą, przynajmniej jej zaledwie czterokilometrowym odcinkiem łączącym ulicę Igołomską z węzłem drogowym Rybitwy, a dalej z autostradą A4 – dodaje poseł Andrzej Adamczyk.
Chociaż mityczna powoli „zielona wyspa” i drogowe eldorado w Polsce bezpowrotnie w ostatnich tygodniach mijają, to jednak nie można powiedzieć, iż przyczyną, dla której nie powstaje S-7 jest brak pieniędzy. Zwłaszcza w sytuacji, gdy stać nas na budowanie najdroższych dróg na świecie, tak jak to miało miejsce w Warszawie, gdzie jeden kilometr budowanej ostatnio obwodnicy kosztował 200 mln zł.
Co wiemy na dzisiaj? Gra na czas w wykonaniu PO sprawia, że budowy małopolskiego odcinka trasy S-7 możemy spodziewać się nie wcześniej, jak w latach 2015 -20. Pod jednym wszakże warunkiem, że u Donalda Tuska, ministra Nowaka i krakowskich polityków PO pojawi się taka determinacja, jak u posłów opozycji przypominających o tej potrzebnej Małopolsce i Krakowowi drodze. Inwestycja ta wymaga decyzji na szczeblu politycznym. Decyzji, na którą z utęsknieniem wszyscy oczekujemy.
(f)