XVI Nowohucka Wiosna Muzyczna – W DOMU DZIEWIĘCIU MUZ
Dodane przez Administrator dnia 19/05/2011 18:20:07
Dla sióstr Dońcównych kariera muzyczna rozpoczęła się od piosenki o Biedroneczkach w ,które jak nuciła wówczas cala Polska „są w kropeczki i to chwalą sobie”. Po latach zaśpiewały ten przebój ponownie, na estradzie swojego debiutu wspomnień muzycznych w ramach XVI Nowohuckiej Wiosny Muzycznej (12 maja br.). Kawiarenka Ośrodka Kultury im. C.K.Norwida, spadkobiercy Zakładowego Domu Kultury Kombinatu Metalurgicznego była do tego jak najwłaściwszą sceną, bo przecież tutaj w lataj sześćdziesiątych i siedemdziesiątych działo się, oj działo! Oczywiście muzycznie!
Treść rozszerzona
- „Czym jest muzyka – nie wiem?” – pisał poeta. Może dziś się dowiemy czym jest dla nas? Jeszcze raz zastanówmy się nad tym, pomarzmy, powspominajmy – tymi słowami rozpoczęła wieczór muzycznych wspomnień Wiesława Wykusz, pomysłodawczyni Nowohuckiej Wiosny Muzycznej i wicedyrektor Ośrodka. Rolę przewodniczki przez muzyczne lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte oddała w ręce Krystyna Downar i śpiewających sióstr Romy Doniec-Krzemień i Jolanty Kwiecień – Wcisło.
Śpiewające siostry
Pod koniec lat sześćdziesiątych w Nowej Hucie o siostrach Doniec słyszeli wszyscy. Mogli słyszeć też ich śpiew - bo imprez z występami było wiele…
To były dziewczyny stąd. Rodem z Bieńczyc. - Muzyka zaczęła się dla nas w domu rodzinnym. Zachowało się zdjęcie ojca, który gra w bieńczyckiej orkiestrze. Powstała dzięki Lelicie, który w latach 30. tych ub. wieku zakupił instrumenty dla wiejskiej młodzieży i zawiązał orkiestrę. Bieńczyce to nie była byle jaka wieś, tu działał teatrzyk, mieszkał Franciszek Ptak, poseł do galicyjskiego sejmu krajowego, uwieczniony przez Wyspiańskiego w „Weselu”. Nasz tato grał właściwie na wszystkim: na mandolinie, na innych instrumentach, popisywał się nawet grą na flaszce – wspomina Roma Doniec – Krzemień. Pani Roma z dumą nosi na koncertach strój krakowski swojej babki. – Babcia „przynosiła” dzieci, była położną. Ktoś obliczył, że pomogła przyjść na świat około 1000 nowym mieszkańcom Bieńczyc! – wspomina.
Obie siostry ukończyły szkołę muzyczną. Prawdziwy debiut estradowy duetu sióstr Doniec odbył się w Zakładowym Domu Kultury w „Estradzie piosenki”, w marcu 1965 rok, występem z okazji Dnia Kobiet.
- Do Zakładowego Domu Kultury przyszłyśmy właściwie przez Carlottę Bolognę. Ta aktorka kina niemego, potem znana malarka, uczyła w szkole muzycznej języka włoskiego, a my miałyśmy u niej dodatkowe prywatne lekcje. Kiedyś podczas luźnej rozmowy, po włosku oczywiście, opowiadając o domu, wydało się że muzykujemy. Usłyszał to Zbigniew Biegański, syn Carlotty, i zapytał dlaczego nie zapiszemy się do Zakładowego Domu Kultury, gdzie jest „estrada piosenki”? I tak tu trafiłyśmy – wspominały siostry Doniec. Potem związały się z tym ośrodkiem już nie tylko śpiewaniem, ale także pracą zawodową, jako animatorki kultury.
