PROZAICZNY DETAL W NIEZWYKŁEJ ODSŁONIE
Dodane przez Administrator dnia 06/03/2016 17:30:21
Gargulec, garłacz, plwacz, pluwacz i wreszcie rzygacz – pod tymi dziwnie brzmiącymi nazwami kryje się całkiem prozaiczny, znany niemal każdemu architektoniczny detal. Jest nim dekoracyjne, często rzeźbiarsko ukształtowane, wystające poza mur zakończenie rynny dachowej. Spełnia ono bardzo ważną funkcję, bowiem odprowadza wodę deszczową jak najdalej od ściany budynku, tym samym chroniąc go przed zniszczeniem. A zatem rzygacze nazwę swą zawdzięczają pełnionej przez nie roli, polegającej na wypluwaniu nadmiaru wody.


Fot. Anna Piwowarczyk
Treść rozszerzona
Elementy konstrukcyjne tego typu znane były już w starożytności – stosowali je w budownictwie zarówno Grecy jak i Egipcjanie. Niemniej jednak rzygacze rozpowszechniły się w średniowieczu, stając się niezbędnym detalem architektury. Zwieńczenia rynien zachwycały swym wysublimowanym kształtem a ich efektowne formy można było podziwiać m.in. na katedralnych ścianach. Przybierające kształty lwów, skrzydlatych smoków i innych fantastycznych stworzeń miały również drugie zadanie polegające na odstraszaniu złowrogich, nieprzyjacielskich sił. Zgodnie z ówczesnym przekonaniem szkaradne wizerunki mogły płoszyć demony. Stąd też wiele rzygaczy posiadało groteskową wręcz postać – od zniekształconych ludzkich sylwetek po wydłużone zwierzęce pyski.
W kolejnych epokach nie zrezygnowano z tego inżynieryjnego rozwiązania. Dzięki niezwykle dekoracyjnym rzygaczom, renesansowe budowle nabrały szczególnego charakteru. W Polsce stały się ozdobą m.in.: zamku na Wawelu. Przepiękne, o unikatowej formie rzygacze znajdują się również w Gdańsku. Ich wyjątkowość polega na fakcie, że umieszczano je nie u podstawy dachu lecz na przedprożach, poprzedzając je dodatkowym odcinkiem kamiennej rynny. Z czasem kamienne rzygacze ustąpiły miejsca ich blaszanym odpowiednikom. Choć, podobnie jak przed wiekami, ich zadanie nadal polega na odprowadzaniu nadmiaru wody, to niestety utraciły one wiele ze swego pierwotnego uroku. Dzisiejszym rzygaczom daleko do ich poprzedników, nie mają one już bowiem tak kunsztownej postaci jak średniowieczne czy renesansowe gargulce.
Ten oryginalny szczegół architektury nie zawsze jest umieszczony na pierwszym planie. Często, aby go zobaczyć, należy podnieść wzrok do góry, wypatrując go w najwyższych partiach budowli. Tak też jest w przypadku renesansowego dworu obronnego mieszczącego się w Branicach. Przypominający wieżę budynek posiada rzygacz w niezwykłej formie. Kształtem swym nie nawiązuje on do żadnej nieurodziwej maszkary, groźnego lwa czy tajemniczego smoka. Dworski rzygacz do złudzenia przypomina lufę armaty. Tym samym doskonale wpisuje się w klimat obronności niniejszego budynku. Albowiem przeznaczeniem renesansowej rezydencji w Branicach było zapewnienie bezpieczeństwa jej mieszkańcom.
Zwiedzający często zastanawiają się nad sensem umieszczenia rzygacza w tym dworze. Wszakże nie wieńczy on murów budowli lecz wystaje z jednej ze ścian. Jednakże jego obecność jest jak najbardziej pożądana. Otóż dach budynku, mimo, iż na pierwszy rzut oka wydaje się być płaski, w rzeczywistości jest wklęsły, a jego podniesione boki osłania attyka z arkadami. Jego połacie są nachylone do środka a u ich styku mieści się niecka, z której poprzez rynnę odprowadzana jest woda deszczowa. Siłą rzeczy zwieńczenie rynny musi więc wystawać ze ściany. Wypływająca woda w ten sposób znajduje swe ujście i nie brudząc ścian spływa do niewielkiego, stojącego u podnóża budynku, murowanego zbiornika. Stąd też właśnie taka forma rzygacza w kształcie lufy armatniej jest w tym przypadku najbardziej pożądana.
Niewielki w swej bryle wieżowy dwór w Branicach zaskakuje oryginalnymi rozwiązaniami architektonicznymi. I choć mogło by się wydawać, że powiedziane zostało o nim już wszystko, to wciąż budzi ciekawość, będąc wdzięcznym tematem wielu dociekań, pytań i wątpliwości ze strony odwiedzających go turystów.
Anna Kolasa