[2024.03.15] Rolnicy nie ustąpią
Dodane przez Administrator dnia 16/03/2024 09:36:17
Media i internet wciąż jeszcze roztrząsają temat manifestacji rolników 6 marca pod urzędem premiera i pod sejmem oraz awantur, do których tam doszło. Czy młodzi ludzie, którzy rzucali w policjantów kostką brukową i petardami, to byli rolnicy, czy może prowokatorzy, nasłani przez nowe władze? Policja użyła gazu i pałek, młodzi posługiwali się drzewcami flag, w kilku miejscach doszło do gwałtownych strać. W mediach krąży krótki filmik, na którym widać jak policjanci rzucają się na spokojnie stojącego demonstranta z polską flagą, rzucają go na ziemię i obezwładniają, depcząc przy okazji flagę. Kim byli „zadymiarze”, którzy starali się doprowadzić do starć, skąd pod sejmem wziął się zapas kostki, pozostawionej na ulicy, kim są osoby zatrzymane, którym prokuratura postawiła zarzuty? To są wciąż pytania, na które opinia publiczna nie otrzymała odpowiedzi.
Najłatwiej z jednej strony zrzucać winę na policję, że postępowała zbyt agresywnie, z drugiej na uczestników starć, określając ich jako chuliganów. Czy jednak policja nie dostaje jasnych rozkazów od swoich przełożonych, a ci od aktualnie rządzących polityków? Może komuś zależy na wywołaniu wrażenia, że pokojowe demonstracje są groźne dla porządku publicznego? Może ktoś chce znów rozpalić nienawiść między demonstrantami, a policją, żeby łatwiej manipulować przebiegiem kolejnych manifestacji? Pamiętamy prowokacje w czasie Marszów Niepodległości za rządów Platformy i PSL. Dziś rządzą ci sami ludzie i może znów używają tych samych metod.
Rolnicy mają rację, domagając się działań rządu, które powstrzymają napływ taniego zboża i innych produktów z Ukrainy oraz likwidacji nieodpowiedzialnych decyzji Unii Europejskiej, zmierzających do likwidacji większości gospodarstw rolnych. Od miesięcy blokują drogi i przejścia graniczne, manifestują w miastach, ale nie doszło dotąd do starć z policją. Komu zależy na zaognieniu sytuacji? Większość Polaków, także tych mieszkających w miastach, popiera słuszne żądania rolników. Może rząd chce zmienić nastroje i pokazać rolników jako awanturników, atakujących policję?
Tusk spotyka się z przedstawicielami rolników, ale tylko z tymi, których uznaje za łatwiejszych do uspokojenia paroma pustymi obietnicami. Inni nie są wpuszczani na te rzekome „konsultacje”. Po spotkaniach okazuje się, że żadnych konkretów nie było, Tusk zasłania się Unią i zapewnia, że będzie starł się złagodzić niekorzystne dla rolników decyzje Brukseli. Ale Tusk swoje umiarkowane zwycięstwo (Platforma dostała mniej głosów niż Prawo i Sprawiedliwość, a o utworzeniu rządu zadecydowały przystawki, które udawały „trzecią drogę”) zawdzięcza poparciu Brukseli i teraz musi spłacać zaciągnięty dług. Nie po to unijni i niemieccy politycy wstrzymywali pieniądze dla Polski aż do wyborów, żeby teraz Tusk okazał się niewdzięczny i nie poparł ich planów. Szczególnie obrzydliwą rolę odgrywa tu PSL, które za cenę stanowisk (w tym Kosiniak-Kamysz, który udaje ministra obrony) popiera szkodliwą dla wsi politykę rządu.
Tusk liczy, że za parę tygodni rozpoczną się prace polowe i rolnicy zrezygnują z protestów. Żeby się nie przeliczył! Praca rolnika ma sens, gdy jest opłacalna i wystarcza na utrzymanie rodziny. Gdy tak nie jest, pozostaje tylko stanowczy protest. Minister Siekierski, który wprawdzie wzbudza współczucie swoją bezradnością, nikogo nie przekona, a jego wyjazdy na miejsca protestów wywołują tylko irytację wśród rolników. Protesty trwają w całej Europie, ale w Polsce, z powodu słabości rządu i zależności od brukselskich decyzji, nie widać żadnych szans na ich zakończenie.
Ryszard Terlecki