NOWOHUCKIE PERSONY
Dodane przez Administrator dnia 12/08/2011 12:15:29
Iwo Odrowąż miał tu do spełnienia wielkie zadanie, podobnie jak Jan Anioła. O pobycie w tym miejscu cara Aleksandra I zadecydował pechowy przypadek. Santo Gucci realizował tu swój talent – pracując na zlecenie, Izabelę Branicką z Potockich wydano tutaj za mąż (i nie było to małżeństwo z miłości). Albert Chmielowski – zrządzeniem służby ojca tylko tutaj się urodził. Kazimierz Girtler przez kilkadziesiąt lat dzierżawił w tej okolicy majątek, Jan Gajoch - pleszowski chłop z dziada pradziada: tu się urodził, tu działał, tu zmarł. Podobnie jak legendarna już niemal położna Katarzyna Doniec, która pomogła przyjść na świat 30 tysiącom Nowohucian. Pomyślmy o nich wędrując po naszym mieście.
Treść rozszerzona
Wokół Mogiły
Najpierw była Mogiła – wieś z opactwem Cystersów i Kopcem Wandy. „Clara Tumba” tak pisano o klasztorze cystersów, założonym na początku XIII wieku. Błogosławiony Iwo Odrowąż fundator mogilskiego klasztoru, wywodził się z możnego rodu Odrowążów, który z kolei swoje nazwisko wywodzi od… wąsów, które jakoby miał odciąć wrogowi na polu bitwy jeden z jego przodków. Sam Iwo wybrał nieco spokojniejsze życie – został biskupem krakowskim. Jego krewni byli również osobami niepospolitymi: święty Jacek Odrową wyprawiał się z misjami aż do Kijowa, a błogosławiony Czesław Odrowąż - bronił Wrocławia przed hordami tatarskimi.
Sam Iwo wsławił się donacjami nie tylko w Polsce. Sfinansował też na przykład budowę kościoła w Paryżu. Z innych jego dzieł wspomnijmy ufundowanie kościoła Mariackiego wraz ze szkołą, czy sprowadzenie dominikanów do kościoła św. Trójcy. Jemu również Kraków zawdzięcza pierwszy szpital – na Prądniku Białym. Biskup Iwo Odrowąż ufundował również drewniany kościół pod wezwaniem św. Bartłomieja w Mogile.
Mało kto wie, że inny błogosławiony - Adam Chmielowski (1845 – 1916), późniejszy brat Albert, urodził się w Igołomii, jako syn naczelnika komory celnej. Gdy miał 6 lat matka w czasie pielgrzymki do Mogiły poświęciła małego Adama Bogu. Kiedy miał 8 lat, umarł jego ojciec, sześć lat później zmarła matka. Drogę do świętości rozpoczął od… wojska - w latach 1857-1858 uczył się w szkole kadetów w Petersburgu, a po gimnazjum wstąpił do Instytutu Politechnicznego w Puławach. W 1863 r. brał udział w powstaniu styczniowym. Ranny w bitwie pod Melchowem, dostaje się do niewoli rosyjskiej. W prymitywnych warunkach polowych, bez środków znieczulających amputowano mu nogę. Miał wówczas 18 lat. Adam przez pewien czas przebywał w więzieniu w Ołomuńcu, skąd został zwolniony dzięki interwencji rodziny. Aby uniknąć represji władz carskich, wyjechał do Paryża, gdzie podjął studia malarskie. Następnie przeniósł się do Belgii, gdzie w Gandawie studiował inżynierię. Dzięki stypendiom hrabiego W. Dzieduszyckiego podjął studia malarskie w Monachium. Tam obracał się w gronie znakomitych polskich malarzy, spotykając się z Leonem Wyczółkowskim, Jackiem Chełmońskim, Stanisławem Witkiewiczem. Do kraju wraca po ogłoszeniu amnestii, w 1874 r. Jego malarstwo zaczęło teraz czerpać natchnienie z tematów religijnych - „Ecce Homo” to jeden z najbardziej znanych jego obrazów. Mając 35 lat wstępuje do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi. Po pół roku, w stanie silnej depresji, opuszcza nowicjat. Leczy się w zakładzie dla nerwowo chorych w Kulparkowie koło Lwowa. Pobyt u brata na Podolu, sprzyja powrotowi do równowagi psychicznej. W 1884 r. Adam Chmielowski przeniósł się do Krakowa. Żyje ze sprzedaży swoich obrazów, a uzyskanymi funduszami