[2022.12.02] Bruksela nie nadąża
Dodane przez Administrator dnia 03/12/2022 11:58:59
Rosyjski najazd na Ukrainę zmienił sytuację polityczną nie tylko w naszym regionie, ale w całej Europie, a nawet w znacznej części świata. Po pierwsze Ukraina stała się ważnym państwem w polityce światowej i jej głos będzie się liczył o wiele bardziej niż przed wojną, szczególnie gdy Rosja nie odniesie sukcesu. Takim sukcesem mogłaby być likwidacja niepodległej Ukrainy lub przynajmniej trwały zabór części jej terytorium, a na to się nie zanosi. Po drugie krytycznej ocenie poddana została współpraca Zachodu z Rosją, nieskuteczne próby jej obłaskawienia, a szczególnie długoletni flirt niemiecko-rosyjski, odbywający się często kosztem interesów państw Europy Środkowej. Po trzecie wzrosło znaczenie Polski jako najbliższego, a zarazem najsilniejszego „sąsiada” wojny, przez który płynie główny strumień wojskowej i humanitarnej pomocy dla Ukrainy. Po czwarte Stany Zjednoczone zaangażowały się w Europie o wiele mocniej niż przed wybuchem wojny, w tym bardzo energicznie wsparły Ukrainę. Ponadto miliony uchodźców z Ukrainy (głównie kobiet i dzieci) zmieniły demografię przynajmniej kilku państw europejskich, w tym Polski.
Można dziś powiedzieć, że wydarzenia ostatniego roku najmniej zmieniły statyczną i skostniałą politykę Unii Europejskiej. W Brukseli wciąż tematem numer jeden jest „walka ze zmianami klimatu”, przybierająca często postać utopijnej ideologii, dyktowanej przez ekologicznych ekstremistów i różnej maści lewicowe organizacje, czerpiącej z tego pokaźne zyski. W czasie pandemii okazało się, że z wywołanym przez nią kryzysem radziły sobie poszczególne państwa, podczas gdy Unia pozostawała sparaliżowana brakiem konkretnych działań. Podjęte wreszcie decyzje o uruchomieniu funduszy na odbudowę osłabionych gospodarek do dziś nie zostały wykonane. Podobnie w czasie wojny Unia z opóźnieniem uchwalała sankcje, w dodatku dzielone na etapy, co opóźniało ich oddziaływanie na Rosję, a także opieszale reagowała na starania Ukrainy o finansowe i militarne wsparcie. Podobnie dzieje się z pieniędzmi na pomoc humanitarną dla uchodźców.
W dodatku w głowach brukselskich urzędników roił się plan wykorzystania trudnej sytuacji Polski (konieczność dużych wydatków na zbrojenia i znacząca skala pomocy dla walczącej Ukrainy) do próby wymuszenia na Polakach zmiany rządu na taki, który stanie się bezwolnym klientem Brukseli i Berlina. Ta ordynarna próba łamania podstawowych zasad demokracji (przecież rząd wybrała większość, która wygrała wybory), a także bezczelne przekraczanie uprawnień traktatowych (np. ustrój wymiaru sprawiedliwości nie należy do kompetencji Unii), mają wspomóc antydemokratyczną opozycję w Polsce do próby przejęcia władzy przez polityków uległych wobec Niemiec, na czele z Tuskiem, typowanym w Brukseli na premiera. Wstrzymanie funduszy, które należą się Polsce, stawia rząd wobec trudnego pytania: czy nadal prowadzić negocjacje z oszustami, czy podjąć radykalne działania np. wetując te decyzje Unii, które wymagają jedności wszystkich państw członkowskich. Rząd stoi na stanowisku, że głos Polski w Unii musi się liczyć tak jak każdego z pozostałych państw i dlatego w twardych rozmowach należy wymusić ustępstwa Brukseli. Niestety, na wezwaniach do zerwania negocjacji usiłuje zbudować swoją popularność grupka posłów i działaczy Solidarnej Polski, tym samym wspierając proniemiecką opozycję i szkodząc działaniom rządu.
Ryszard Terlecki