JESIEŃ W ZIEMIAŃSKIM DWORZE
Dodane przez Administrator dnia 06/11/2021 08:57:48
Tegoroczna jesień, jak na razie, obfituje w dni pełne słońca. Oko cieszą również, przybrane w złoto i purpurę, krzewy oraz drzewa. Jednakże owa pora zwiastuje koniec lata, rozpoczynając okres oczekiwania na zimę.
Jesień to także czas wzmożonej pracy wiążącej się zarówno z porządkami, jak i z przygotowaniem zapasów na zimę. Co bardziej zapobiegliwe gospodynie przerabiają warzywa i owoce na domowe przetwory. Dzięki nim, nawet w najbardziej pochmurne czy mroźne dni, można przywołać smak minionego lata.
Dla mieszkańców ziemiańskiego dworu wczesna jesień stanowiła okres intensywnych prac. Wówczas we dworze trwały wytężone prace nad robieniem słodkich konfitur, soków, likworów oraz suszeniem owoców i warzyw. W sieni pachniało ziołami, które wieszano u sufitu, albo też rozkładano na stołach. Suszone rumianki, żywokosty lub mięta stanowiły ważny składnik domowej apteczki. Należy bowiem pamiętać, iż opieka medyczna w XIX i początkach XX wieku wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Na wsiach rzadko praktykowali lekarze, dlatego tak istotną kwestią była kuracja różnych przypadłości domowymi sposobami. Ziemianki, częstokrotnie posiadające znaczne umiejętności w dziedzinie medycznych porad, pomagały nie tylko chorym domownikom, ale także mieszkańcom wsi. Pomoc dworu miała szczególnie duże znaczenie w najbardziej zacofanych regionach. Tamtejsi mieszkańcy dworu organizowali opiekę nad chorymi włościanami, którzy bardzo rzadko mieli kontakt z oficjalną medycyną.
Na jesień przypadał także okres polowań. Ziemianie polowali nie tylko po to, aby uzupełnić zaopatrzenie spiżarni. Przede wszystkim myślistwo było nieodłącznym elementem ziemiańskiego życia, zaś polowania stanowiły ważne wydarzenie towarzyskie. Wówczas to bowiem urządzano nawet kilkudniowe łowy z nagonką, a ich uczestnikami byli sąsiedzi oraz przybyli goście, naturalnie z tego samego ziemiańskiego kręgu. Oczywiście jesienne łowy były poprzedzone kilkutygodniowymi przygotowaniami, w czasie których planowano szczegółowy program tego wydarzenia. Po zakończeniu polowania myśliwi udawali się do majątku gospodarza, gdzie czekała na ich suta uczta. Pani domu częstowała przybyłych wybornymi specjałami z dworskiej spiżarni. Po uroczystej kolacji odbywał się równie uroczysty bal myśliwski.
Kiedy jesienne prace ustały następował nieco spokojniejszy okres. Życie przenosiło się pod salonowe kominki, gdzie muzykowano, szydełkowano, czytano czy dyskutowano. W długie jesienne wieczory, kiedy bardzo szybko zapadał mrok, ze szczególnym zaciekawieniem słuchano opowieści o bohaterach narodowych lub rodzinnych oraz gawęd o narodowowyzwoleńczych walkach. Owe historie najczęściej snuli dziadkowie albo przybyli do dworu goście. Częstokrotnie towarzyszyły im śpiewy patriotycznych i ludowych pieśni. Tego rodzaju spotkania były doskonałą okazją zarówno do zintegrowania rodziny, jak i do „zabicia” jesienno-zimowej nudy. Poza tym uczyły zamieszkałe w dworze dzieci poszanowania tradycji i zarazem umacniały poczucie przynależności do uprzywilejowanej warstwy ziemiańskiej.
Jesień była zatem dla mieszkańców dworu okresem obfitującym w wiele wydarzeń. Z jednej strony upływała na typowo kuchennych pracach, wiążących się z przygotowywaniem przetworów. Z drugiej strony ziemianie starali się urozmaicić monotonię jesiennych miesięcy spotkaniami towarzyskimi, łowami oraz balami. W taki oto sposób upływały kolejne, coraz chłodniejsze dni. Spokojny odpoczynek ostatnich, leniwych jesiennych chwil również miał dobiec końca, nadchodziła bowiem zima, a wraz z nią dwór ożywiał się na nowo.
Anna Kolasa


Branicki dwór w jesiennych barwach.
Fot. Małgorzata Byrska-Fudali