Wszystko zależy od Urzędu Miasta CZY ZALEW UMRZE?
Dodane przez Administrator dnia 25/11/2005 15:23:38
W Nowej Hucie mieszka ok. 2,5 tysiąca wędkarzy. Dla nich zalew przy ul. Bulwarowej jest miejscem ważnym. Zarówno dla tych, którzy nad zalewem wędkują, jak i dla tych, którzy wędkują gdzie indziej, ale lubią tutaj przyjść, popatrzeć na wodę, porozmawiać z kolegami. Nad zalew lubią także przychodzić mieszkańcy okolicznych osiedli. By pospacerować – samotnie, albo z psem. W ostatnich tygodniach odebrałem wiele telefonów od wędkarzy zaniepokojonych planami oczyszczenia i odmulenia zalewu. Największy niepokój wzbudzało to, że nigdzie nie byli w stanie uzyskać wiarygodnej informacji. Pozostawała więc, powtarzana z ust do ust, plotka.
Treść rozszerzona
By przeciąć spekulacje i niedopowiedzenia, wybrałem się Domu Wędkarza, by tam dowiedzieć się, jakie prace faktycznie są planowane i co to oznacza zarówno dla samego akwenu jak i dla nowohuckich wędkarzy. Pierwszą widoczną dla wędkarzy oznaką, że coś będzie się dziać, było to, że w tym roku Koło PZW Nowa Huta zrezygnowało z jesiennego zarybienia.
+ A więc plotki o odmulaniu i oczyszczaniu zalewu okazały się faktem? Z takim pytaniem zwróciłem się do Andrzeja Wilka, który z ramienia nowohuckiego koła PZW jest gospodarzem akwenu.
– Tak, to prawda. Tylko nadal nie jest jasna metoda, jaką w tym celu zamierza posłużyć się Zarząd Gospodarki Komunalnej, który w imieniu Urzędu Miasta Krakowa ma wykonać te prace. I to nas bardzo niepokoi. Chciałbym podkreślić, że samą inicjatywę oczyszczenia i odmulenia zbiornika przyjęliśmy z radością. Zalew w wielu miejscach jest bardzo zamulony. W niektórych miejscach tego mułu jest kilka centymetrów, ale w niektórych warstwa ta sięga jednego metra. Cieszymy się także, że miasto zaczyna uporządkowywać teren wokół zalewu. Że planowana jest odbudowa alejek, że montowane ma być oświetlenie, stawiane nowe ławki, kosze na śmieci itd.
+ W takim razie w czym problem?
- Otóż wszystko zależy od tego, jaki zostanie przyjęty sposób oczyszczania zbiornika – mówi Andrzej Wilk. – My proponujemy częściowe obniżenie lustra wody i odmulanie akwenu partiami. Zdaję sobie sprawę, że jest to sposób mniej komfortowy i bardziej kosztowny dla ZGK, ale w ten sposób uratujemy cały ekosystem zalewu.
+ Rozumiem, że na ten system składają się żyjące w zalewie ryby. Jakie?
- Żyje tutaj płoć, wzdręga, leszcz, karaś, karp, szczupak, sandacz, sum, okoń, są też węgorze. Ale środowisko wodne, to nie tylko ryby. To przecież dziesiątki gatunków niewielkich żyjątek wodnych, które stanowią naturalne pożywienie dla ryb. To wreszcie rosnąca w wodzie roślinność. Ten cały, tworzący się latami ekosystem zostanie zniszczony, jeśli przyjęta zostanie koncepcja całkowitego spuszczenia wody, podsuszenia zbiornika i wyczyszczenia dna za pomocą koparek i spychaczy.
+ Czy taki rodzaj prac brany jest pod uwagę?
- Niestety tak – odpowiada Jacek Łabuś, dyrektor biura Zarządu Okręgu PZW. – Właśnie dowiedziałem się od p. Mieczysława Kłęka z Zarządu Gospodarki Komunalnej, że jedna z firm, która miałaby zająć się bezpośrednio czyszczeniem zalewu, właśnie taki sposób uznała za najtańszy. Być może jest to sposób najtańszy, ale oznacza śmierć nowohuckiego akwenu. Oznacza także wyłączenie tego akwenu na kilka lat dla wędkujących. Po kilku latach, będzie to zupełnie inny zalew. Trzeba będzie czekać następne lata, aż woda znów ożyje. Przecież nie wpuścimy ryb do sterylnie czystego zbiornika. Bo trzeba by je było dokarmiać, tak jak w stawach hodowlanych, ponieważ naturalnego pokarmu by nie było..
