[2022.03.11] Na wiosenne jazie (2)
Dodane przez Administrator dnia 12/03/2022 10:31:26
Ciekawą informację na temat jazi zamieścił Czesław Łaszek we wrześniowym wydaniu „Wiadomościach Wędkarskich” z 1986 roku w artykule „Ryba krętej rzeki”. Napisał w tym tekście m.in.: „Ciekawą przygodę z dużym, czterdziestopięciocentymetrowym jaziem, przeżyłem łowiąc drobną płoć na przepływankę. Maleńka wczesnowiosenna larwa chruścika, haczyk nr 14 i żyłka 0,12 przy zakrzewionym brzegu i bystrym nurcie nie wróżyły udanego holu niespodziewanie zaciętej dużej ryby. Ryba jednak walczyła słabiej niż się spodziewałem. Po wyjęciu z wody okazało się, że jaziowi brakuje ok. 40 procent powierzchni płetwy ogonowej, ukośnie dość świeżo obciętej. Mógł to być tylko ślad po walce o życie, jaką jaź stoczył z wydrą. Schwytany niezbyt dokładnie przez wydrę schronił się przed nią w dobrze sobie znanej, podwodnej kryjówce; przypłacił to jednak okresowym osłabieniem swej „śruby napędowej”, co z kolei zmniejszyło jego szanse w walce z wędkarzem”. Jak widać można łowić i takie jazie.
To był wiosną. Ale jazie łowi się także jesienią. Cytowany przez mnie autor, w tym samym artykule napisał: „Jest druga połowa września, więc wystarczy wstać o godz. szóstej. Przed siódmą jestem na swoim miejscu, do ósmej siatka jest pusta, płoć nie bierze. Nie w smak mi, że właśnie dziś, kiedy jadę do domu, trafiłem w rybnej przecież wodzie na takie bezrybie. Mam jeszcze trochę czasu, ale myślę o przerwaniu beznadziejnego czekania na branie. Przerzucam wędkę, spławik powoli, bardzo powoli przesuwa się wraz ze wstecznym prądem wody. Mam delikatne drgnięcie, jeszcze jedno i spławik zanurza się spokojnie. Zacinam i mam coś zupełnie dobrego. Za chwilę blisko kilowy jaź jest w zasięgu ręki. Brania powtarzają się za każdym niemal rzutem, spokojne, flegmatyczne topienie spławika i pewne zacięcie.
W następnych latach bywałem w tych okolicach, chciałem powtórzyć sukces, nacieszyć się jeszcze urokiem jazia, jednak bezskutecznie – znów były płocie, jedynym urozmaiceniem – sporadycznie zacięty kleń”.
Jazie potrafią zachwycić także swoją wielkością, chociaż – jak pisałem w ubiegłym tygodniu – poławiane w naszych wodach osobniki z reguły nie przekraczają pięćdziesięciu centymetrów. Rekordowy jaź został złowiony u nas przez Jana Zbiegienia w roku 1973. Wyciągnięta przez niego ryba ważyła 5,10 kg, a jej długość osiągnęła osiemdziesiąt dwa centymetry. No, takiego jazia to można się było wystraszyć. O ile się nie mylę, rekord ten do dzisiaj nie został pobity. A w przyszłym roku minie równe pięćdziesiąt lat od złowienia tego rekordowego jazia.
Kończąc, wypada tylko dodać, że z jaziem możemy spotkać się zarówno w dorzeczach Wisły i Odry jak również w jeziorach augustowskich i mazurskich. Warto przy tym pamiętać, że ryba ta lubi rzeki i jeziora o wodzie zimnej i czystej, lubi kanały łączące jeziora, a także rzeczne zakola i starorzecza.

Jakub Kleń