[2009.02.26] WIOSENNE JAZIE
Dodane przez Administrator dnia 26/02/2009 13:58:54
Jaź, po łacinie nazywa się Leuciscus idus. Dlaczego właśnie idus? Pewno od starorzymskich id, które wypadały trzynastego bądź piętnastego każdego miesiąca. Najbardziej znane idy, to dzień 15 marca 44 roku przed Chrystusem, kiedy zginął Juliusz Cezar. To słynne marcowe idy.
Ichtiolodzy nie bez powodu nadali jaziowi takie a nie inne miano. Od dawna wiadomo, że na jazie najlepiej zasadzić się w drugiej połowie marca. Wcześniej, co najwyżej, można zapolować na płocie czy jelce. Pierwsza wiosenna eksplozja ciepła, która najczęściej zdarza się właśnie w drugiej połowie tego miesiąca, przyprowadza do brzegu setki jazi. Bywa, że spore jazie zapędzają się na kilkunastocentymetrowe płycizny, pod warunkiem, że na brzegu panuje idealna cisza. Bo jaź jest rybą wyjątkowo nieufną i ostrożną. Byle szmer potrafi przepędzić takie stado, i trzeba sporo czasu, by ryby wróciły w to samo miejsce. Jazie, to nie okonie, które potrafią płynąć za ciągniętym na haczyku pobratymcem, patrząc z zainteresowaniem, co też się z nim dzieje.
Wiosną dorodne jazie znaleźć można nie tylko w dużych i średnich rzekach, ale przede wszystkich w ich niewielkich dopływach. To w takich niewielkich rzeczkach i strumieniach woda ociepla się szybciej. Niewielkie stada jazi wchodzą do małych rzek już podczas pierwszego marcowego ocieplenia. Większość wiosennych jazi trzyma się blisko brzegu, wychodzi na zalewiska. To w takich miejscach, z zatopionej ściółki, z zalanej ziemi, woda wypłukuje różnorakie stworzenia: pędraki, larwy, dorosłe zimujące owady, zasklepione jeszcze ślimaki, poczwarki i prawdziwy wiosenny rarytas – dżdżownice. Te wszystkie smakowitości niesione wodą, mogą przepływać wręcz koło rybiego pyska. Wystarczy jedynie przyczaić się, odwrócić głowę w stronę nurtu, i w odpowiedniej chwili wyskoczyć z rozdziawioną paszczą. Smakołyki same wpadają do gęby. Te potopione lądowe stworzenia są najbardziej obfitym źródłem białka dla szykujących się do tarła ryb.
I właśnie w tych przybrzeżnych rejonach trzeba szukać wiosennego jazia. Ryby często mylonej z płocią. Nawet do czasopism wędkarskich trafiają zgłoszenia rekordowych płoci, które w rzeczywistości okazują się dorodnymi jaziami. Ja oba gatunki rozpoznaję przede wszystkim po oczach. Pomarańczowe akcenty w tęczówce miewa tylko płotka. Jaź na otaczającą rzeczywistość patrzy oczami chłodnymi, szarymi, czasami lekko zażółconymi. Poza tym jaź ma mocniejszą budowę, jest mniej wygrzbiecony od płci, ale za to bardziej masywny. I takich masywnych jazi życzę wszystkim na wiosnę.
Jakub Kleń