Czas zatrzymany 4 – Z KART HISTORII PLESZOWA
Dodane przez Administrator dnia 13/01/2012 12:54:20
Tylko prawda jest ciekawa.
Józef Mackiewicz

W niemal sześcioletnim okresie poszukiwania materiałów archiwalnych służących do przygotowania wystaw i opracowania książek z cyklu „Czas zatrzymany”, spotykałem się również z mieszkańcami Pleszowa, i dzięki temu natrafiałem na albumy przedwojennych zdjęć, zapiski biograficzne, wspomnienia i chłopskie pamiętniki.
Nagromadzenie i analiza tych dokumentów, pozwoliły w ogólnym zarysie naszkicować nieodległe dzieje tej podkrakowskiej wioski, które dowodzą, że 123 lata zbrodni i rabunku Polski przez zaborców i wrogów wewnętrznych nie potrafiło zniszczyć resztek polskiego ducha narodowego, jaki po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., a potem w czasach okupacji hitlerowskiej i komunistycznego totalitaryzmu, podrywał naród do walki o swoją tożsamość i prawo do istnienia. Symboliczne, a zarazem całkiem realne odbicie tego fascynującego tematu, można odnaleźć właśnie w Pleszowie, a szczególnie w postawach, losach i doświadczeniach tutejszych ludzi - w ich męstwie, odwadze i szlachetnych czynach. To wszystko spowodowało, że podjąłem wysiłek i niedawno ukończyłem monografię – „Czas zatrzymany 4 - z kart historii Pleszowa”, która obecnie oczekuje na łaskawego wydawcę lub sponsora.


Uczestnicy przedstawienia „Kucie kos ”wystawianego w Pleszowie i Krakowie w 1934 r. z okazji 140 rocznicy Bitwy pod Racławicami. Od prawej siedzą: Jan Zięba, Jan Zwierkowski, Jan Lech, Michał Cygan, Jan Komasa, Jan Malinowski i in. Ze sztandarem Koła Młodzieży Wiejskiej „Wici” z Pleszowa stoi Stefan Cygan, za nim Józef Gajoch, Jan Partyła i in. W strojach historycznych: Jakub Stefański (ułan) Jan Gajoch (starosta), Stanisław Gajoch (jako Tadeusz Kościuszko), Jakub Broda (krakus), Jan Wilczek, Tadeusz Domański (ułani) i in. Niektórzy uczestnicy spektaklu pochodzili z okolicznych wsi np. Jan Malinowski – ostatni wójt Czyżyn.
Treść rozszerzona
Zaznaczam, iż nie jest to jednak praca ściśle naukowa. Pragnąłem, aby ta publikacja miała raczej charakter popularyzatorski i była przede wszystkim wyrazem hołdu i pamięci złożonym ludności pleszowskiej, w myśl słów jednego z największych polskich prozaików XX wieku Józefa Mackiewicza: „Tylko prawda jest ciekawa”. Serdecznie dziękuję tym wszystkim, którzy okazali mi tak wiele cierpliwości i zaufania. Bardzo dziękuję za spotkania; indywidualne i zbiorowe, zwłaszcza te, w których uderzał fenomen duchowej niezłomności moich rozmówców, jak również za odsłonięcie życiorysów ich znakomitych przodków, dzięki którym możemy być umocnieni tamtą gorliwą wiarą, moralnością i szczerym patriotyzmem.
Nie trzeba być historykiem, by rozumieć, że historie tworzą ludzie i ich pamięć. Im jednak mniej liczebne są szeregi naocznych świadków wydarzeń, tym trudniej o obiektywizm, łatwiej zaś o przekłamania, czy to przypadkowe, czy celowe. Wkrótce zniknie całkowicie możliwość weryfikacji przekazów i rozmowy z tymi, których wojna dotknęła osobiście. Wszyscy mamy prawo, aby znać prawdę, bez przemilczeń i skrótów, bo tylko ona może uciszyć ból w sercu zwłaszcza tych, którzy stracili w różnych latach i okolicznościach swoich bliskich i swoje ojcowizny. Aby lepiej zrozumieć te procesy musimy sięgnąć do historii, i przypomnieć tych, którym zabrano życie lub zdrowie, domy, miejsca pracy i majątki, których przedstawiano jako „kułaków”, „reakcjonistów”, „wrogów ludu” i „wrogów klasowych”, aby w ten sposób usprawiedliwić swoje zbrodnie, legitymizując przy tym zagarnięcie cudzej własności.