wspomaga najbiedniejszych. Jego pracownia malarska staje się przytuliskiem, w którym zajmował się nędzarzami i bezdomnymi. Wreszcie Chmielowski przyjmuje szary habit tercjarski i imię - brat Albert. To początek działalności Zgromadzenia Braci III Zakonu św. Franciszka Posługujących Ubogim, zwanego popularnie "albertynami". Zgromadzenie przejmuje od zarządu miasta opiekę nad ogrzewalnią dla mężczyzn przy ulicy Piekarskiej w Krakowie, a potem – także ogrzewalnię dla kobiet. Brat Albert Chmielowski beatyfikowany został w 1983 r., a kanonizowany - w 1989 r. jest dziś patronem zakonów albertynek i albertynów, a w Polsce - także artystów
Wśród osób, których los przywiódł do bram mogilskiego opactwa był sam car Rosji - Aleksander I (1777 – 1825). Gdy po przegranej bitwie z wojskami napoleońskimi, spod Austerlitz, wycofywał się do Petersburga, droga jego wojsk wiodła przez Kraków. Gdy po noclegu w Krakowie zmierzali na wschód, kareta pechowo utknęła w…błocie, w pobliżu dzisiejszego Placu Centralnego (miejsce to potem przezwano „ośnymi dołami”). Wojskowi zmuszeni byli prosić o pomoc w klasztorze. Dla bezpieczeństwa car występował w tej podróży incognito, podając się za adiutanta hrabiego Tołstoja. Spostrzegawczy przeor klasztoru – Wierzbicki - zauważył jednakowoż, że „adiutant” proszący o pomoc, jest podobny do Wielkiego Księcia Konstantego. Car błyskawicznie zareagował na te uwagę, odpowiadając, że „wszyscy Moskale są do siebie podobni”. Przeor był ciekaw wieści z batalii na Morawach. Cesarz odpowiedział, ze dużo Moskali zginęło. „To po co imperator ich na tę wojnę posłał, tylu ich zginęło – skomentował przeor. „Imperator też człowiek, jak my, nie przewidział tego. A zatem, jako człowiek mógł zgrzeszyć” – odpowiedział cesarz. Na pożegnanie pocałował przeora w rękę. Gdy w 10 lat później, gdy jako dowódca jednej ze zwycięskich armii, Aleksander I ponownie zawitał do Mogiły, tym razem witały go kwiaty, przemowy i brama tryumfalna z napisem „Bohaterze, Wanda cię pozdrawia”.
Od Branickich do Badenich
W historycznych zapiskach dotyczących miejscowości wokół Nowej Huty, często powtarza się nazwisko ziemiańskiego rodu Badenich. Ich protoplasta Leonardo Badeni, pułkownik wojsk księcia Giovanniego Sforzy z Barii, przyjechał do Polski w 1518 roku, w eskorcie księżniczki Bony, późniejszej żony Zygmunta Starego.
Badenii stali się właścicielami m.in. Branic i Ruszczy w 1801 roku. Stanisław Badeni, (1746 – 1824) obok renesansowego dworu w Branicach (zwanego odtąd lamusem), wybudował nowy, parterowy, klasycystyczny dworek z kolumnowym portykiem, a także rozbudował folwark i w 1815 r. - założył browar, którego piwo zasłynęło wkrótce w całym Krakowie. Jego syn, Michał Badeni, kontynuował przemysłową produkcję w Branicach i założył gorzelnię, która funkcjonowała w tym miejscu aż do II wojny światowej.
Brat Stanisława - Marcin Badeni, polityk i ziemianin, swoją Ruszczę przekazał w spadku córce - Zofii Popiel. Wkrótce dobra rusieckie przejął od matki Paweł Popiel (1807 – 1892), jeden z najwybitniejszych przedstawicieli konserwatystów galicyjskich, redaktor „Czasu”, członek Rady Miejskiej Krakowa i konserwator zabytków. Na miejscu dawnego dworu, wybudował nowy – neorenesansowy. Było to miejsce spotkań elity intelektualnej ówczesnego Krakowa. W 1945 r. rodzina Popielów została zmuszona do opuszczenia Ruszczy, a majątek zaczął ulegać dewastacji. W 2006 r. powrócił w ręce spadkobierców prawowitych właścicieli. Jednak dziś główne pole ich działania, skupione jest na pałacu w Kurozwękach, gdzie atrakcją jest m.in. stado bizonów.
