W Teatrze Ludowym – BENEFIS JERZEGO STUHRA
Dodane przez Administrator dnia 26/04/2012 19:21:04
Napisałem kiedyś, że Teatr Ludowy w Nowej Hucie jest najbardziej rodzinnym teatrem w  Polsce. Było to z okazji 50-lecia istnienia tej sceny. Potem uczestniczyłem jeszcze  w kilku jubileuszach pracowników tego teatru, a we wtorek, 17 kwietnia br., w przeddzień 65. urodzin Jerzego Stuhra, zespół Ludowego przygotował temu artyście coś w rodzaju rodzinnej biesiady. Nie dziwi to chyba nikogo, bo przecież - jak zaznaczył w powitaniu Jacek Strama, dyrektor teatru – Jerzy Stuhr jest wybitnym aktorem, reżyserem, pedagogiem i pisarzem. Od lat był związany jako aktor i reżyser z Teatrem Ludowym. Tu stworzył wiele pięknych przedstawień teatralnych, nierzadko ze swoimi wychowankami z Krakowskiej PWST. Były więc wspomnienia z pracy nad Iwoną Księżniczką Burgunda Gombrowicza czy Ryszardem III Szekspira. Gościom na zakończenie benefisu pokazano sztukę Moliera Mieszczanin szlachcicem w reżyserii i z udziałem jubilata.
Kiedy bywa się na takich benefisach ma się nie odparte wrażenie, że spotkania takie prowadzą do podsumowań drogi artysty. Może i takie odczucie odniosłem, ale Jerzy Stuhr, który powraca do teatru, pragnie zapewne swoim widzom - i tym z Narodowego Starego Teatru i tym z innych teatrów w Polsce - pokazywać dalej swoje kreacje, do których jesteśmy przecież już od tylu lat przyzwyczajeni. Nie wyobrażamy sobie Teatru Polskiego, teatru przez duże T i polskiego filmu bez Jerzego Stuhra.
Jak zwykle bywa przy takich okazjach, były listy gratulacyjne i życzenia dla artysty. Nie sposób wymienić wszystkich. Na pewno te najważniejsze przynieśli ze sobą koledzy  aktorzy i dyrektorzy scen krakowskich.  Jacek Strama - gospodarz wieczoru, Jerzy Fedorowicz, ten który sprowadził Jerzego Stuhra do Nowej Huty, Krzysztof Orzechowski. Krzysztof Jasiński. Były też życzenia od prezydenta Miasta prof. Jacka Majchrowskiego i medal  dla aktora Honoris Gratia za zasługi dla Miasta - tego miasta, które w sercu Jerzego Stuhra zajmuje chyba najważniejsze miejsce. Było zabawnie i wesoło, z poczuciem humoru.
I tyle. Reszta jest milczeniem... Kto nie był, niech żałuje
Dariusz DOMAŃSKI


Fot. Marek Pasieka