9 czerwca 2019 r. minie 40 lat od pamiętnego dnia, w którym... JAN PAWEŁ II PRZYBYŁ DO MOGIŁY
Dodane przez Administrator dnia 07/06/2019 20:12:21
W najbliższą niedzielę minie 40 lat od pamiętnego dnia, gdy papież Polak, Jan Paweł II przybył do Sanktuarium Krzyża Świętego w Mogile. 40 lat minie od dnia, gdy przybył do Nowej Huty, z którą związany był jako krakowski biskup i metropolita. Wielu starszych mieszkańców tej dzielnicy pamięta ten dzień doskonale. Bo był to naprawdę dzień historyczny – papież przybył do miasta, które w swoich założeniach miało być miastem bez kościołów, miało być miastem bez Boga.
Władze komunistyczne miały wyraźny kłopot z papieską pielgrzymką do Polski. Z jednej strony trudno było ignorować znaczenie papieża i Watykanu w światowej polityce, trudno było też ignorować entuzjazm Polaków, a z drugiej strony trzeba było zachować socjalistyczne pryncypia i mieć na uwadze ewentualne reakcje Moskwy. To dlatego ówczesny przekaz telewizji z papieskiej pielgrzymki ograniczał się do pokazywania ludzi starszych i sióstr zakonnych przybyłych na spotkania z papieżem. To dlatego unikano pokazywania zgromadzonych tłumów. To dlatego na stadionie „Hutnika”, gdzie wylądował helikopter z Janem Pawłem II, papieża nie przywitał nikt ani z władz Nowej Huty ani z kombinatu. To dlatego w lokalnym Głosie Nowej Huty nie ukazała się żadna wzmianka o pobycie papieża w Mogile. Po latach, z niedowierzaniem przeglądałem rocznik Głosu Nowej Huty z roku 1979, kilka numerów przed i kilka numerów po pielgrzymce – nie znalazłem ani jednego zdania na jej temat. Nie podejrzewam o złą wolę dziennikarzy ówczesnego Głosu. Po prostu taka była decyzja władz komunistycznych i cenzury. Obszerna relacja z papieskiej pielgrzymki do Mogiły znalazła się za to w drugim numerze „Krzyża Nowohuckiego”, pisma wydawanego nielegalnie przez Chrześcijańską Wspólnotę Ludzi Pracy, poza zasięgiem cenzury.
W tekście zatytułowanym „Jan Paweł II w Sanktuarium Cudownego Krzyża w Mogile” pisałem:
„9 czerwca – już od wczesnych godzin rannych można zobaczyć grupy ludzi zdążających w kierunku bazyliki oo. Cystersów w Mogile, pragnących zawczasu zaleźć dogodne miejsce, z którego mogliby widzieć swojego Papieża. To nic, że Ojciec św. ma przybyć dopiero za kilka godzin – grupki pielgrzymów przybyłych do Mogiły widziało się już poprzedniego dnia wieczorem. Dzień niby jak wiele innych – roboczy, ale zarazem jakiś świąteczny. Ten szczególny, niepowtarzalny, podniosły nastrój widoczny jest w całym mieście. W przystrojonych oknach, w których można spotkać dosłownie wszystko, co może stanowić wyraz radości i hołdu składanego tak niedawnemu Arcybiskupowi z Krakowa, a dzisiaj temu, któremu Chrystus powierzył opiekę nad całym swoim Kościołem; od skromnych ołtarzyków, naklejonych gdzieniegdzie herbów i flag papieskich aż po okazałe dywany z przymocowanym do nich portretem Papieża, okolonym choinkowymi światełkami. Ulicą jak zwykle przejeżdżają samochody, ale wiele z nich z biało-żółtą wstążką lub chorągiewką przyczepioną do anteny. (…)
O ósmej udaję się do klasztoru. Mijam wzniesioną na ulicy, naprzeciw zabytkowego drewnianego kościółka św. Bartłomieja bramę, a raczej łuk triumfalny, z napisem: „Witaj w Sanktuarium”. Ludzi z minuty na minutę coraz więcej. Porządkowi udają się na wyznaczone wcześniej stanowiska. Podjeżdżają kolejne karetki pogotowia ratunkowego ze służbą medyczną. Cały teren klasztoru i przylegająca doń ulica toną w kwiatach. O dziewiątej zaczynają napływać dziennikarze. Coraz więcej sutann i habitów: białych, brązowych, czarnych. Plac i przyklasztorny ogród, gdzie zostało usytuowane olbrzymie podium wypełniają się wiernymi. Bazylika zamknięta, jej otwarcie – ze względów bezpieczeństwa - ma nastąpić bezpośrednio przed wejściem do niej Ojca świętego. Przybywa, w kolorowych, krakowskich strojach pielgrzymka Polonii z Chicago – informuje o tym, niesiony przez nich stosowny transparent, który trzymany wysoko jest z daleka doskonale widoczny. Przybywają kardynałowie i księża biskupi (…).
