[2023.05.05] Z leszczami za pan brat (3)
Dodane przez Administrator dnia 08/05/2023 18:14:13
Tydzień temu zapowiadałem, że w kolejnym felietonie napiszę o tym, gdzie szukać leszczy w rzece. No cóż… słowo się rzekło, więc czas spelnić obietnicę. A więc, gdzie szukać wiosennych leszczy? Większość doświadczonych łowców tego gatunku twierdzi, że wiosenne leszcze – zarówno w rzekach dużych jak Wisła, średnich jak Pilica czy Biebrza, a także zupełnie niewielkich – trzymają się generalnie uskoku dna ku płaskiej rynnie, czyli tzw. kantu, niebyt odległego od brzegu, o głebokości od metra do dwóch metrów. Szczególnie obiecującymi stanowiskami mogą okazać się luki pomiędy krzakami wierzby, a także granice nurtu u szczytu zwalonych drzew czy kamiennych lub ilastych cypli wrzynających się w rzekę. Wzdłuż takiego kantu mamy dużą szansę spotkać poruszające się stada wytartych leszczy.
Dobrze też pamiętać, że w małych rzeczkach wiosną sytuacja wygląda trochę inaczej niż w lecie czy na jesieni, gdy łowimy w nich zazwyczaj tylko niewielkie leszczyki. Wiosną w takich rzeczkach woda nagrzewa się szybciej, woda która niejdnokrotnie rozlewa się na pobliskie łąki. Wtedy w takiej cieplejszej wodzie pojawiają się i duże leszcze, które w swojej tarlanej wędrówce potrafią zajść bardzo wysoko. W dopływach Narwi czy Bugu spotyka się je nawet kilkadziesiąt kilometrów w górze dopływów. Posuwają się majestatycznie blisko brzegów, często zatrzymując się dla odpoczynku w niewielkich zastoiskach położonych w pobliży wspomnianych kantów.
Wraz ze wzrostem temperatury otoczenia duże leszcze rozpoczynają wędrowkę w kierunku większej rzeki – tam gdzie spędzą lato, i gdzie będą przebywać aż do późnej jesieni. Dlatego w maju dobrym miejscem są odcinki ujścia małej rzeczki do rzeki dużej. Coraz częściej też, w miarę wzrostu temperatury wody i powietrza, duże leszcze spotkamy również w dużej rzece. Tam trzymać się będą niemal wszystkich głębokich odcinków o równym, spowolnionym nurcie. Będą żerować wzdłuż wysokich burt na zewnętrznych łukach. Zadomowią się w głęboczkach przed i za spiętrzeniami wynikającymi z działalności człowieka. Także przed największymi zaporami. W zasadzie każdy zbiornik zaporowy, bez względu na to jak jest duży, posiada swoje leszczowe stado.
I, tradycyjnie już, przytoczę jeszcze piękny opis Jacka S. Jóźwiaka, zamieszczony w jego książce „Sztuka łowienia ryb w rzece”: „Gdy dzień się budzi na dobre, kiedy wiatr zaczyna marszczyć wodę i rozwiewają się mgły, wędkarze mają szansę, by zaobserwować wspaniałe zjawisko spławiania się leszczowego stada. Nad powierzchnią leniwie toczącej swe wody rzeki zaczynają się pokazywać ryby. Nie chlapią się jak wiele innych gatunków. Niemal bezgłośnie wynurzają nad wodę swe ciało, niekiedy prezentują się niemalże w całej okazałości, czasami pokazują jedynie płetwę grzbietową i niewielki odcinek „pleców”. Bodaj najbardziej masowe spławy udawało mi się zaobserwować podczas mglistych poranków, w momencie, w którym poranna bryza zaczynała strzępić oponę mgły”.
I takich wspaniałych widoków wszystkim miłośnikom leszczy życzę.
Jakub Kleń