[2023.12.01] Idą ciężkie czasy
Dodane przez Administrator dnia 30/11/2023 20:16:29
Zlikwidować telewizję publiczną, czy wyrzucić pracujących w niej dziennikarzy, a w ich miejsce przysłać medialną bojówkę i przerobić Telewizję Polską na drugą TVN? Powołać w Sejmie trzy komisje śledcze, najlepiej w sprawach już dawno wyjaśnionych, czy może dołożyć jeszcze czwartą i piątą? Przy okazji zlikwidować komisję do spraw badania rosyjskich wpływów, bo dyskretne kontakty z Rosją jeszcze mogą się przydać. Szybko uchwalić ustawę o „mowie nienawiści” i zamykać do więzienia tych, co będą się upierać, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety albo że na świecie są tylko dwie płcie, a nie sześćdziesiąt. Jeszcze szybciej rozwiązać Centralne Biuro Antykorupcyjne, żeby już nikt nie niepokoił biednego europosła, który pojechał do Brukseli wprost z aresztu śledczego. Zamknąć Instytut Pamięci Narodowej, żeby ubecy mogli spać spokojnie i żeby nikt się nie czepiał ich emerytalnych przywilejów.
Coś więcej? Z pewnością wesoła ekipa Tuska coś jeszcze wymyśli. Rząd totalnej koalicji nie ma programu, połowa jego ministrów nie ma pojęcia o resortach, które będą obejmować, trzeba więc zająć naród efektownymi igrzyskami. Jedni zawyją z radości, że wreszcie pogoni się patriotów i zapędzi Kościół do kruchty, drudzy z kolei będą protestować i zbierać siły do rewanżu. Wszyscy będą zajęci i nikt nie zauważy, że gospodarka idzie na dno, Polska znów nie liczy się w Europie, za to kieszenie co niektórych znów nie mogą pomieścić ruloników ściśniętych gumką banknotów. W Sejmie będzie wesoło dopóki marszałek Hołownia nie nauczy się odróżniać śniadankowej telewizji od sali obrad, a żarciki, którymi sypie podczas konferencji prasowych, nie znudzą się nawet najbardziej „zaprzyjaźnionym” dziennikarzom. Wtedy ktoś spyta czym poważnym zajmuje się aktualnie Sejm, a marszałek będzie rozpaczliwie szukał w pamięci jakiegoś przekonywującego wykrętu.
Prawdziwa zabawa zacznie się wtedy, gdy zziajani ministrowie Tuska popędzą do swoich gabinetów dokonywać przeglądu limuzyn, które dostaną do dyspozycji i trunków, jakie znajdą w służbowych barkach. Rząd będzie zbierał się wieczorami i przeliczał, kto ile zarobi w jakiej spółce, a cygara i dobre wina oraz whisky umilą tę ciężką pracę. Jak już wymieni się dyrektorów departamentów na krewnych i znajomych, w ministerstwach zrobi się nudno i nawet wpadanie na kawę i przeglądanie bieżącej prasy stanie się coraz bardziej uciążliwe. Najpierw w piątek, potem w czwartek ministrowie będą rozjeżdżać się do domów albo na weekendy, dopiero gdy spiętrzą się kłopoty, a problemy zastukają do okien gabinetów, niektórzy odkryją, że nie jest to ta praca, którą lubią najbardziej. A tymczasem na biurkach spiętrzy się korespondencja, różne instytucje zaczną domagać się sprawozdań, teczki spraw niezałatwionych zaczną wypełniać szuflady. Tak skończy się miodowy czas ministrowania i trzeba będzie pomyśleć o wcześniejszej rotacji.
Nie jest to dobry czas na zabawę w rządzenie. Trzeba nadążać za innymi, skoro już obiecano w Berlinie koniec marzeń o wyprzedzeniu, trzeba uzbrajać armię, skoro protektorzy chcą pozbyć się Amerykanów z Europy, trzeba wreszcie zabezpieczyć się na przyszłość, zanim prawica zwycięży w kolejnych państwach, a potem przegoni skorumpowaną lewicę z Brukseli.
Ryszard Terlecki