[2024.02.02] Szkoła w ręce nieuków
Dodane przez Administrator dnia 03/02/2024 10:36:28
Dlaczego Platforma oddała lewicy ministerstwa edukacji i nauki? Z pewnością także dlatego, że w resorcie edukacji nie można robić tak dobrych interesów, jak w gospodarce czy energetyce. Wiadomo jednak, że o ten resort upominały się lewicowe partie, których zlepek dostał się do Sejmu i od razu stał się posłusznym koalicjantem Platformy. Dla lewicy i forsowanej przez nią rewolucji kontrkulturowej oddziaływanie na dzieci i młodzież jest podstawowym warunkiem zniszczenia europejskiej cywilizacji, wywodzącej się z chrześcijaństwa i opartej na wspólnotach narodu i rodziny. Nadaje się do tego minister Nowacka, z wykształcenia informatyk i menadżer, której wizytówką była dotąd walka o swobodny dostęp do aborcji czy o zrównanie z małżeństwem związków par homoseksualnych, w dodatku z możliwością adopcji dzieci. Pod takim kierownictwem ministerstwo edukacji zabiera się za reformę polskiej szkoły.
Co proponują nasi podwórkowi rewolucjoniści? Nie mając pojęcia ani o szkole, ani o wychowaniu, usiłują przypodobać się dzieciom proponując ograniczenie programu nauczania, likwidację zadań domowych i skasowanie ocen. Liczą na wdzięczność dzieci, które chociaż głupsze, gdy dorosną z tej wdzięczności zagłosują na lewicowe partie. Wszyscy będą zadowoleni: uczniowie, bo nie będą musieli się uczyć i nauczyciele, bo będą mogli mniej pracować. W efekcie poziom edukacji będzie się obniżać, co zresztą nie jest zjawiskiem tylko polskim. Ci rodzice, którym jeszcze zależy na wykształcaniu swoich dzieci, a którzy mają odpowiednio wysokie dochody, wyślą je do elitarnych szkół (w Polsce najczęściej do szkół katolickich), natomiast pozostali zadowolą się coraz skromniejszym poziomem wiedzy swoich pociech.
Lewica, która wie, że tylko nieuki są podatne na jej poglądy, taką samą operacje stosuje od lat na wyższych uczelniach, gdzie nie tylko większość studentów nie zdobywa odpowiednich kwalifikacji, ale także wielu akademickich nauczycieli nie ma im nic do przekazania. Ponieważ nie dorobiliśmy się jeszcze elitarnych uczelni, poziom polskiej nauki przeważnie znacznie odstaje od tego co obserwujemy w Zachodniej Europie czy w Stanach Zjednoczonych.
Rządzącej Platformie jest to na rękę, ponieważ podobnie jak lewicy, ciąży jej patriotyzm części Polaków, co jest przeszkodą w podporządkowaniu Polski planom budowy europejskiego superpaństwa. Dlatego Tusk i jego ekipa cieszą się, gdy ze szkół znika przedmiot „Historia i teraźniejszość”, gdy młodzi nie muszą już czytać szkolnych lektur, gdy ogranicza się lekcje religii, a ze szkół znikają krzyże czy symbole narodowe. Szkołami mają zawładnąć pozarządowe organizacje, oczywiście tylko lewicowe, które z czasem skutecznie zastąpią nauczycieli.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego obecna koalicja 13 grudnia cieszy się z planów lewicy i z niszczenia polskiej szkoły. W Europie potrzebni są słabo wykształceni robotnicy do prostych prac, którymi nie chcą zajmować się bogate społeczeństwa Zachodu. Nie chcą ich także wykonywać imigranci, którym wystarczają socjalne zasiłki. Niech więc przyjadą Polacy i pracują na zmywaku, sprzątają ulice albo opiekują się bogatymi seniorami. Zniszczenie szkoły to stopniowe zniszczenie Polski i oddanie jej pod „opiekę” i władzę Brukseli, Berlina, a w przyszłości – kto wie – może także Moskwy, kiedy mocarstwa Zachodu znów dogadają się z Rosją, tak jak to było w czasach zaborów. Tylko wtedy kto w Polsce będzie wiedział, co to były zabory?
Ryszard Terlecki