[2023.03.17] Rzeka kilku imion
Dodane przez Administrator dnia 19/03/2023 18:36:54
Co mają ze sobą wspólnego Sułowszówka, Prądnik i Białucha? Ano to, że to jedna i ta sama rzeka, która przepływa przez takie miejscowości jak: Sułoszowa, Pieskowa Skała, Ojców, Prądnik Korzkiewski, Giebułtów, Januszowice, Pękowice i Zielonki oraz przez dzielnice Krakowa: Prądnik Biały, Prądnik Czerwony, Stare Miasto i Grzegórzki. To rzeka, która płynie głębokim jarem przez Ojcowski Park Narodowy, tworząc malowniczą Dolinę Prądnika. Z kolei mieszkańcy Krakowa kojarzą ją z wystającymi niekiedy z wody oponami, kaloszami czy nawet lodówkami albo i całymi tapczanami zostawionymi tak, jakby ktoś przed chwilą na nich wypoczywał. To ta sama rzeka.
W jej biegu przed Krakowem występuje pstrąg potokowy oraz kleń, którego ławice można zauważyć nawet w Krakowie. W latach osiemdziesiątych XX wieku występował także pstrąg tęczowy pochodzący z zarybień. Na początku obecnego wieku w rzece tej dokonano odłowów kontrolnych. Okazało się, że żyły w niej wtedy pstrągi, oprócz tego trafiały się też lipienie, okonie, ślizy i kiełbie oraz głowacze, a bliżej Krakowa i w samym Krakowie dochodziły do tego klenie, jazie i inne drobne karpiowate.
Jest jeszcze inna strona tej rzeki, strona która ma bezpośredni związek z jakością płynącej nią wody. W tym roku kilkadziesiąt osób (ekolodzy, wędkarze, przedstawiciele koalicji Ratujmy Rzeki i pracownicy Wód Polskich oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska) przeszli wzdłuż koryta Prądnika. Na odcinku o długości 19 kilometrów znależli około stu wylotów rur. W istocie były to dzikie odprowadzenia przeróżnych ścieków. Inwentaryzacja objęła odcinek od Wielkiej Wsi do ujścia Białuchy do Wisły. Najwięcej rur uchodziło do Prądnika w gminie Zielonki, ale aktywiści odkryli je też w Krakowie. Z rury poprowadzonej w okolicach placu Imbramowskiego wydostawały się do Prądnika substancje ropopochodne i ścieki bytowe. Oprócz wspomnianych rur ściekowych, odkryto także kilkadziesiąt nielegalnych wysypisk śmieci.
To smutne, że w miejscowościach, w których funkcjonuje kanalizacja zdarzają się jeszcze takie dzikie odprowadzenia ścieków. To było kiedyś zmorą w wielu miejscowościach Małopolski. Tam, gdzie nie było kanalizacji, niemal wszystko było odprowadzane do lokalnego potoku czy rzeki. Nawet sprytni gospodarze pozostawiali dziury na dnie budowanego szamba, by płynne nieczystości mogły swobodnie odpływać. Bo za wywóz szamba trzeba było płacić. A gdy szambo opróżniano rzadziej, płaciło się mniej. Efekty widzieli wędkarze. Potoki i niewielki rzeczki, kiedyś pełne pstrągów, kleni i raków, stawały się niemal martwe.
Dobrze, że coraz więcej osób z różnych środowisk zwraca uwagę na czystość naszych rzek.
Jakub Kleń