O porządku i bezpieczeństwie w mieście – Z PUNKTU WIDZENIA MIEJSKIEGO STRAŻNIKA
Dodane przez Administrator dnia 17/07/2011 15:21:58
Z naczelnikiem Oddziału III Nowa Huta Dariuszem Duchnowskim i kierownikiem referatu Andrzejem Rysiem rozmawia Jan L. Franczyk

+ Co jakiś czas na Straż Miejską spadają gromy krytyki. A to, że strażników nie widać na nowohuckich osiedlach, a to że na przyjazd patrolu trzeba czekać godzinami… Jak naprawdę wygląda codzienna praca krakowskiej Straży Miejskiej?
- Dariusz Duchnowski: Trudno mi mówić w imieniu całej krakowskiej Straży Miejskiej. Mogę za to mówić o naszym nowohuckim oddziale, którym kieruję od końcówki ubiegłego roku. Wiem, że krytyczne opinie o naszej pracy również się pojawiają. Ale generalnie biorą się one stąd, że przeciętny mieszkaniec Nowej Huty nie za bardzo orientuje się w realiach naszej służby. A realia są takie, że nasz oddział obsługuje dwie nowohuckie dzielnice: Dzielnicę XIV Czyżyny i Dzielnicę XVIII Nowa Huta. To olbrzymi obszar działania, a pracuje u nas 39 osób, w tym trzy osoby pełniące funkcje kierownicze, cztery osoby obsługi monitoringu wizyjnego i pięciu dyżurnych, którzy pełnią całodobowy dyżur w siedzibie naszego oddziału. Jak łatwo obliczyć do służby w terenie możemy wyznaczyć 27 strażników miejskich. Biorąc pod uwagę, że doba ma 24 godziny, a każdy zgodnie z kodeksem pracy pracuje 8 godzin, na jedną zmianę dysponujemy praktycznie 10 strażnikami, oczywiście są dni kiedy jesteśmy w stanie wystawić większą liczbę patroli wtedy wystawiamy je najczęściej w weekendy gdy jest tzw. większe zapotrzebowanie. Gdy do tego dodam, że obszar naszego działania podzielony jest na 20 rejonów, to łatwo sobie wyobrazić, że tych strażników faktycznie czasami nie widać. W nocy dysponujemy co do zasady jednym patrolem, więc są sytuacje, że mieszkańcy muszą czasami czekać na przyjazd patrolu, który wzywany jest na przykład na osiedle Dywizjonu 303, a w tym czasie nasz samochód znajduje się w odległej Wolicy, skąd również dzwoniono z prośbą o interwencję… Kluczem do radykalnej poprawy sytuacji, jeśli chodzi o obecność strażników miejskich na nowohuckich osiedlach, są pieniądze i dodatkowe etaty.
- Andrzej Ryś: Oczywiście, sytuacja kadrowa nie jest łatwa, ale nie oznacza to, że załamujemy ręce i nic nie robimy. Tylko od stycznia do czerwca tego roku odebraliśmy 3 600 zgłoszeń od mieszkańców. Ujawniliśmy 7 800 wykroczeń. Nałożyliśmy 3 100 mandatów za wykroczenia. Pouczyliśmy 4 200 sprawców drobniejszych wykroczeń, a w 450 sprawach skierowaliśmy wnioski do sądu. Paradoksalnie sytuacja wygląda tak, że pomimo trudności kadrowych, w stosunku do lat ubiegłych rośnie zarówno ilość zgłoszeń z prośbami o interwencję jak i ilość ujawnionych przez strażników wykroczeń.
+ Czego najczęściej dotyczą zgłoszenia i ujawniane wykroczenia?
- Andrzej Ryś: Najwięcej przypadków dotyczy nieprzestrzegania przepisów dotyczących parkowania i spożywania alkoholu w miejscach publicznych.
+ Problemem jest chyba również niszczenie cudzego mienia poprzez smarowanie elewacji budynków bazgrołami i – często niecenzuralnymi – napisami.