Około 11.40 ożywienie tłumu przechodzi w szalony entuzjazm – niemilknące brawa, śpiewy, owacje i jakże częste dzisiaj łzy radości. Nad nowohuckim niebem pojawiły się helikoptery. To w jednym z nich leci oczekiwany przez wszystkich Ojciec święty. (…)
Nareszcie. Poprzedzany kolumną samochodów telewizji, ochrony rządowej i papieskiej ukazuje się znany już wszystkim biały „star”, a w nim… Ojciec św. Jan Paweł II. Następuje krótka, choć dla witających niezapomniana ceremonia powitania i Ojciec św., błogosławiąc wszystkich, uśmiechnięty przechodzi przez bramę aby wsiąść do mniejszego, specjalnie na tę okazję przygotowanego otwartego samochodu. Objeżdża nim wokół przyklasztornego ogrodu i wchodzi na podium, gdzie na centralnym miejscu swoi papieski fotel, a za nim duży obraz przedstawiający Mogilski Wizerunek Ukrzyżowanego”.
Jan Paweł II mówił wówczas do zgromadzonych pielgrzymów: „Oto jestem znowu przy tym krzyżu, do którego tak często pielgrzymowałem – przy krzyżu pozostawionym nam wszystkim jako najdroższa relikwia naszego Odkupiciela.
Kiedy w pobliżu Krakowa powstawała Nowa Huta – olbrzymi kombinat przemysłowy oraz nowe wielkie miasto: nowy Kraków – może nie uświadamiano sobie, że powstaje ono przy tym krzyżu. Przy tej relikwii, którą wraz z prastarym opactwem cysterskim odziedziczyliśmy po czasach piastowskich. (…)
Wspólnie pielgrzymujemy do krzyża Pańskiego, od niego bowiem rozpoczął się nowy czas w dziejach człowieka. Jest to czas Łaski – czas Zbawienia. Poprzez krzyż człowiek zobaczył na nowo perspektywę swojego losu, swego na ziemi bytowania. Zobaczył jak bardzo umiłował go Bóg. Zobaczył i stale widzi w świetle wiary, jak wielka jest jego własna wartość. Nauczył się człowiek swoją godność mierzyć miarą tek Ofiary, jaką dla jego zbawienia złożył Bóg ze swojego Syna: tak Bóg umiłował świat, że Syna swojego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (por. J 3, 16).
I chociaż zmieniają się czasy, chociaż na miejscu dawnych podkrakowskich pól stanął ten potężny kombinat, chociaż żyjemy w epoce zawrotnego rozwoju wiedzy o świecie materialnym i takiego też rozwoju techniki, ta podstawowa prawda ożyciu ducha ludzkiego, która wyraża się poprzez krzyż, nie odchodzi w przeszłość, nie dezaktualizuje się, nie staje się wczorajsza. Dzieje Nowej Huty są także napisane poprzez krzyż – naprzód poprzez ten stary, mogilski, odziedziczony tutaj po stuleciach – a potem poprzez inny, nowy…, który postawiono niedaleko stąd.
Tam gdzie stawia się krzyż, powstaje znak, że dotarła już Dobra Nowina o zbawieniu człowieka przez Miłość. Tam, gdzie stawia się krzyż, powstaje znak, że rozpoczyna się ewangelizacja. Niegdyś ojcowie nasi na różnych miejscach polskiej ziemi stawiali krzyże na znak, że dotarła już do nich Ewangelia, że rozpoczęła się ewangelizacja – i że trwa nienaruszona. Z tą myślą postawiono też ów pierwszy krzyż w podkrakowskiej Mogile – w pobliżu Starej Huty. Kiedy postawiono opodal tego miejsca nowy, drewniany krzyż, było to już w okresie Millenium. Otrzymaliśmy znak, że na progu nowego tysiąclecia – w ten nowe czasy i nowe warunki wchodzi na nowo Ewangelia. Że rozpoczęła się nowa ewangelizacja, jak gdyby druga, a przecież ta sama co pierwsza. Krzyż trwa, choć zmienia się świat.
