Kajakiem… po Dłubni
Dodane przez Administrator dnia 02/08/2015 21:08:16
To był niecodzienny widok, Marcin Pawlik – podróżnik z zamiłowania, nowohucianin z urodzenia, poszukiwacz przygód, oraz właściciel Biura Podróży Ecotravel postanowił pokonać Dłubnię kajakiem. Jak sam mówi, okazało się, że nawet w samym sercu miasta można przeżyć prawdziwą wodną przygodę. Może rozmowa z nim kogoś z was zachęci by spróbować…
+ Co cię podkusiło żeby spływać Dłubnią?
Marcin Pawlik: Na pomysł wpadłem wiosną tego roku... i chyba głownie przez ciekawość. Chciałem sprawdzić czy to w ogóle możliwe dla takiego przeciętnego laika kajakowego jakim jestem.
+ Jaki dystans pokonałeś?
- Całkowity dystans wyniósł 7 km od ul. Kocmyrzowskiej do Mostu Wandy - 5 km Dłubnią i 2 km Wisłą - co zajęło mi dokładnie 2 godziny i 9 minut.
+ Czy to był twój pierwszy raz z kajakiem?
- Oczywiście, że nie ale biorąc pod uwagę kiedy ostatni raz płynąłem kajakiem - a było to dobre kilkanaście lat temu na Czarnej Hańczy - to można przyjąć, że było to prawie jak pierwszy raz i to choćby ze względu na to, że przez te wszystkie lata zmieniły się same kajaki - nie są już szerokie i ciężkie a lekkie i zdecydowanie węższe (czyt. wywrotne).
+ A z Dłubnią?
- To był mój pierwszy raz z tą rzeką.
+ I jak było?
Zaskakująco! Starałem się dowiedzieć jakie mnie czekają przeszkody i trudności, dzień przed spływem zrobiłem spacer na jednym odcinku ale nie wiedziałem co mnie tak naprawdę czeka. Musiałem się przygotować na wszystko... i później okazało się, że zaliczyłem wszystko co było możliwe na spływie - przeciąganie, przenoszenie, wywrotki, bystrzyny... prawdziwa przygoda. Na całej trasie towarzyszył mi brat Michał, który asekurował mnie przez cały spływ no i miałem wiernych kibiców, którzy czekali na mnie przy moście przy Alei Solidarności – Ola (żona) z dziećmi , kuzyn z rodziną i koledzy – to było bardzo miłe!  Sama Dłubnia jest wyjątkowo dzika – meandruje by zaraz zamienić się w wyjątkowo szybką górską rzekę, porastają ją drzewa i wysokie trawy, wypłoszone ryby uciekają a błękitne zimorodki niczym błyskawice przelatywały mi co chwila przed kajakiem.  Jedynie tam gdzie przepływa w sąsiedztwie domów czy ogródków działkowych widać jak jest zanieczyszczona a raczej zaśmiecona. Miejscami strasznie. I to jest największy mankament naszej nowohuckiej rzeki choć i z drugiej strony jej największy atut – Dłubnia jest zaniedbana.
+ Jak kajak dotransportowałeś na start?
- Kajak wynająłem z wypożyczalni, która również zapewniła mi transport kajaka na miejsce startu i odbiór na mecie.
+ Czy to powtórzysz?
- Oczywiście, kto wie czy nie w sierpniu jeśli tylko pogoda będzie sprzyjać.
+ Czy polecasz?
- Jak najbardziej. Dłubnia jest spławna a przynajmniej w jej części od Zalewu Nowohuckiego - oczywiście na trasie jest kilka przeszkód (zwalone drzewa, zatory itp.) ale nie są one do niepokonania.
+ I czy, jako właściciel Ecotravel, myślisz o organizacji spływów Dłubnią?
- Oczywiście, że tak. Jeśli tylko będą chętni czemu nie? Wydaje mi się, że wszyscy o Dłubni zapomnieli a drzemie w niej potencjał - nie jest rzeką trudną do spływu i potrafi być ciekawa. Czas chyba sobie o niej przypomnieć i choć aby udostępnić Dłubnię dla większej ilości chętnych do spływu trzeba by trochę ją posprzątać to jednak nie wymaga to jakiś wielkich prac a jedynie odrobinę pielęgnacji i zadbania a wówczas wszyscy będziemy mogli się nią cieszyć.
Mam wobec tego nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli wspólnie spłynąć Dłubnią, może nawet ta propozycja na stałe zagości w ofercie Ecotravel. Marcin zapowiada, że w sierpniu zorganizuje spływ dla znajomych, to otwarta propozycja zaprasza wszystkich chętnych. Jak mówi w razie dużej grupy zorganizuje kilka terminów. Ja chyba się skuszę. A Wy?
+ Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na wodzie!
Agnieszka Łoś