[2022.05.06] DECYDENCI OPAMIĘTAJCIE SIĘ
Dodane przez Administrator dnia 07/05/2022 11:17:49
Jak poinformował Główny Urząd Statystyczny w kwietniu wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji, wzrósł o 12,3 procent licząc rok do roku. To największa zwyżka od 1998 roku. Już po raz dziesiąty z rzędu inflacja okazała się wyższa niż to przewidywali ekonomiści. Tylko w ostatnich dwóch miesiącach marcu i kwietniu wskaźnik CPI wzrósł o 5,2 proc. Jak porównamy to z zaplanowanym przez Narodowy Bank Polski 2,5 procentowym wzrostem tego wskaźnika na cały rok to mamy skalę spirali inflacyjnej. Widać tu wyraźnie jak fatalnie przewidywał inflację prezes NBP niejaki Glapiński. Dobrze pamiętamy jego wypowiedzi z zeszłego roku o tym jak to niską mamy inflację w Polsce. Pan prezes zapewniał, że NBP kierowany przez niego i podległa mu Rada Polityki Pieniężnej mają rękę na pulsie i nie dopuszczą do dużej inflacji w naszym kraju. Natomiast jak jest wszyscy widzimy. Spóźnione posunięcia z podniesieniem stóp procentowych, nadrabiane teraz szybkimi jej wzrostami wpędzającymi w panikę kredytobiorców, którzy płaczą i płacą rosnące raty kredytów. Natomiast beztroski Adam Glapiński ma nadal dobry humor i upomina się o powołanie go na kolejną kadencję prezesury NBP. Zatwierdził go już prezydent Andrzej Duda, ale Jarosław Kaczyński nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji obawiając się o nie uzyskanie poparcia w Sejmie od słabnącej Zjednoczonej Prawicy wraz z przystawkami, dla tego posunięcia.
Nie będę państwa zanudzał wskaźnikami inflacji, ale muszę uświadomić Czytelnikom co to oznacza w praktyce. Obecna inflacja powoduje wzrost cen wszystkich artykułów i usług. Jednak najbardziej drożeje żywność. Wszyscy to czujemy idąc na codzienne zakupy do sklepu. Drożeje pieczywo, nabiał i wędliny, czyli podstawowe artykuły żywnościowe. Ostatnio szokiem dla mnie był zakup mięsa wołowego na ulubiony rosół niedzielny. Za szponder i pręgę na rosół dla trzyosobowej rodziny zapłaciłem 50 zł. Za kilka bułek i kawałek chleba trzeba już zapłacić 10 zł, a spotkałem już bochenek chleba, który kosztował więcej niż ta kwota. 200 gramowa kostka masła kosztuje 7-8 zł. To zaczyna budzić przerażenie u emerytów i rencistów, których świadczenia wzrosły o 7 procent nie pokrywając w ogóle rosnących kosztów utrzymania. Proszę bowiem pamiętać, że te 12,3 proc. inflacji to średnia, a najbardziej drożeje żywność i to o 20-30 procent. Jeśli do tego dodamy podobnie wysoki wzrost cen nośników energii i paliw to mamy prawdziwy i groźny wzrost cen, który nie jest ostateczny...
Nasze władze podchodzą do tego beztrosko. Przepychają się we własnym obozie pełnym sabotażystów, którzy chcą wystąpić z Unii Europejskiej. Mimo zapowiedzi nie dostosujemy prawa do wymogów unijnych i olewamy kilkadziesiąt miliardów euro, które na nas tam czekają. Ostatnio rząd zgłosił w UE, że nasz deficyt budżetowy wzrośnie z ok. 49 mld zł do 128 mld zł w roku 2022, czyli ponad 2,5 krotnie. Zresztą ta dziura nie obejmuje deficytu pozabudżetowego, który jest także potężny. NBP dodrukowuje puste złotówki bez pokrycia w towarze. Rząd nawet dorzuci te złotówki do kieszeni strajkujących kolejarzy, czy zapowiadającej strajk budżetówki. Tylko jaki będzie z nich pożytek jeśli inflacja i rosnące ceny przybiorą szalony obrót. Decydenci opamiętajcie się i wreszcie przystąpcie do prawdziwych reform i działań gospodarczych oraz fiskalnych powstrzymujących recesję i upadek naszej gospodarki.
SŁAWOMIR PIETRZYK