Dziękujemy dzisiaj przy krzyżu mogilskim, a zarazem przy krzyżu nowohuckim za ten nowy początek ewangelizacji, który tutaj się dokonał. I prosimy wszyscy, ażeby był tak samo owocny – owszem, jeszcze bardziej owocny, jak pierwszy. (…)
Ów nowy krzyż pojawił się wówczas, gdy na teren dawnych podkrakowskich wsi, który stał się terenem Nowej Huty, przybyli nowi ludzie, którzy mieli tu rozpocząć nową pracę. Przed tym pracowano tutaj ciężko, pracowano na roli, a ziemia była urodzajna – więc pracowano ochotnie. Od kilkudziesięciu lat rozpoczął się przemysł: wielki przemysł, ciężki przemysł. I ludzie, którzy tu przyszli – z różnych stron – przyszli do pracy w przemyśle. Hutnicy. To oni właśnie przynieśli z sobą ten nowy krzyż. To oni go postawili - na znak, że będą budować nowy kościół, na terenie dawnej miejscowości Bieńczyce.
Miałem szczęście, jak Wasz arcybiskup i kardynał, nie tylko wbić pierwszą łopatę pod wykop tego kościoła, ale także poświęcić go i konsekrować w 1977 r., który narodził się z nowego krzyża. Ten kościół narodził się też z nowej pracy. Ośmielę się powiedzieć, że narodził się z Nowej Huty. My wszyscy bowiem wiemy, że w pracę człowieka jest głęboko wpisana tajemnica krzyża, jest wpisane prawo krzyża. Czyż nie na pracy ludzkiej spełniają się słowa Stworzyciela, wypowiedziane po upadku człowieka: „W pocie czoła będziesz pożywał twój chleb”? (por. Rdz 3, 19). Czy to będzie ta stara praca na ziemi, która rodzi pszenicę, ale może też rodzić „ciernie i osty” - czy to będzie ta nowa praca przy wysokich piecach, w nowej hucie – zawsze dokonuje się ona „w pocie czoła”. Jest wpisane w pracę ludzką prawo krzyża. W pocie czoła pracował rolnik. I w pocie czoła – w straszliwym, śmiertelnym pocie – kona na krzyżu Chrystus.
Nie można oddzielić krzyża od ludzkiej pracy. Nie można oddzielić Chrystusa od ludzkiej pracy. To właśnie potwierdziło się tutaj w Nowej Hucie. I to był ten nowy początek ewangelizacji na początku nowego tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce. Ten nowy początek przeżywaliśmy razem. I ja zabrałem to z sobą z Krakowa do Rzymu jako relikwię”.
Słowa Jana Pawła II wielokrotnie przerywane były spontanicznymi oklaskami. Także wtedy, gdy tutaj, w Mogile, w Nowej Hucie podkreślał szczególną godność człowieka i godność pracy. Gdy mówił: „Współczesna bowiem problematyka ludzkiej pracy (czy zresztą tylko współczesna?) ostatecznie sprowadza się – niech mi to darują wszyscy specjaliści – nie do techniki i nawet nie do ekonomii, ale do jednej podstawowej kategorii: jest to kategoria godności pracy – czyli godności człowieka. I ekonomia, i technika, i tyle innych specjalizacji czy dyscyplin swoją rację bytu czerpią z tej jednej podstawowej kategorii. Jeśli nie czerpią jej stąd, jeśli kształtują się poza godnością ludzkiej pracy, poza godnością człowieka pracy, są błędne, a mogą być nawet szkodliwe, jeśli są przeciw człowiekowi”.
Zważając na te słowa papieża nikogo w Polsce nie dziwiło, że rok później, strajkujący robotnicy Wybrzeża na bramie Stoczni Gdańskiej, zawiesili portret Jana Pawła II.
Jan L. FRANCZYK


Fot. Jan Zych