Kultowe miejsca
Zdjęcie z roku 1966, przedstawia bal maturalny. Maturzyści świętują w największej wczesnej sali widowiskowej w Nowej Hucie, jaką była sala budynku S dyrekcji Kombinatu. Oklaskiwano wówczas – jak napisano w relacji, w Głosie Nowej Huty - Leszka Długosza, a do tańca grały „Huragany” i „Zefiry” (to było tytularne „mocne uderzenie”), występowały też siostry Dońcówny. Takich kultowych miejsc dla ówczesnego ruchu muzycznego (wówczas jak w całej Polsce, młodzież zachłystywała się muzyką bigbitową, a zespoły powstawały jak grzyby po deszczu) w Nowej Hucie było wiele: zmieniających się na przestrzeni lat.
Muzykę, muzyków, zespoły nowohuckie, kultowe kluby muzyczne lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych odkrywa i popularyzuje przed dzisiejszymi Nowohucianami góralka spod Żywca – tak mówi o sobie - Krystyna Downar, która wymyśliła w szkole w os. Strusia festiwal piosenki nowohuckiej. Potem, za jej sprawą, reanimowany został koncertem w sali teatralnej budynku S Centrum Administracyjnego krakowskiej huty – zespół Ryszardy. I właściwie to jej zawdzięczamy renesans zainteresowania muzyczną historią w dzielnicy, choć jak przyznaje K. Downar - tę cześć historii Nowej Huty całkiem niedawno i całkiem niedawno „przekroczyła” linię ulicy Kocmyrzowskiej, w stronę starego centrum.
Przemierzając muzyczne lata sześćdziesiąte wymienia trzy bardzo ważne „muzycznie” miejsca w Nowej Hucie: Ognisko Muzyczne w Nowej Hucie w os. B nad kotłownią, Dom Młodego Hutnika i Zakładowy Dom Kultury oraz Ognisko Młodych w os. Młodości - a tam słynna „Violinka” i Nowohucki Klub Jazzowy, kiedyś miejsce rozbrzmiewające muzyką, a dziś ciche, zamknięte.
Trudno stwierdzić, czy ten urodzaj amatorskiej twórczości i zainteresowań muzycznych był efektem krytycznych artykułów prasowych, że dziś czasy Janków Muzykantów się skończyły, że należy działać, by umożliwić młodzieży szeroko pojętą edukację muzyczną i rozwój zainteresowań, w każdym razie w Zakładowym Domu Kultury Kombinatu Metalurgicznego HiL (wówczas pod dyrekcją Jana Żabickiego, i Anny Siatkowskiej kierownika Wydziału Kultury Urzędu Dzielnicowego Nowa Huta) kulturalnie działo się wiele. A „Głos Nowej Huty” wszelkie imprezy i koncerty skrzętnie odnotowywał.
- Znalazłam nawet notatkę, która pięknie nazywała ZDK – „domem 9 muz” – mówi Krystyna Downar, dla której „Głos” jest dziś nieocenionym źródłem informacji o latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Wiele o tym mogliby powiedzieć również goście, którzy podczas muzycznego wieczoru wspomnień, licznie zasiedli na widowni sali klubowej Ośrodka Kultury im. Cypriana Kamila Norwida, spadkobiercy ZDK: animatorzy kultury, organizatorzy koncertów, jak Maria Kwiecień, Ada Maniecka, Zofia Kubisowa, i wykonawcy jak Stanisław Florek czy Jerzy Zieliński, który do dziś śpiewa z Wawelami. Pan Jerzy okolicznościowo zaprezentował znakomitą formę wokalną wykonując piosenkę „Gdzie się podziały tamte prywatki”. Bo oczywiście prywatki też wówczas organizowano (na pewno nie zawsze „pod okiem rodziców”, jak radziło ówczesne „Echo Krakowa”), ale bywało też wiele „ubawów” na mieście, w klubach. Tych było w Nowej Hucie sporo, a tam twistowe środy bigbitowe, czwartki bigbitowe w Ognisku Młodych, w piątki - sala kawiarniana ZDK, potańcówka w Klubie Wersalik – w soboty, a w niedziele - w Sali Pieśni i Tańca (na stojąco mieściło się tam 600 osób). Tylko poniedziałki były wolne. W ostatni czwartek, w sali klubowej Ośrodka Kultury im. C.K.Norwida zabrzmiały też kultowa „Anna” Stana Borysa i „Puste koperty” Piotra Szczepanika, które to pan Jerzy wykonał ze specjalną dedykacją dla sióstr Doniec.
