[2022.07.22] Wojna wciąż groźna
Dodane przez Administrator dnia 21/07/2022 19:59:06
Wojna za naszą wschodnią granicą trwa i nic nie wskazuje na jej szybkie zakończenie. Rosjanie atakują w rejonie Doniecka, starając się podporządkować sobie pozostającą w rękach ukraińskich część obwodu. Atakują także na północ od Charkowa, najwyraźniej szykując się do rozszerzenia frontu w tym rejonie. Wyposażenie armii ukraińskiej w amerykańskie wyrzutnie rakietowe Himars, umieszczone na opancerzonych ciężarówkach, pozwoliło zadać Rosjanom ciężkie straty. Te bardzo precyzyjnie trafiające w cel rakiety zniszczyły już kilkanaście składów amunicji i broni na rosyjskim zapleczu frontu. Warto dodać, że Rosja nie dysponuje podobnym sprzętem. Kolejne dostawy broni, w tym czołgów i opancerzonych transporterów zapowiedziały m.in. Hiszpania i Włochy. Wprawdzie broni tej jest za mało, aby odwrócić losy wojny, ale równocześnie dosyć, aby opóźniać rosyjskie natarcia i podtrzymywać obronę Ukrainy.
Rosjanie bardzo powoli, ale systematycznie posuwają się naprzód i nie wiadomo czy znów nie podejmą próby ataku na Kijów. Rosyjska propaganda winą za przedłużającą się wojnę obarcza Zachód, m.in. Polskę. W państwowej rosyjskiej telewizji zdarzają się pogróżki w rodzaju: zajmiemy Ukrainę i pójdziemy na Warszawę. Propaganda Putina o odpowiedzialności NATO i Amerykanów, szerzona na całym świecie, stopniowo przynosi efekty. Ponadto zwłaszcza Niemcy są przerażone możliwością ograniczenia rosyjskich dostaw gazu i z pewnością niedługo zaczną mocniej naciskać na zawarcie rozejmu i odwołanie skierowanych przeciw Rosji sankcji.
W Polsce powoli przyzwyczailiśmy się do wojny i już nie obawiamy się jej rozszerzenia na inne kraje naszego regionu czy nawet wybuchu wojny światowej. Tymczasem Rosja, coraz bardziej sfrustrowana kłopotami na froncie i niepowodzeniem szybkiej ofensywy, może posunąć się dalej w eskalacji swojej agresji. Może na terenie Ukrainy użyć broni masowego rażenia, np. małych ładunków jądrowych, może też zaatakować szlaki zaopatrzenia w broń, biegnące m.in. przez Polskę. NATO wciąż deklaruje, ze w takiej sytuacji przystąpi do walki, inna rzecz, czy takie deklaracje rzeczywiście zostaną spełnione. Kolejnym problemem jest zablokowanie przez Rosję dostaw zboża i innych produktów żywnościowych za granicę, co może skutkować głodem na Bliskim Wschodzie i w Północnej Afryce, a w następstwie uruchomieniem nowej fali uchodźców, szturmujących granice Europy. Miliony ton zboża pozostają w magazynach na Ukrainie, a zaminowanie jej portów i zamknięcie Morza Czarnego dla żeglugi uniemożliwia transport tą drogą. Przewożenie zboża koleją przez Polskę, czy Rumunię jest możliwe, ale są to ilości niewielkie w stosunku do potrzeb. W tej sytuacji zduszenie inflacji, która dokucza całemu światu, może się okazać jeszcze trudniejsze, niż w rezultacie ograniczenia dostaw gazu czy ropy naftowej.
Przed nami trudny czas, który w dodatku komplikuje powracająca pandemia. Musimy uzbroić się w cierpliwość i w przekonanie, że jesienią sytuacja gospodarcza zacznie się poprawiać, drożyzna minie, a zapowiadane przez opozycję kłopoty z węglem i ogrzewaniem okażą się nieprawdziwe. Dawniej mówiło się: byle do wiosny, my dziś możemy sobie powiedzieć: byle do jesieni.
Ryszard Terlecki