[2005.09.01] Wrze¶niowe ³owy
Dodane przez Administrator dnia 01/09/2005 18:57:21
Wrzesieñ zawsze budzi³ we mnie nastrój pe³en nostalgii, jakiej¶ bli¿ej nieokre¶lonej têsknoty. Bo pod¶wiadomie ko³acze siê ju¿ my¶l, ¿e powoli, powoli, wêdkarski sezon zmierza do swojego koñca. To nie s± jeszcze jasno sprecyzowane my¶li, raczej nieokre¶lone poczucie przemijania. To odczucie pojawia siê zw³aszcza nad wod±, gdy po godzinie siódmej wieczorem zaczyna ju¿ zmierzchaæ – a przecie¿ jeszcze tak niedawno o tej porze ¶wieci³o s³oñce. Szczególnie widaæ to w rejonach podgórskich, gdy s³oñce chowa siê za poro¶niêt± lasem gór±, a w dolinie, któr± p³ynie rzeka robi siê szaro... Jesieñ zbli¿a siê wielkimi krokami.
Wrzesieñ bywa nieprzewidywalny. Zdarza³y siê ju¿ wrze¶nie, gdy przez wiêkszo¶æ miesi±ca la³o z szarego nieba, a temperatura oscylowa³a wokó³ piêtnastu stopni. Gdy na dodatek wia³ wiatr cz³owiek siê czu³ jak na Wszystkich ¦wiêtych. Ale bywa³y te¿ wrze¶nie s³oneczne, a wrêcz upalne. Takie jak ten w 1939 roku, gdy wybuch³a II wojna ¶wiatowa, gdy temperatura dochodzi³a do trzydziestu stopni. Taki wrzesieñ bardziej przypomina³ ¶rodek lata ni¿ czas zbli¿aj±cej siê jesieni. Miejmy nadziejê, ¿e wrzesieñ tegoroczny bêdzie ciep³y i s³oneczny. A wtedy trzeba koniecznie na ryby – szybko, zach³annie, jakby koñczy³ siê czas.
W tym miesi±cu wiêkszo¶æ gatunków zaczyna intensywnie ¿erowaæ. Dobrze rokuj± wyprawy zarówno na rybê bia³± jak i na drapie¿niki. Po okresie letnich upa³ów wzrasta skuteczno¶æ przynêt zwierzêcych. Wrze¶niowe okonie przesz³y niemal do legendy, ale skuteczna mo¿e okazaæ siê równie¿ zasiadka z ¿ywcem na szczupaka. Wtedy dobrze jest wybraæ siê wczesnym ¶witem i siedzieæ ca³y dzieñ. A pod wieczór, gdy s³oñce zniknie za horyzontem, rozpaliæ ma³e ognisko. Przypiec kie³baskê, przegry¼æ j± bu³k± i popiæ mocn±, gor±c± herbat±. Takie wrze¶niowe wieczory zapadaj± w pamiêci na d³ugo. Gdy wrzesieñ jest wyj±tkowo ciep³y mo¿na jeszcze na ³owisku spêdziæ ca³± noc. Noce, choæ stosunkowo ch³odne, nie s± jeszcze zimne na tyle, by nad ranem szczêkaæ zêbami.
Jakub Kleñ