- Dariusz Duchnowski: To prawda, tylko że jest to w dużej mierze walka z wiatrakami. Po murach najczęściej smarują bandy chuliganów. Jeden maluje, a trzech stoi na czatach i obserwuje okolicę. Nie zawsze pomaga monitoring. Często widok na elewacje budynków przesłaniają drzewa. A drzew nie można usunąć, bo nie zgadza się na to Wydział Ochrony Środowiska, zresztą sami mieszkańcy też protestują. Jedyne, co zgodnie z prawem możemy zrobić, to wykonać dokumentację fotograficzną zabazgranych malowidłami elewacji i prosić właścicieli budynków o usunięcie napisów. Ale tylko prosić, ponieważ nie ma podstawy prawnej, by do usunięcia napisów właściciela budynku zobowiązać. Sytuację ratują trochę małe kamery instalowane na poszczególnych budynkach. Z naszych obserwacji wynika, że skuteczną metodą jest zainstalowanie przez zarządców na budynkach kamer. Tam gdzie takie kamery są zainstalowane napisów nie ma albo pojawiają się sporadycznie. Tylko w tym roku po naszych interwencjach właściciele posesji usunęli około 100 graffiti z elewacji budynków.
- Andrzej Ryś: Dużą pomocą w walce z tym procederem mogą być telefony od mieszkańców, którzy – na przykład w nocy - zauważą, że ktoś maluje po murach. Zresztą wszelkie sygnały od mieszkańców są dla nas bardzo pomocne. Nawet jeśli ktoś jest rozczarowany, że patrol nie przyjeżdża natychmiast, to warto informować nas o wszelkich naruszeniach prawa. Bo w ten sposób uzyskujemy informację, w których okolicach dochodzi do łamania prawa najczęściej i te okolice możemy później częściej monitorować. Telefon bezpłatny do straży miejskiej to numer 986.
+ Jednym z uciążliwych problemów jest chroniczny brak miejsc do parkowania samochodów. Tymczasem niektórzy mieszkańcy skarżą się, że przy drogach, na chodnikach czy w osiedlowych uliczkach stoją nieużywane, nieraz od lat, stare niszczejące wraki, które zajmują niepotrzebnie miejsce.
- Dariusz Duchnowski: Znamy ten problem. W rok ubiegłym po naszych interwencjach usunięto 66 takich przypadków, a w minionym półroczu już 53 przypadki. Od strony prawnej sprawa nie jest jednak taka prosta. My możemy skutecznie odholować taki pojazd, o ile parkuje na drodze publicznej. Gdy dzieje się tak na drogach wewnętrznych, wtedy problem spada na właściciela takiego terenu. Chyba, że pojazd zostanie zakwalifikowany przez Wydział Ochrony Środowiska jako tzw. odpad – wtedy możemy zlecić usunięcie go, ale jest to bardzo żmudne działanie wymagające sporo czasu.
+ Kiedy samochód staje się odpadem?
- Dariusz Duchnowski: - Generalnie, gdy jest to wrak pozbawiony szyb, często bez kół, bez akumulatora…
+ Rozumiem, że Straż Miejska boryka się z trudności, których rozwiązanie nie od niej zależy. Kwestia etatów, finansowania tej instytucji, to sprawa Rady Miasta Krakowa i prezydenta. Czy jednak, pomimo tych obiektywnych trudności, możecie coś Panowie powiedzieć optymistycznego mieszkańcom Nowej Huty?
- Dariusz Duchnowski: Nie chciałbym zapeszyć, ale obiecano nam, że do końca bieżącego roku otrzymamy dodatkowe etaty, które pozwolą obsadzić strażnikami wszystkie 20 rejonów naszego działania. Biorąc pod uwagę obecną ilość strażników rejonowych (8), oznaczałoby to radykalną poprawę. Wtedy faktycznie strażnicy byliby na osiedlach widoczni.
Jako naczelnik zapewniam mieszkańców Dzielnic XIV i XVIII że pomimo obecnego stanu etatowego strażnicy naszego oddziału są do pracy przygotowani profesjonalnie, rozliczani z jej efektów na bieżąco a swoją służbę starają się wypełnić jak najlepiej tak by spokój i porządek publiczny był zauważalny przez mieszkańców obu dzielnic.
+ Cóż, wypada mi - i Panom, i sobie, i wszystkim mieszkańcom Nowej Huty - życzyć, by te obietnice przeobraziły się w fakty. Dziękuję za rozmowę.