[2021.09.10] Na wrześniowe karpie
Dodane przez Administrator dnia 11/09/2021 12:07:51
Po najzimniejszym od lat tegorocznym sierpniu, wrzesień zapowiada się zupełnie przyzwoicie. Ma być i słońce, i ciepło. A karpie ciepło lubią. Co prawda, ze statystyk wynika, że najwięcej karpi wędkarze łowili w miesiącach wakacyjnych, ale statystyki dla września, też nie są najgorsze. Zresztą popatrzmy jak one wyglądają.
Otóż z zestawienia, jakie za lata 1979-1983 przedstawiły „Wiadomości wędkarskie” wynika, że najwięcej medalowych karpi złowiono pomiędzy czerwcem a końcem sierpnia – 82 sztuki. Na drugi miejscu uplasowały się miesiące jesienne – 34 sztuki. Trochę mniej medalowych okazów złowiono wiosną – 24 sztuki, a najmniej w podgrzanych wodach (w zbiornikach przy elektrowniach) zimą – tylko 5 sztuk. Z danych tych wynika, że wrzesień, zwłaszcza, że to dopiero początek jesieni, jest miesiącem, w którym na karpia można zapolować z powodzeniem.
I jeszcze jedno zestawienie, obejmujące ten sam okres (lata 1979-1983), dotyczące także medalowych karpi i przynęt na jakie zostały złowione. Okazuje się, że najwięcej karpi złowiono na ziemniaka – 69 sztuk. Na drugim miejscu znalazły się kasza manna lub inne ciasta z dodatkami smakowymi i zapachowymi – 39 ryb. Na trzecim miejscu uplasowała się rosówka – 12 karpi. Na czwartym, popularna wśród wędkarzy kukurydza – 7 karpi. Na piątym (ex aequo), czerwony robak i groch – po 5 ryb.
Czytając o przynętach trzeba pamiętać, skąd może brać się na przykład popularność ziemniaka. Wydaje się, że jego najwyższa pozycja w rankingu przynęt wynika zapewne z tego, że jest to przynęta łatwa w przygotowaniu w większej ilości, a stąd z kolei wynika łatwość zanęcania nią łowiska. Zwłaszcza jeśli nad konkretną wodą mieszkamy jakiś czas i możemy sobie pozwolić na regularne zanęcanie, a tym samym na przyzwyczajanie ryby do chętnego pobierania naszej przynęty.
Na koniec proponuję ciekawy fragmenty dotyczący karpi, jaki znalazłem w arcyciekawej książce Wacława Strzeleckiego „Czytać w rzece. Rozumieć ryby”: „Gdzieś w karpiowym regionie rzeki trzeba wynaleźć ustronne łowisko i w nim szczęście. Szczególnie duże egzemplarze lustrzeni, szukając dla siebie bezpieczeństwa, lubią się wtulać w głębokie doły przybrzeżne, oddzielone od świata gąszczem drzew i kładących się na wodę zarośli, najchętniej tam, gdzie zawracający prąd niesie żer do ostoi. Nawet sazan, lepiej od zdziczałego lustrzenia, przystosowany do życia w prądzie, pilnie szuka azylu w śródrzecznych dołach i odmętach ufortyfikowanych wszelkiego rodzaju przeszkodami dla sieci oraz innych naturalnych wrogów”.
Jakub Kleń