Nie może być zgody na fałszowanie historii połączone ze szkalowaniem Polski, zapominanie o jej bohaterach. - Czy po to ginęli nasi dziadkowie i ojcowie wyrażając w ten sposób miłość do ojczyzny i tęsknotę za wolną, suwerenną Polską? Poszukiwania odpowiedzi dodatkowo uwypuklają zagrożenia, kiedy to prawie jedyną formą propagowania postaw patriotycznych są medialne relacje z uroczystości państwowych. Brakuje audycji, książek i filmów przybliżających polską tradycję patriotyczną, przez co nie ma zbyt wielu chętnych aby wziąć udział w realnej „sztafecie pamięci”. A przecież ojczyzna jest dziedzictwem po ojcach. To ziemia przodków, państwo i wszelkie wartości kulturowe, to dom i nasze bezpieczeństwo. Tym domem jest Polska, więc to my musimy troszczyć się o jej kulturę, pamięć o ludziach, którzy oddali za nią życie, ratując ją przed unicestwieniem. Polska, to są groby rozsiane na powierzchni całego kraju, ziemia i to wszystko, co Polacy na niej zbudowali. Kto zna swe korzenie, ten zawsze będzie silny, bo będzie wiedział skąd pochodzi i jaki ma w życiu cel.
+ + +
Szkoła przed ostatnią wojną zakorzeniała młodzież w historię, idee wolności i niepodległości ojczyzny, które do głębi przenikały myślenie polityczne, społeczne i religijne, stanowiły przedmiot marzeń, stawały się celem okupionym ofiarami, walką i cierpieniem, ale także potrafiły mobilizować do samoorganizacji, do poważnego zainteresowania materialną sferą życia. Całe pokolenia o te wartości zabiegały, modliły się, walczyły, a dobrzy nauczyciele przekazywali uczniom na ten temat wiedzę. Starali się przy tym obudzić w nich takie uczucia jak: duma z odniesionych zwycięstw i dokonań, szacunek dla rodziny, ojczyzny, narodu, języka i tradycji oraz potrzebę chrześcijańskiej solidarności, zwłaszcza w obliczu trudności i wyzwań, którym trzeba sprostać w każdym czasie. Dzięki temu doświadczeniu lepiej można zrozumieć kim byliśmy i jesteśmy, aby w warunkach ewentualnej konfrontacji i napotkaniu niebezpieczeństw skutecznie umacniać własną tożsamość. Dawniej zaborcy i okupanci wiele wysiłków kierowali, łącznie z fizyczną eksterminacją nauczycieli, na całkowite podporządkowanie sobie sfery edukacji. Czynili to poprzez opracowywanie specjalnych programów oświatowych dla ludności, nadającej się w wyniku takiej „obróbki umysłów” zaledwie do efektywnego wykorzystania w gospodarce, gdzie oprócz celów czysto pragmatycznych były także ukryte cele dalekosiężne, w których chodziło o wykształcenie ludzi o zakłóconej perspektywie poznawczej, niezdolnych do formowania wspólnoty społecznej i intelektualnej, stanowiących jednostki bezradne wobec wyzwań otaczającego świata.
Jakby na przekór temu wszystkiemu, po odrodzeniu Polski w 1918 r., pojawienie się tytanów myśli, pracy, ducha i odwagi świadczy dobitnie, że mimo tego amoralnego działania oraz olbrzymich strat ludzkich i materialnych, przetrwał w niej duch narodowy, wytrzymując długą próbę czasu. Warto wiedzieć, że po okresie zaborów polskimi szkołami zajęto się z nieprawdopodobną wprost pasją i oddaniem. Nadrabiano energicznie dziesięciolecia zaległości odnawiając w szybkim tempie polską świadomość i całą formację kulturową, co skutkowało pojawieniem się także i w Pleszowie wielu postaci zasługujących na szczególną uwagę. Ludzie ci zdali doskonale swoje egzaminy życiowe, często bardzo trudne, wymagające hartu ducha, wykazując się przy tym pracowitością, rzetelnością, uczciwością, jak również umiłowaniem ojczyzny. A byli wśród nich: ks. Jan Skarbek, ks. Franciszek Korzonkiewicz, ks. Antoni Góralik, inż. Józef Rosiewicz, pilot-nawigator Kazimierz Rosiewicz, ród Gajochów: Piotr, Stanisław, Wincenty, Józef, Jan i Kazimiera Gajoch – Witaszkowa, Walenty