[2023.03.10] Sprawa kluczowa, czyli… haczyk
Dodane przez Administrator dnia 11/03/2023 13:56:14

---

Niskie temperatury na początku marca sprawiły, że nowy wędkarski sezon w tym roku jeszcze tak naprawdę się nie rozpoczął. Wędkarze w większości siedzą po domach. Korzystając z tego trochę „martwego”, a więc wolnego wędkarskiego czasu, warto jeszcze raz przyjrzeć się, jak sprzętowo jesteśmy przygotowani na nowy, zbliżający się sezon.
Dzisiaj parę słów chciałbym poświęcić haczykom. Bo to od nich w dużej mierze zależy, czy uda nam się prawidłowo rybę zaciąć i skutecznie doholować ją do brzegu. Gdy o tym zapominamy, mogą nas spotkać przykre niespodzianki. Takie chociażby, jaka spotkała przed laty mnie, gdy nastawiając się na karasie przypadkowo zaciąłem dużego karpia. Rybę doholowałem niemal pod brzeg. Ale gdy już była jakieś pół metra ode mnie, nagle odwinęła i ruszyła od brzegu. Próbowałem ją powstrzymać, ale po chwili stało to, czego wędkarze nie lubią najbardziej – szczytówka wyrostowała się, a ja mogłem zwinąć luźną żyłkę. Po zwinięciu żyłki zobaczyłem haczyk. Był rozgięty. Niemal wyprostowany. Bo to był zwykły druciak, wykonany z miękkiego metalu, a nie haczyk kuty.
Najczęstszą jednak przyczyną wędkarskich porażek, jakimi są chybione zacięcia, bywają haczyki o stępionych ostrzach. Niestety, tarcie haczyków po dennych kamieniach i zaczepach z czasem je tępi, a niekiedy końcówki ostrza po prostu się wyłamują. Tak czy owak, taki tępy haczyk funkcjonuje fatalnie. Warto więc przed nowym sezonem sprawdzić posiadane haczyki właśnie od tej strony. Sprawdzić ostrze na własnym palcu.
Ale koniecznie warto też sprawdzić przypony. A najlepiej sporządzić nowe. Bo nad wodą bywa przecież i tak, że wskutek niedbałego traktowania węzła przy łopatce haczyka, ryba często umyka wraz z haczykiem. Bo zmurszały ze starości węzeł przestaje trzymać albo gdy koniec żyłki zbyt krótko przycięty wymyka się z zawiązania, rozluźnia je i w konsekwencji pozwala wysunąć się z niego haczykowi.
Wędkarz popełnia czasami inny jeszcze błąd związany z haczykami. Ten błąd popełniają zwłaszcza najmłodsi wędkarze zakładając na haczyk zbyt duży kęs przynęty. Niestety, taki zestaw zamienia naszą wędkę w tylko trochę bardziej niebezpieczny dla ryb karmnik. Efekt? Spławik idzie pod wodę, my zacinamy... i nic.
Dzisiejsze uwagi zakończę kwestią doboru haczyków pod względem ich wielkości. Mamy więc haczyki uklejowe – na wielkość muchy domowej, nieco większe haczyki płociowe – na wymiar larwy chruścika lub dwóch ziaren pęczaku, linowe – na których możemy podać niewielkie dżdżownice i większe – używane wtedy gdy za przynętę służą nam rosówki lub niewielkie żywczyki.
Przede wszystkim warto jednak zapamiętać porzekadło starych wędkarskich wyjadaczy: haczyk stanowi nie koniec, lecz początek wędki. Stąd prosta rada: jeśli chcesz łowić wybrane przez siebie ryby, najpierw zdecyduj się na odpowiednią dla nich przynętę, a do tej przynęty dostosuj odpowiedni haczyk.
Jakub Kleń