[2005.10.21] Mąż Boży
Dodane przez Administrator dnia 20/10/2005 21:03:00
W zasadzie każdy wiedział, że tegoroczny, piąty już Dzień Papieski, będzie wyjątkowy. Także dlatego, że po raz pierwszy przeżywany po śmierci Jana Pawła II. Jednocześnie, z miesiąca na miesiąc, coraz bardziej widoczna staje się wielkość tego Papieża znad Wisły. Miał rację jeden z amerykańskich teologów, twierdząc, że wielkość Jana Pawła II oraz jego znaczenie dla Kościoła i świata tak naprawdę docenimy dopiero za jakiś czas, gdy w pogłębionej refleksji pochylimy się nad dziełem, które pozostawił.
Arcybiskup Stanisław Dziwisz, wygłaszając w ostatnią niedzielę w bazylice Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach okolicznościową homilię, powiedział: „Papież z Polski definitywnie zakończył w dziejach papiestwa erę „papieża, więźnia Watykanu”, stając się Wielkim Misjonarzem świata”.
I ludzie kochali tego Misjonarza, gdziekolwiek się pojawił. Przekonałem się o tym w Chorwacji. W niewielkim miasteczku Blato, położonym w zachodniej części malowniczej wyspy Korčula, w pomieszczeniach tamtejszej placówki pocztowej, zobaczyłem powiększony do wielkości dużego plakatu znaczek wydany przez chorwacką pocztę. Jego bohaterem był Jan Paweł II – Ivan Pavao II – jak piszą i mówią Chorwaci. Znaczek w formie plakatu wisiał na głównej ścianie, na wprost wejścia. Notabene, w tym samym Blato, w specjalnej kaplicy, złożone zostało ciało s. Marii Petkovič, którą Papież znad Wisły beatyfikował w 2003 roku, gdy przybył z pielgrzymką do Dubrownika (bł. Maria Petkovič w Blato się urodziła i tutaj spędziła dzieciństwo). W portowej Vela Luce, leżącej na zachodnim skraju Korčuli, zajrzałem do agencji „Jadrolinija” –największego chorwackiego przedsiębiorstwa promowego. I znów na ścianie duże zdjęcie Jana Pawła II, tyle że tym razem na białym promie z widocznym napisem „Jadrolinija” na kadłubie. Bo właśnie „Jadrolinija” użyczała swych promów papieżowi, gdy ten odwiedzał Chorwację.
Zdjęcia papieża spotkałem także w domach Chorwatów. Zarówno w Dalmacji, jak i na północy kraju, koło Zagrzebia. Wszyscy – podobnie jak my, Polacy - mówili o nim: „nasz papież”.
Jan L. FRANCZYK