[2021.04.09] Budka na premiera?
Dodane przez Administrator dnia 09/04/2021 18:06:04
Już po Świętach. Wszyscy czekamy na wiadomości, ile osób zachoruje w najbliższych dniach i czy jest nadzieja na cofnięcie zarazy. Rząd robi co może, żeby jak najszybciej objąć szczepieniami jak największą liczbę chętnych, a równocześnie chorym zapewnić opiekę w szpitalach. Opozycja robi co może, żeby popsuć pracę rządu, bezmyślnie nawołując do sabotowania pracy administracji i służby zdrowia. Czy Platforma, Hołownia (który w sondażach już przegonił Platformę), Lewica albo PSL mają jakiś pomysł na powstrzymanie, a potem pokonanie pandemii?
Czy opozycja chce zdobyć władzę? Demokracja podpowiada jej dwie drogi. Jedna to przedterminowe wybory, zwycięski wynik i powołanie własnego rządu. Czy to jest możliwe? Wyobraźmy sobie, że posłowie opozycji zyskują większość (bo przyłącza się do nich któryś z koalicjantów PiS) i doprowadzają do samorozwiązania Sejmu. W sondażach PiS nadal prowadzi, prawdopodobnie więc wygrywa wybory. Ale załóżmy, że cała opozycja skrzyknie się, aby powołać nowy rząd. Wyobraźmy więc sobie Budkę albo Hołownię jako premiera, Nitrasa jako ministra sprawiedliwości, Kosiniaka-Kamysza jako ministra zdrowia, Czarzastego jako ministra gospodarki, Bosaka jako ministra obrony, a Schering-Wielgus jako ministra (raczej: ministrę) kultury albo edukacji. Co dalej? Załamanie gospodarki, likwidacja armii, prywatyzacja szpitali, pielgrzymka na kolanach do Brukseli i LGBT obowiązkowe w szkołach. Pomijając fakt, że funkcjonowanie takiego rządu oznaczałoby niekończący się kabaret, to ambicje partyjnych bossów szybko doprowadziłyby do jego upadku. Opozycja dobrze wie, jak na taką zmianę rządu zareagowałaby większość Polaków, więc wcale jej nie chce. Czy Budka, Hołownia czy Czarzasty nadają się na premiera? Jasne, że nie. Sprawdzają się w roli antyrządowych krzykaczy i opozycyjnych nieudaczników – nic poza tym. Opozycja nie chce wyborów, bo nie tylko boi się kolejnej przegranej, ale jeszcze bardziej tego, co mogłoby się zdarzyć w rezultacie jej ewentualnego zwycięstwa.
Druga demokratyczna droga to zdobycie takiej większości w Sejmie, która pozwoli przegłosować wotum nieufności dla rządu PiS oraz powołanie własnego. Do tego niezbędne jest wsparcie koalicjantów Zjednoczonej Prawicy. Podzielona w rezultacie rozłamu partia Gowina jest na to za słaba, poza tym w opozycji nikt już Gowinowi nie wierzy. Czy może zdecydować się na to partia Ziobry? Teraz obalić rząd, ale potem pójść do wyborów samodzielnie i z piętnem zdrady zdobyć śladową ilość głosów? Trudno przypuszczać, że ktoś miałby ochotę, aby popełnić polityczne samobójstwo.
Opozycję, oprócz nadziei na odebranie władzy PiS-owi, łączy jeszcze nienawiść do Kościoła. Jedni chcą kościoły po prostu zamknąć i wyznawania religii chrześcijańskiej zakazać, inni domagają się takich zmian, aby w kościołach chwalono opozycję i Brukselę, wywieszano tęczowe flagi i dopuszczano do ślubów pary homoseksualne. Wszyscy widzieliśmy jak w czasie Świąt Wielkanocnych największą wściekłość całej opozycji wywołało pozostawienie otwartych kościołów. Ale Polacy nie chcą narzuconej ateizacji. To jest jeden z powodów, dla których wbrew pozorom opozycja słabnie i nic nie zapowiada jej sukcesu w walce o władzę.
Ryszard Terlecki