Jeśli chodzi o Branice, to na początku XX w. majątek przeszedł w ręce rodziny Starzewskich, którzy również musieli opuścić dwór w 1945 r. Obecnie w odrestaurowanym dworku mieści się w nim nowohucki oddział Muzeum Archeologicznego w Krakowie.
Z nazwiskiem Branickich, którzy długo przed Badenimi byli właścicielami Branic wiąże się nazwisko Santi Gucciego (ok. 1530 – ok. 1600), architekta i rzeźbiarza pochodzenia włoskiego, działającego w Polsce. Dziełem jego krakowskiego warsztatu jest portal kominka w branickim lamusie, a jednym nagrobek charakterystycznych dla jego stylu dzieł - nagrobek Grzegorza i Katarzyny Branickich w niepołomickim kościele.
Gucci pochodził z florenckiej rodziny artystycznej. Jego ojciec był restauratorem florenckiej katedry, artystą był też przyrodni brat - Francesco Camilliani. Santi Gucci przybył do Polski w latach sześćdziesiątych XVI w. Był nadwornym artystą króla Stefana Batorego i Anny Jagiellonki, Zygmunta Augusta i Henryka Walezego. Wykonywał również prace dla rodów magnackich, Myszkowskich i Firlejów. W 1558 roku pracował w Polsce na zamku niepołomickim. Był rzeczywistym artystą królewskim – kierował przebudową zamku dla króla Stefana Batorego w Łobzowie, pracował na zamku w Janowcu, w Warszawie - na służbie u kanclerza Jana Zamoyskiego. Był też autorem projektu m.in. zamku Leszczyńskich w Baranowie Sandomierskim. Jego dziełem jest m.in. nagrobek króla Stefana Batorego w katedrze na Wawelu. Ożenił się z Polką - Katarzyną Górską. Santo Gucci prowadził również pracownię kamieniarską w Pińczowie, która działała również po jego śmierci.
W rodzinę Branickich weszła - poprzez małżeństwo z dużo od siebie starszym Janem Klemensem Branickim, właścicielem m.in. Kościelnik - jedna z pierwszych dam Rzeczpospolitej - Izabella Branicka z Poniatowskich (1730 – 1808). Urodzona w Połczynie, była siostrą późniejszego króla Stanisława Augusta. Bywała w majątku Klemensa w Kościelnikach. W tamtejszym pałacu odwiedził ją brat-król Stanisław Poniatowski. Zajmowała się tym, czym kobieta, w owych czasach, mogła się zajmować – była mecenasem sztuki. Głównie w Białymstoku, gdzie Braniccy przenieśli swoją główną siedzibę. Założyła tam teatr dworski i szkołę dla dziewcząt z dobrych domów. Patronowała wielu poetom między innymi Adamowi Naruszewiczowi. Dzieci z Klemensem nie mieli, ale mimo różnicy wieku wobec męża zawsze była lojalna, nawet wówczas, gdy był kontrkandydatem do polskiego tronu dla jej brata Stanisława. Po śmierci męża w 1771 roku poślubiła długoletniego przyjaciela Andrzeja Mokronowskiego jednego z pierwszych amantów Rzeczpospolitej. Potajemnie, by móc dożywotnio pozostać właścicielką wszystkich dóbr Branickich. Przeżyła upadek Rzeczpospolitej, towarzyszyła królowi po abdykacji w jego podróży do Grodna. Dożyła swoich dni w pałacu w Białymstoku, otoczona spadkobiercami Jana Klemensa, czyli dziećmi jego 4 sióstr, co było sytuacja nie do pozazdroszczenia. Pochowano ją w Białymstoku. W urnie wmurowanej w ścianę kościoła, w czasie jego renowacji, odnaleziono wiele drobnych prywatnych pamiątek np. pukiel włosów króla Stasia. Te pamiątki można oglądać w Muzeum Diecezjalnym w Białymstoku.