- Pamiętam, jak kilkanaście lat temu czyszczono zbiornik w Zesławicach – dodaje Andrzej Wilk. – Ryby przerzucono do drugiego zbiornika, a z tego czyszczonego spuszczono wodę. Zanim cokolwiek tam zrobiono na jego dnie wyrosły młode drzewka. Zbiornik przez kilka lat był bez wody.
+ Dlaczego nie zajęto się tam odmulaniem od razu po spuszczeniu wody?
- Przecież dno takiego zbiornika przesiąknięte jest wodą, a trudno ustawić koparkę w mule. Dno musi obeschnąć, a to trwa niekiedy rok, a nawet dłużej. Oczywiście, gdyby tę samą technikę zastosowano wobec nowohuckiego zalewu trzeba by rybę odłowić. Takie odłowienie zawsze kończy się tym, że połowa odławianej i przerzucanej - na przykład do któregoś ze zbiorników w Przylasku Rusieckim – ryby, ginie. Masowo zginie także narybek płoci czy leszcza, który w zalewie w sposób naturalny się wyciera. Nie wyobrażam sobie także możliwości odłowienia za pomocą sieci żyjącego w zalewie węgorza. A poza tym, pozostaje sprawa zniszczenia całego wodnego ekosystemu. Mówiąc krótko i dosadnie - to będzie masakra dla tego środowiska. Nie wiem jak na to zareagują środowiska ekologiczne i obrońcy przyrody.
+ Czy istnieją inne metody oczyszczania akwenów, które nie są tak wyniszczające dla środowiska?
- Oczywiście – mówi Jacek Łabuś. – Istnieje na przykład metoda odsysania mułu. Ja wiem, że jest ona bardziej kosztowna. Ale coś za coś. Albo niszczymy środowisko, albo chronimy je i płacimy więcej. My dysponujemy dokładnymi mapami, na których zaznaczone są grubości mułu, więc łatwo ustawić te urządzenia tak, by– trochę na zasadzie odkurzacza – ten nagromadzony mul odsysały. A przy obniżonym lustrze wody, łatwo też usunąć to co w wodzie znalazło się dzięki chuliganom: ławki, kosze na śmieci, czy inne przedmioty. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że my jako Polski Związek Wędkarski nie jesteśmy właścicielami tego terenu. My tylko dbamy o właściwą gospodarkę rybacką akwenu. A właścicielem zarówno zalewu jak i jego otoczenia jest Gmina Kraków. I do niej należy ostateczna decyzja. Mówiąc brutalnie, jeśli Miasto by zadecydowało, że zalew należy zasypać, to także nie mielibyśmy nic do powiedzenia. Bo – powtarzam - teren nie jest naszą własnością. My tylko jesteśmy użytkownikami tej wody i dbamy, by była atrakcyjna zarówno dla wędkarzy jak i dla zwykłych mieszkańców.
- Proszę pamiętać – dodaje Andrzej Wilk - że nad zalewem łowią nie tylko emeryci, ale organizujemy tutaj wiele imprez dla różnych grup ludności. W czerwcu, z okazji Dnia Dziecka od lat organizujemy zawody wędkarskie dla dzieci i młodzieży. Organizujmy zawody dla niepełnosprawnych, dla samorządowców. Prowadzimy szkółkę wędkarską dla młodzieży. Na tym terenie skupia się wiele inicjatyw prospołecznych. Włącznie z Domem Wędkarza, który został – jako pierwszy w Polsce – wybudowany w czynie społecznym przez samych wędkarzy.
+ + +
Myślę, że zarówno dla czytelników jak i dla wędkarzy sprawa jest jasna. Teraz ruch należy do Urzędu Miasta. Czy gmina wybierze taki sposób oczyszczenia zbiornika, który będzie oznaczał jego biologiczną śmierć? Zobaczymy.
Jan L. FRANCZYK