Pleszowski kapłan z epoki kamienia
Dodane przez Administrator dnia 10/11/2017 22:39:59
Badania archeologiczne dostarczają wielu artefaktów, dotyczących życia i wierzeń naszych przodków. Niejednokrotnie zadziwiają one nawet samych odkrywców. Tak zdarzyło się właśnie w Pleszowie w latach siedemdziesiątych XX wieku.
Nowohucki Oddział Muzeum Archeologicznego w Krakowie badania wykopaliskowe w Pleszowie prowadził od pierwszej połowy lat pięćdziesiątych. W roku 1976 był to dwudziesty czwarty sezon badań w tym miejscu. Wykopy, zlokalizowane na skraju terasy nadzalewowej, przez wiele lat dostarczały cały ogrom materiałów zabytkowych z różnych epok. Odkopano między innymi ślady po pradawnych osadach, groby ludzi tam zamieszkujących. Gdy więc natrafiono na kolejne pochówki z okresu neolitu (młodszej epoki kamienia), nie wywołało to zaskoczenia wśród badaczy. Jednak jeden z nich wydawał się być inny od pozostałych. Grób ten, wraz z wyposażeniem oznaczono jako obiekt 1325. Na podstawie odkopanego w nim wyposażenia wydatowano go na okres neolitu (ok. 5500-2400 p.n.e.) a dokładnie jako należącego do tzw. kultury lendzielskiej. Wykonano odpowiednią dokumentację, a kości zabrano do dalszych badań gabinetowych. Jak wyglądał ten pochówek? Szkielet został odkryty na głębokości 155 cm, pod powierzchnią ziemi, w jamie grobowej o wymiarach 140x70 cm. Zmarły leżał w pozycji skurczonej, na lewy boku. Obie dłonie miał ułożone w okolicach brody. Głowa spoczywała na odwróconej glinianej misie na pustej nóżce. Lewa dłoń oparta była na podobnym naczyniu. Na wysokości pasa położono lub zmarły miał przytroczoną amforkę. Obok niej znajdowało się czworoboczne naczynie o utrąconych nóżkach, nazywane przez badaczy dziejów „ołtarzykiem” oraz wiór krzemienny (półprodukt do wyrobu narzędzia). Przy kolanach położono siekierkę kamienną i narzędzie krzemienne (tzw. drapacz) bez śladów użytkowania. Sensacyjnego odkrycia dokonano jednak pod mikroskopem. Okazało się, że na misach na pustej nóżce znaleziono ślady ochry, czyli zwietrzeliny skalnej lub gleby z dużą zawartością żelaza. Ma ona z reguły barwę od żółtej do brązowej. Podgrzana natomiast do temperatury powyżej 200 °C nabiera barwy czerwonej z odcieniami. Podobny związek znaleziono na kamiennej siekierce. Wydaje się, że cały zmarły mógł być posypany ochrą. Zwyczaj taki praktykowany był od czasów człowieka neandertalskiego oraz w wielu kulturach neolitycznych (także na ziemiach polskich). Przez niektórych badaczy jest rozumiany jako powrót do życia po śmierci. Ochrą niekiedy pokrywano ciała tancerzy podczas obrzędów, oraz malowano naczynia.
Ołtarzyki wykonane z gliny mają szerokie analogie kulturowe. Znajdowane są licznie na Bałkanach, Węgrzech i Słowacji. Nie wszystkie mają kształt czworoboczny. Część z nich posiada jedynie trzy nóżki. Nazwa „ołtarzyki” przylgnęła do nich na podstawie, podobnych pod względem kształtu i funkcji, znalezisk z Krety. Niektórzy odkrywcy nazywają je także podstawkami pod jedzenie. Na terenie Bułgarii określane są też jako lampki, a ich miskowate zagłębienie to miejsce, w którym paliła się jakaś substancja (prawdopodobnie tłuszcz). W Pleszowie znaleziono wiele fragmentów takich przedmiotów. Były wśród nich zarówno nóżki jak i fragmenty miskowatej góry. Ludność, której przedstawicielem był mężczyzna z grobu 1325, w swoim inwentarzu, odkrytym na pobliskiej osadzie, posiadała także liczne figurki ludzkie (osób dorosłych) wykonane z gliny (zachowane we fragmentach). Prawdopodobnie mógł istnieć wówczas jakiś kult, którego w części duchowej nie poznamy nigdy, a po którym pozostały materialne znaki w postaci przedmiotów grobowych obsypanych ochrą i połamane figurki.
Odkryty w Pleszowie grób z „ołtarzykiem” jest tak ważny dla poznania wierzeń naszych poprzedników. Spoczywać w nim mógł kapłan nieznanej religii, któremu w podróż w zaświaty dano bogate wyposażenie złożone z przedmiotów codziennego użytku oraz obiektu służącego celom kultowym.
Janusz Bober


Pleszowskie ołtarzyki.
Fot. autor