Okolicznościowe estrady
„Nic się nie robiło, tylko występowało” - trochę pół żartem siostry Doniec podsumowują tamten czas. Występów było sporo, niemal każdy miesiąc obfitował w różnorakie wydarzenia. Marzec: z okazji Dnia Kobiet wszystkie wydziały huty miały z tej okazji okolicznościowe imprezy z występami artystów. Kwiecień był miesiącem urodzin W.I.Lenina ówczesnego patrona huty, październik zaś, związaną z patronem huty – rocznica rewolucji, w maju trwało hutnicze świętowanie Dnia Hutnika i rozliczne festyny na świeżym powietrzu. To tylko niektóre okazje.
„Estrada piosenki”, „Mikrofon dla wszystkich”, Italiada, Przeglądy Szkolnych Zespołów Artystycznych – kto chciał i miał motywację – mógł uczyć się gry na instrumentach i śpiewać. Talentów objawiło się sporo. Młodzież śpiewała solo i w duetach, albo w zespołach. Nastąpił prawdziwy wysyp „chłopców z gitarami”. Powstały „Ryszardy”, ”Rafały” „Huragany” Ad Libidum, czy żeńskie zespoły wokalne - „Margerytki” i „Smarkule” (członkinie tego zespołu także znalazły się wśród zaproszonych na wieczór wspomnień gości) i wiele innych, których listę znajdziecie na stronie internetowej zespołu „Ryszardy”…
Występowano także w klubie Towarzystwa Przyjaźni Polsko Radzieckiej, w sali widowiskowej kombinatu, na estradzie nad nowohuckim zalewem, w sali klubowej ZDK… Siostry Doniec dodać mogą do tej listy także występ na otwarcie klubu „Walentynka” w os. Słonecznym 14 w roku 1967 (?). Niektórzy, jak ich przyjaciółka, aktorka Teatru Ludowego Barbara Omielska, mieli okazję zadebiutować w słynnej restauracji „Arkadia”. To tam, jeszcze jako studentka krakowskiej PWST, wykonała przedwojenny szlagier „Mój kochanek to bandyta” (zainscenizowała go także i na okoliczność wspomnieniowego wieczoru w kawiarence Ośrodka Kultury).
Studio Piosenki Zakładowego Domu Kultury kształciło muzycznie: tu uczono np. emisji głosu, prowadzone były profesjonalne zajęcia. To były bardzo cenne lekcje: nie tylko muzyki, ale również zachowania się na scenie i kindersztuby: od momentu przekroczenia drzwi zwracano uwagę na ubiór i zachowanie, na każdy niuans – wspomina Roma Krzemień.
Przyszedł też dla sióstr Doniec sukces krajowy – III miejsce na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, w roku 1968, a potem dwie powtórki finałowego koncertu festiwalu w Nowej Hucie, w hali garaży, prowadzone przez samego Stanisława Mikulskiego i Irenę Falską. Jak wspomina Jolanta Kwiecień – Wcisło, był to również początek artystycznej przyjaźni z Wojciechem Siemionem, która przetrwała lata, zaowocowała uczestnictwem w jego projekcie „Z Kolbergiem po kraju”. Roma Doniec - Krzemień w następnych latach w ramach poszukiwań folkowych prowadziła również zespół grecki Sirtaki. Stworzono go przy ZDK na życzenie społeczności greckiej mieszkającej w Nowej Hucie. Dziś prowadzi zespół ludowy dla dzieci - „Promyki Krakowa”.
Stowarzyszenie
Dzięki Krystynie Downar ożywa w Nowej Hucie środowisko amatorów i profesjonalistów muzycznych, aktywnych w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Ich staraniem powstaje Nowohuckie Stowarzyszenie Muzyczne Jazz and Beat and Rock. Powodzenia!
(krys)