Adamczyk - pierwszy komendant i organizator Batalionów Chłopskich w powiecie krakowskim, Jan Twaróg (brat Franciszka) – kierownik miejscowej szkoły, jego żona Genowefa – nauczycielka, Helena Ligenzianka – nauczycielka, Jan Gębala, Jan Partyła, Wawrzyniec Sikora, Jan Bańdur, Teodor Cygan, Jan Stefański, Stefan i Jan Cygan, Stanisław Kuhl i wielu innych, zwłaszcza tych, którzy przechowywali Żydów, za co groziła im i ich rodzinom śmierć: Stanisław Broś, p. Kaczmarczyk z Pleszowa-Kujaw, Wojciech Broś na Kujawach, Michał Paluch, Józef Mul. Z odnalezionych zapisków Michała Cygana wynika, że z Pleszowa wywiezione zostały trzy rodziny żydowskie, razem 12 osób, i wszelki ślad po nich zaginął, a to: Weiser Icek, Weiser Bernard wraz z rodziną, Fiefenbrum z żoną i synami oraz Grommer Wilhelm. Odejście do wieczności sędziwych osób, utrata bądź rozproszenie archiwaliów, powojenne migracje ludności i przesiedlenia związane z budową Nowej Huty w latach 50. ub. wieku sprawiły, że tylko nielicznych spośród dawnych mieszkańców Pleszowa udało się wydobyć z otchłani zapomnienia. Jeszcze inni są wymienieni tylko na skromnych tablicach pamiątkowych umieszczonych w kościele parafialnym lub na cmentarzu.
+ + +
9 maja 1976 r. odbyła się w Pleszowie uroczystość odsłonięcia takiej tablicy ufundowanej przez rodziny i przyjaciół dla uczczenia ofiar II wojny światowej. Tablica ma uchronić od zapomnienia pamięć o naszych rodakach, którzy w obronie ojczyzny złożyli największą ofiarę jaką posiadali – własne życie. Wyryto na niej 16 nazwisk: Andrzej Kochanowski, Piotr Gajoch, Jan Wilczek, Franciszek Krupa, Józef Rozpądek, Ludwik Bieroń, Stanisław Krupa, Józef Dzieja, Józef Rosiewicz, Kazimierz Stefan Rosiewicz, Jakub Stefański, Stanisław Stefański, Józef Czekaj, Stanisław Baran, Jan Bienas, Józef Nowak. Poznając przejmujące losy tych bohaterów, ich wolę, podejście do życia i śmierci, do wartości, troskę i walkę o dobro wspólne, poznamy jednocześnie siłę i kształt ich oddziaływań na lokalną społeczność której potrafili poświęcić się bez reszty. Chodzi tu o wyrażenie wdzięczności i wpisanie ich nazwisk na trwałe w panteon sławy, o dzieło najwyższego znaczenia, które będzie służyło - teraz i w przyszłości - jako miara dla oceny naszej postawy i moralnej wrażliwości. Ponadto w sytuacji, gdy postmodernistyczny walec konsumpcjonizmu, relatywizmu i kosmopolityzmu przetacza się na naszych oczach przez świat, kwestionując owoce pracy wcześniejszych pokoleń, warto, choćby dla celów dydaktycznych, wyciągnąć wnioski i dowiedzieć się czegoś więcej o ówczesnych realiach. To jest szczególnie ważne dzisiaj, ponieważ po zbrodniach metodycznego ludobójstwa dokonanych na Polakach w ubiegłym wieku przez socjalistów narodowych i międzynarodowych, po zagładzie elit i czystkach etnicznych, po niepoliczonych stratach i rabunkach depozytów pamięci narodowej, po zniszczeniu Warszawy i utracie odwiecznych stolic polskiej kultury; Wilna i Lwowa, wciąż zaniedbuje się pamięć historyczną, eksponując z reguły sprawy dalekie i obce kosztem bliskich i własnych. Wszak tu nie idzie o „rozdrapywanie ran”, lecz o próbę ich uleczenia poprzez przywracanie świadomości historycznej i społecznej, na przekór wielokrotnie niszczonemu poczuciu ciągłości losu narodowego. I dlatego trzeba przypominać naszych wspaniałych rodaków, którzy zginęli za naszą wolność.
Tablica pamiątkowa ufundowana przez rodziny poległych oraz wspomnienia, opracowania i zdjęcia zamieszczone w książce niechaj przypomną obecnym i przyszłym pokoleniom, że chłopi, robotnicy i inteli­gencja pleszowska przykładnie walczyła o wolność naszej ojczyzny i o to, aby nam wszystkim żyło się w niej dziś lepiej i bezpieczniej.
Adam Gryczyński