[2009.05.14] Z czym do Europy?
Dodane przez Administrator dnia 14/05/2009 15:38:44
W zeszłą niedzielę Platforma Obywatelska rozpoczęła w Krakowie kampanię przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Z tej okazji było dużo baloników, kwiatów i uśmiechów, ale bardzo mało konkretów na temat polskiej polityki zagranicznej. A w tej dziedzinie rząd Tuska nie bardzo ma się czym chwalić.
W ciągu jednego roku nie łatwo było odnieść tak wiele porażek. Może przynajmniej kilka z nich warto przypomnieć? Zaczęło się od targów EXPO, które Wrocław miał szansę urządzić w 2012 roku. Rząd nie poparł tego pomysłu, ponieważ Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, uchodził wówczas za ewentualnego kandydata w wyborach prezydenckich. Tusk nie chciał poprzeć rywala i targi przeszły nam koło nosa, a tym samym cała Polska straciła okazję, znacznie większą niż zawody piłkarskie. W rewanżu dziś Dutkiewicz popiera krakowianina prof. Ryszarda Legutkę, który z listy PiS na Dolnym Śląsku kandyduje do Europarlamentu.
Rząd skutecznie zaprzepaścił szansę, by nasze spory z Rosją przenieść ze stosunków dwustronnych na problem całej Unii Europejskiej. Tusk pojechał do Moskwy, dał się Putinowi poklepać po ramieniu i zyskał na tym zgodę Rosji na eksport paru TIR-ów mięsa. Ale teraz nikt już w Zachodniej Europie nie zamierza nas wspierać w sprawie gazociągu północnego, który Niemcy zamierzają budować z Rosją, omijając Polskę. Tusk wybrał też mizerne kontakty z Rosją kosztem dobrych stosunków z Ukrainą, która jest naszym najważniejszych partnerem na wschodzie.
Gdy niedawno w Londynie odbywał się Światowy Szczyt Gospodarczy, tzw. G-20, czyli spotkanie państw odgrywających ważną rolę w gospodarce świata, Polska nawet nie została zaproszona jako obserwator, podczas gdy do Londynu pojechały np. delegacje Wietnamu czy Nigerii. Tym samym Polska, także w Europie, zaliczana jest do państw o drugorzędnym znaczeniu. Ale kogo to obchodzi w Platformie?
Przez kilka miesięcy Tusk zapewniał, że minister Sikorski zostanie szefem NATO. Oczywiście, okazało się, że nie było na to żadnych szans. Teraz premier przekonuje, że Buzek, eurodeputowany z PO, zostanie przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Okazuje się jednak, że jego szanse są również bardzo mizerne. W tej sytuacji Platforma lansuje Cimoszewicza, jednego z liderów postkomunistów, na szefa Rady Europy, co jest politycznym skandalem i prowadzi do wzmocnienia skrajnej lewicy w instytucjach europejskich.
Największą jednak porażką Platformy jest likwidacja polskich stoczni, dokonywana na polecenie Unii Europejskiej dokładnie w tym samym czasie, gdy bogate państwa Unii wspierają nie tylko swój przemysł, ale także swoje banki. Na likwidacji polskich stoczni skorzystają Francja czy Niemcy, a Polska zostanie z rosnącym bezrobociem i bogacącymi się na wyprzedaży stoczniowego majątku cwaniakami.
Brak programu walki z kryzysem, likwidacja polskiego przemysłu stoczniowego i zbrojeniowego, oszczędności na wojsku i policji – to sukcesy rządu Platformy. Trzeba mieć dużo tupetu, aby w tej sytuacji zachwalać swoich kandydatów do Parlamentu Europejskiego.
Ryszard Terlecki