Bliżej wspólczesności
Kazimierz Girtler (1804 – 1887) to pamiętnikarz, któremu zawdzięczamy obraz życia na terenach, na których potem powstała Nowa Huta. Jego ojciec był rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kazimierz nie miał specjalnego powołania do gospodarki, ale do końca życia dzierżawa była źródłem jego utrzymania. Najpierw dzierżawił ziemię od sióstr wizytek w proszowskim, ale gdy się ożenił w 1932 roku, żonę wprowadził już do nowego gospodarstwa, Krzesławic - wydzierżawionych od Kirchmayerów. Mieszkali tu do 1850 roku. To nie były łatwe lata dla dzierżawców. Gospodarka podupadała, sam Kraków i okoliczne dwory były zniszczone, majątki – w dużej części trzymane przez rządy zaborcze - często zmieniały dzierżawców. Ci zaś, co dzierżawili od prywatnych właścicieli, nie zawsze mieli chęć i pieniądze na budowy nowych budynków i modernizacje. Wiele majątków było zadłużonych. Girtler zapamiętale spisywał pamiętniki, w których uwieczniał życie i obyczaje mieszkańców wsi i dworów w Małopolsce i na Ziemi Miechowskiej w XIX wieku. Zapiski, w których K. Girtler opisuje swoje gospodarowanie, są znakomitym źródłem informacji o wyglądzie i kondycji zarówno miasta Krakowa jak i majątków podkrakowskich w I połowie XIX wieku. Na szczęście rękopiśmienne, 10-tomowe dzieło Kazimierza Girtlera, zostało zauważone w latach sześćdziesiątych na stercie śmieci. Dziś znajduje się w Bibliotece Naukowej PAU i PAN w Krakowie.
Jan Gajoch z Pleszowa (1900 – 1968) żyjący pól wieku później, także miał swoje zdanie na temat wiejskiej rzeczywistości początku XX wieku. Urodzony w rodzinie chłopskiej o tradycjach ludowych i patriotycznych, z rodziców Walentego i Katarzyny z domu Buczek, zostal działaczem ruchu ludowego. W 1937 r. ożenił się z Zofią Tynorówną z Czyżyn z którą miał dwie córki Marię i Zofię. Podstawą utrzymania dla tej rodziny było 13 hektarowe gospodarstwo rolne. Jan Gajoch brał udział w Powstaniu Śląskim. Był też organizatorem strajków chłopskich w 1932 i 1936 roku. Uczestniczył w Kompanii Wrześniowej. W latach okupacji dowodził oddziałem Batalionów Chłopskich, który 18 stycznia 1945 roku zaatakował niemiecki oddział w Mogile. Po wojnie prześladowany przez UB. Po wywłaszczeniu pod budowę Kombinatu Huty im. Lenina, na utrzymanie rodziny pracował jako wozak na trenie budowy kombinatu metalurgicznego.. W 1964 r. przebył udar mózgowy, zachorował na serce i do zdrowia już nigdy nie powrócił. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w Pleszowie żegnany przez licznie zebranych: rodzinę, przyjaciół i delegacje chłopów.
Niejako po drugiej stronie barykady, historycznie znalazł się – w latach budowy kombinatu Jan Anioła (1908 – 1997), pierwszy dyrektor krakowskiej huty – w budowie. Ten znakomicie wykształcony absolwent metalurgii Politechniki Gdańskiej, inżynier w fabryce Lilpopa uczestniczył w konstruowaniu pierwszej polskiej tankietki. Był również inspektorem rządowym hut w Trzyńcu. Przyjeżdżając do Krakowa w 1946 roku, miał za sobą piękną kartę wojenną: udział w Kampanii Wrześniowej w Kaletach, potem w 2 Dywizji Strzelców Pieszych we Francji, podczas inwazji hitlerowców na ten kraj, internowanie w Szwajcarii i Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, w Wielkiej Brytanii.
Jako projektant Biprohutu brał udział w projektowaniu huty stali. W latach od 1949 do 1954 był dyrektorem huty w budowie, a potem pierwszym dyrektorem Huty im. Lenina.
Choć w tym przypadku trudno mówić o polityce, to być może codzienne powinności i obowiązki położnej Katarzyny Doniec (1888 – 1972) wpłynęły na późniejszą historię Nowej Huty. Mówimy o czasach całkiem współczesnych. Urodzona w Pleszowie, była absolwentką Szkoły Położnych. Od 1926 roku była położną w Bieńczycach i okolicznych wsiach. Po powstaniu Nowej Huty – kierowała Izbą Porodową, następnie przeszła do pracy w Szpitalu im. Żeromskiego. I choć trudno nazwać ją osobistością, w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, to pomogła przyjść na świat około 30 tysiącom Nowohucian!
Krystyna Lenczowska